Kevin ma dwa lata i milion złotych długu!

Redakcja
– Na szczęście Kevin nie ma pojęcia, że stał się centralną postacią zamieszania ze spadkiem – mówi jego mama, Katarzyna Kokot-Baran.
– Na szczęście Kevin nie ma pojęcia, że stał się centralną postacią zamieszania ze spadkiem – mówi jego mama, Katarzyna Kokot-Baran. Paweł Stauffer
Mieszkający z rodzicami chłopczyk spod Namysłowa został najbardziej zadłużonym dzieckiem w Polsce. Zawdzięcza to decyzji sądu w Kluczborku.

Ważne

Z chwilą śmierci spadkodawcy na jego bliskich przechodzą nie tylko prawa, ale też obowiązki majątkowe.

Spadkobierca może przyjąć spadek bez ograniczenia odpowiedzialności za długi (tzw. przyjęcie proste), ale może też przyjąć spadek z tzw. dobrodziejstwem inwentarza. Przyjęcie proste oznacza, że spadkobierca odpowiada za długi całym swoim majątkiem. Przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza - że odpowiedzialność spadkobiercy za długi spadkowe ograniczona jest tylko do wysokości wartości spadku.

Spadek można też odrzucić. W takiej sytuacji przechodzi on na dalszych spadkobierców.
Na ostateczną decyzję spadkobierca ma pół roku, licząc od dnia, w którym dowiedział się o śmierci spadkodawcy.

Chłopczyk odziedziczył dług wraz ze spadkiem po dalekim krewnym. Dwulatek w życiu nie widział tego krewnego, pani Katarzyna - jego mama - widziała go raz, na własnym ślubie, a jej mąż ze dwa, trzy razy.

- Nie chcemy dla syna spadku, z którym wiążą się gigantyczne długi - mówi Katarzyna Kokot-Baran, mama Kevina. - Do naszego synka zaczną stukać wierzyciele, komornik. Musimy w jego imieniu ponosić koszty całej obsługi prawnej, jeździć po sądach, komornikach...

Długi zmarłego krewnego oszacowano na milion złotych. - Ale może być jeszcze więcej - podkreśla Katarzyna Kokot-Baran.

Rodzice chcieli w imieniu syna zrzec się felernego spadku, mają takie prawo. Ale sąd w Kluczborku odmówił.

- Nie rozumiem: gdybym szła z butelką wódki w jednej ręce i z synkiem za drugą rękę, zostałabym zatrzymana przez policję, sprawa trafiłaby do sądu, a ten ograniczyłby mi prawa rodzicielskie - mówi pani Katarzyna. - A tak sąd nie zgodził się, bym broniła dobra swego dziecka i jego prawa do spokojnej przyszłości. Wszystkim bliższym krewnym sąd pozwolił na odrzucenie spadku, a nam nie. Dwulatek ma być kozłem ofiarnym?

Prezes kluczborskiego sądu, Cezary Obermajer, mówi o sprawie: "spór jest wysublimowany prawnie".

Wyjaśnia, że sąd nie wyraził zgody, aby rodzice w imieniu dziecka dokonali czynności prawnej wykraczającej poza zwykły zarząd majątkiem, a więc by odrzucili spadek, ponieważ uznał, że lepiej interesy dziecka będzie chroniło dziedziczenie zwane "przejęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza".
A to oznacza, że spadkobierca odpowiada za długi spadkodawcy, ale do wartości wysokości spadku.

I tak "uszczęśliwiony" przez kluczborski sąd Kevin i będący jego przedstawicielami prawnymi rodzice mogą teraz być pozywani przez ewentualnych wierzycieli.

- Mamy uczyć nasze dziecko życia w kancelariach prawnych i tworzenia pism procesowych? - pyta mama Kevina.

Rodzice Kevina złożyli zażalenie do Sądu Okręgowego w Opolu. - I tu liczymy na sprawiedliwość - mówi mama Kevina. - Wciąż walczę o dobro swego dziecka.

Radca prawny Tomasz Konieczny i prawnik rodziców Kevina mówi, że sąd w Kluczborku popełnił błąd.

- Sądzę, że jego postanowienie zostanie decyzją Sądu Okręgowego w Opolu zmienione - dodaje Tomasz Konieczny. - Tylko co z tego, skoro na zrzeczenie się spadku jest pół roku. A ten termin mija 19 lipca! Więc nawet gdy sprawę wygramy, rodzice i tak pozostaną z felernym spadkiem. Będą musieli ponosić związane z tym koszty - na przykład spisu inwentarza - oraz poświęcać swój czas wierzycielom, którzy będą się zgłaszać do ich syna.

Skąd te długi? - historia najbardziej zadłużonego dziecka w Polsce i absurdalnej decyzji sądu w środę w "Nowej Trybunie Opolskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska