Royal baby boom

princeofwales.gov.uk
Księżna Kate i książę William.
Księżna Kate i książę William. princeofwales.gov.uk
Rozmowa z dr. Przemysławem Biskupem z Uniwersytetu Warszawskiego i Grupy Brytyjskich Studiów Społeczno-Politycznych Britannia

- Gdy rozmawiamy, mijają kolejne dni koczowania dziennikarzy i fanów rodziny królewskiej pod szpitalem St. Mary's w Londynie. Czy królewski medyk nie powinien wydawać na bieżąco komunikatów o aktualnym stanie księżnej, aby poddani się nie niepokoili?
- Może w przypadku dalszych "opóźnień" z porodem potomka Kate i Williama faktycznie taki komunikat będzie wydany. Warto jednak podkreślić, że w tradycyjnym modelu monarchii, do czasów epoki wiktoriańskiej włącznie, takie sprawy były poufne i nie słyszało się w ogóle o ciążach. Naród dowiadywał się dopiero o narodzinach i to o tych szczęśliwych. Co nie kończyło się sukcesem, było skrywane - zasada ta dotyczy nie tylko kwestii narodzin potomków. Przypomnijmy sobie film "Jak zostać królem", w którym widzimy księcia Alberta: jego wada wymowy, jąkanie się były powodem wstydu na dworze.

- Ale ten model się zmienił.
- Zmiana nastąpiła za panowania królowej Elżbiety II, stąd obecna sytuacja "medialna" związana z porodem potomka popularnych Kate i Williama, których zresztą zgodnie z oficjalną nomenklaturą winniśmy tytułować: książę Wilhelm i księżna Katarzyna. Elżbieta II zmieniła strategię dworu wobec mediów, co należy wiązać z upowszechnieniem się telewizji. Dla wielu Brytyjczyków pretekstem do zakupienia pierwszego telewizora była koronacja królowej, której sześćdziesięciolecie obchodziliśmy w zeszłym roku.

- To królowa, która okazała się być nad wyraz nowoczesna. Dowodem chociażby ostatnia olimpiada w Londynie, gdy pozwoliła na realizację scenki z udziałem własnego sobowtóra u boku Jamesa Bonda.
- Pamiętajmy przy tym, że kiedy wstępowała na tron, była bardo młodą osobą i młodą mamą, z uroczymi dziećmi. Otwartość ta miała dobre i złe skutki. Jest taki pogląd eksponowany w literaturze przedmiotu i w publicystyce, że rodzina królewska, do tej pory hermetyczna, nie była psychicznie przygotowana do polityki otwartości i nieustannego śledzenia życia prywatnego przez media, co skutkowało ogromną presją psychiczną. Nie przypadkowo właściwie wszystkie dzieci obecnej królowej się rozwiodły.

- Książęca para William i Kate są już zahartowani, szczególnie po doświadczeniach związanych z życiem i śmiercią księżnej Diany?
- Obecny sukces medialny Williama i Kate bierze się też stąd, że oni, przede wszystkim książę, w naturalny sposób wyrastali w środowisku ostrego medialnego obstrzału. Przyzwyczaili się i potrafią na ten obstrzał reagować, a nawet wykorzystywać go na swoją korzyść.

- Elżbieta II ofiaruje swemu prawnukowi/prawnuczce konika na biegunach. To taki bardziej ludzki niż królewski gest.
- Nie ma tu żadnej symboliki państwowej czy królewskiej, ale symbolika rodzinna. Podarowanie owej zabawki, która kiedyś służyła Elżbiecie II, to sposób na zademonstrowanie rodzinnej ciągłości i tradycji. Można jeszcze dodać, że brytyjska arystokracja, w tym rodzina królewska, jest zwariowana na punkcie koni i na pewno mające narodzić się dziecko będzie miało z nimi wiele kontaktów w swoim życiu.

- Natomiast kołyska została wykonana przez polskiego rzemieślnika z Toszka. Myśli pan, że królewski potomek będzie w nim spał? Ta kołyska wydaje się dość monumentalna i przez to mało poręczna.
- Kołyska została zamówiona u rzemieślnika z Toszka, bo jest on bardzo dobry i rodzina królewska nieraz już korzystała z jego usług. Ale czy dziecko będzie w niej spało? Szczerze mówiąc - wątpię. Pamiętajmy, że książęca para otrzyma sporo prezentów, rząd fiński zapowiedział przekazanie wyprawki dla dziecka, takiej samej, jaką dostają w Finlandii świeżo upieczone mamy. Sądzę, że jeszcze niejedna kołyska się znajdzie wśród prezentów dla royal baby.

- To pierwszy "królewski" poród, kiedy płeć dziecka nie jest już ważna?
- W sensie polityczno-państwowym od paru miesięcy płeć dziecka nie ma absolutnie znaczenia. W tym roku zmieniono zasady dziedziczenia tronu, które w ogóle były sformułowane w prawie zwyczajowym, a nie pisanym - ale zawsze rygorystycznie przestrzeganym. Owo prawo przyznawało pierwszeństwo w dziedziczeniu tronu potomkom męskim przed potomkami żeńskimi.

- Ale to i tak było dużo, że kobiety mogą dziedziczyć tron, choć w drugiej kolejności.
- Tak, bo w tradycji tzw. prawa salickiego, obowiązującego w przedrewolucyjnej Francji, tronu nie mogły dziedziczyć kobiety. Tymczasem od XVI w. w Anglii dopuszczano zarówno dziedziczenie tronu przez kobiety, jak i przez mężczyzn. Życie wykazało praktyczność rozwiązania brytyjskiego również w bliższych nam czasach, bo gdy zdarzyła się seria bezdzietnych zgonów monarchów na początku XIX wieku, wówczas przyszedł czas panowania kobiet, tak na tronie zasiadła królowa Wiktoria.

- Teraz prawo zwyczajowe nie jest przestrzegane?
- Parę miesięcy temu uchwalono ustawę o sukcesji tronu. Zrobiono to właściwie dla potomków Kate i Williama, ustawa ta bowiem dotyczy dzieci urodzonych nie wcześniej niż w październiku 2011 r. Ustawa oddaje zmiany społeczne i świadomości Brytyjczyków, wprowadzając klauzule równościowe. Pierwsza to właśnie ta, która wprowadza równość płci. Druga - jest nie mniej fundamentalna. Mianowicie wcześniej możliwość dziedziczenia tronu odbierano osobom poślubionym katolikom. Obecnie tę dyskwalifikację zlikwidowano, innymi słowy jest możliwa sukcesja tronu anglikanina, który poślubił katolika.

- To spory postęp, biorąc pod uwagę to, że monarcha brytyjski jest też głową Kościoła anglikańskiego. Pytanie, czy możemy w tym postępie iść jeszcze dalej, to znaczy, czy możemy wyobrazić sobie, że następca brytyjskiego tronu poślubi muzułmanina albo żyda?
- Liczne ustawy uchwalane w dawniejszych czasach, począwszy od osiemnastowiecznej ustawy o następcy tronu, wprowadzały dyskryminację i wykluczały małżeństwa z papistami, o muzułmanach mowy nie było, bo być nie mogło… Nigdy nie uchwalono ustaw zakazujących małżeństwa np. z buddystą, więc nie trzeba ich znosić, więc w sensie formalnym takie małżeństwo jest możliwe. Oczywiście czymś zupełnie odmiennym jest praktyka: monarchia brytyjska to bardzo konserwatywna instytucja i nie należy się takich przypadków spodziewać. Warto jednak mówić o klauzulach równościowych, bo mają one wyraz symboliczny, szczególnie w stosunku do katolików. W Wielkiej Brytanii to ważna kwestia i wciąż drażliwa. Ustawa o równości z 2011 roku została na przykład tak sformułowana, że odbierała instytucjom wyznaniowym prawo do stosowania zasad własnego wyznania przy rekrutacji pracowników. W praktyce najwięcej problemów miał Kościół katolicki, który nie chciał zatrudniać w szkołach katolickich nauczycieli otwarcie przyznających się do homoseksualizmu.

- Porozmawiajmy o imieniu dziecka: musi być ono zatwierdzone przez królową?
- Elżbieta II jest seniorką rodu i będzie miała wiele w tym względzie do powiedzenia. Jednak przede wszystkim to dziecko nie będzie miało jednego czy dwóch imion, ale kilka, odzwierciedlających przeszłość przodków. Królewski potomek, już jako dorosły, może sam zadecydować, którego imienia chce używać. Jeśli będzie miało zestaw siedmiu czy ośmiu imion, będzie na przykład preferować imię numer trzy. Jerzy VI na pierwsze imię miał Albert. Ponieważ chciał podkreślić ciągłość tradycji w stosunku do swego ojca Jerzego V, wybrał inne jako dynastyczne.

- Dziecko od początku będzie wychowywane na następcę tronu, jak się będzie do niego mówić?
- Zgodnie z protokołem: "Wasza Królewska Wysokość - His / Her Royal Highness.

- Wasza Królewska Wysokość: proszę się przesunąć, trzeba poprawić śliniaczek?
- No nie, mówię o oficjalnych i protokularnych sytuacjach.

- Czy to dziecko - wychowywane ze świadomością, że zapewne w przyszłości zasiądzie na tronie królewskim - będzie szczęśliwe?
- Pamiętajmy, że książęca para stara się - o ile to jest możliwe - żyć jak najnormalniej. Choć mają rezydencję, kupili dom i tam zamieszkają z dzieckiem. Dużo też zależy od szkoły, do której zostanie posłane. Tradycyjnie członkowie elity brytyjskiej pobierają edukację w elitarnych prywatnych szkołach z internatem, gdzie w otoczeniu osób równych sobie statusem poddawani są specyficznej socjalizacji równościowej - po prostu koledzy pochodzący ze śmietanki społeczeństwa brytyjskiego mogą ich "ściągać na ziemię". W wielu z tych szkół - zwłaszcza męskich - stosuje się bardzo surowy sposób wychowywania, zaś w niektórych do niedawna stosowano na wniosek rodziców kary fizyczne.

- Jak zwykle przy takich okazjach pojawiły się głosy, że warto zlikwidować monarchię - bo to zbyt kosztowny luksus.
- Owa "kosztowność" monarchii jest pozorna. Budżet reprezentacyjny prezydenta Francji jest większy niż królowej brytyjskiej. Majątek osobisty rodziny królewskiej jest szacowany na kilkaset milionów funtów i w warunkach angielskich nie jest to znowu aż tak dużo. Natomiast jeśli chodzi o majątek państwowy, rodzina królewska jest nie tylko jego użytkownikiem, ale również kustoszem. Proszę mi powiedzieć, czy owe wydatki to wydatki na rodzinę królewską, czy na pomniki historii, zabytki, dobra narodowe?

- Zapewne to drugie.
- Otóż to. Tym bardziej, że rodzina królewska nie może sprzedać tych włości, którymi zarządza, nie może też sprzedać klejnotów rodowych. One zresztą są na co dzień zdeponowane w Tower i stanowią atrakcję turystyczną, ogląda się je po wykupieniu biletu. To nie jest tak, że królowa ma ochotę ubrać określone klejnoty koronne, więc otwiera prywatną szkatułę . Istnieje określony kod, królowa ubiera klejnoty na przykład na otwarcie parlamentu. Pod parlament królowa przyjeżdża karocą, a drugą karocą właśnie jej królewskie klejnoty - które symbolizują władzę królewską, która jest nieśmiertelna zgodnie z sentencją: Umarł król, niech żyje król. Poza tym monarchia to ważny symbol państwowości i jedności brytyjskiej. To istotne w dobie postępującej decentralizacji Zjednoczonego Królestwa - np. za rok odbędzie się referendum na temat niepodległości Szkocji. Monarchia oszczędza też Brytyjczykom wydatków i sporów związanych z wyborami prezydenckimi, ofiarując w zamian poczucie stabilności. Łączy także szczególnymi więzami Wielką Brytanię z Kanadą, Australią, Nową Zelandią i kilkunastoma innymi państwami, w których wciąż panuje Elżbieta II. I wreszcie - co równie ważne w dyskusjach na temat sensu monarchii - monarchia to wabik turystyczny, dla niej do Wlk. Brytanii przyjeżdżają miliony turystów, na których kraj zarabia. Z monarchią związany jest cały przemysł pamiątkarski, same narodziny dziecka Kate i Williama przyniosą mu minimum ćwierć miliona funtów zysku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska