Czy opolskie szpitale oszukiwały NFZ

sxc.hu
sxc.hu
NFZ zarzucił placówkom nieuzasadniony wzrost liczby zabiegów, które rzekomo ratowały życie pacjentów.

Na podstawie analizy, która dotyczyła okresu od 1 stycznia do 30 czerwca tego roku, NFZ uznał, że nie wszystkie wykazane w sprawozdaniach czynności medyczne można zaliczyć do tej grupy.

- Od 2010 roku szpitale mają obowiązek oznaczania wykonywanych świadczeń jako ratujące życie lub nie ratujące życia - wyjaśnia Tomasz Uher, p.o. dyrektor Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Opolu. - Natomiast niezrozumiały okazał się dla nas ich nagły wzrost w stosunku do roku 2010 i 2011. Sięgał on 50, 100, a nawet więcej procent. Jednocześnie nie mieliśmy żadnych informacji, z których by wynikało, że doszło do pogorszenia stanu zdrowia Opolan.

Wśród świadczeń ratujących życie szpitale wpisywały m.in. tiki przemijające (np. drgająca powieka), tiki przewlekłe ruchu, zaburzenia aktywności i uwagi, zaburzenia rozwoju psychicznego, ospa wietrzna bez powikłań, autyzm dziecięcy, uogólniona i nieokreślona miażdżyca.

- Nie trzeba być lekarzem, by wiedzieć, że to nie mogą być świadczenia ratujące życie - zaznacza Tomasz Uher. - Omówiliśmy to z konsultantami z poszczególnych dziedzin medycznych. W medycynie nie wszystko jest czarno-białe, ale chodzi o to, żeby nie tworzyć fikcji. Jest to podbieranie pieniędzy innym.

Za zabiegi ratujące życie NFZ nie płaci więcej, niż za pozostałe, ale rozlicza je w pierwszej kolejności. Zapewnia to więc szpitalom bezpieczeństwo finansowe.

Szpitale mają ponownie zweryfikować dane ze sprawozdań. Dyrektor Uher na razie nie mówi, jakie konsekwencje czekają manipulujących danymi. Twierdzi, że chce jedynie, aby sprawozdania były na przyszłość rzetelne. Na spotkaniu ze starostami zapowiedział jednak, że niektóre sprawy mogą znaleźć nawet finał w sądzie.

- Ja nie chcę się wymądrzać, ale widocznie lekarze wiedzą, co robią - mówi Józef Swaczyna, starosta strzelecki. - Pewnie NFZ znowu szuka pieniędzy i straszy szpitale.

Norbert Krajczy, dyrektor ZOZ w Nysie: - Nikt pacjentów nie łapie i nie kładzie ich na siłę na OIOM-ie. To jakieś bajanie. Np. przepuklina nie zagraża życiu, ale gdy pacjent musi czekać na planowy zabieg i dojdzie do komplikacji, to sytuacja jest już groźna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska