Przed odejściem starosty podwyżki dostali tylko wybrani

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Nie zakładałem, że zostanę odwołany. Nie rozumiem więc całego zamieszania - twierdzi dziś Artur Widłak (w środku). Obok jego prawnik Mirosław Semeniuk i skarbnik Wiesława Trelka.
- Nie zakładałem, że zostanę odwołany. Nie rozumiem więc całego zamieszania - twierdzi dziś Artur Widłak (w środku). Obok jego prawnik Mirosław Semeniuk i skarbnik Wiesława Trelka. Tomasz Kapica
Tuż przed spodziewanym odwołaniem starosta kędzierzyński podniósł pensje wybranym pracownikom starostwa. Zagwarantował też wysoką odprawę dyrektorowi szpitala.

Podwyżki, z których najwyższa wyniosła 400 złotych, dostało 21 ze 100 pracowników starostwa. Decyzję w tej sprawie starosta Artur Widłak (bezpartyjny) podjął tuż przed planowanym odwołaniem go przez radę powiatu, co miało miejsce 20 sierpnia. Na jego miejsce rada wybrała Małgorzatę Tudaj z PO, która przyznaje, że ma teraz kłopot.

- Przede wszystkim nie były one konsultowane z szefami wydziałów - mówi Małgorzata Tudaj. - Nie znamy kryteriów, dla których były starosta wynagrodził jednych pracowników, a pominął drugich. Część personelu domaga się teraz wyjaśnień.

Na ostatnim posiedzeniu starego zarządu powiatu zmieniono także umowę dyrektorowi powiatowego szpitala Andrzejowi Mazurowi. W nowej wydłużono okres wypowiedzenia z trzech miesięcy do roku czasu. Gdyby nowa władza chciała niedługo zmienić dyrektora, obciąży to budżet starostwa o grubo ponad 100 tysięcy złotych.

Smaczku sprawie dodaje fakt, że Andrzej Mazur jest członkiem Sojuszu LewicyDemokratycznej. Ta partia jako jedyna w radzie powiatu wspierała starostę Widłaka, nie chcąc się zgodzić na jego odwołanie.

To właśnie Artur Widłak wespół z innym członkiem zarządu Jakubem Gładyszem (również niezrzeszony) powołali Mazura na stanowisko pełniącego obowiązki dyrektora, odwołując jednocześnie byłego szefa szpitala Anatola Majchera.

Państwowa Inspekcja Pracy orzekła, że odbyło się z naruszeniem prawa. Zdaniem PIP, starosta nie miał prawa podjąć takiej decyzji. W maju Mazur wygrał konkurs i od tego czasu jest pełnoprawnym dyrektorem ZOZ-u.

Artur Widłak potwierdza, że najwyższa podwyżka wyniosła 400 złotych, ale dodaje, że w większości przypadków podnosił pensję o 100 złotych. - Nie ma więc mowy o dużym obciążeniu dla budżetu - uważa. Zaprzecza też, że zrobił to bez jakiejkolwiek konsultacji z kierownikami wydziałów. - Robiłem to wtedy, kiedy była taka konieczność - mówi enigmatycznie.

Tłumaczy też, że wyższe pensje dostali głównie szeregowi urzędnicy, którzy najbardziej angażowali się w pracę. Dlaczego jednak zrobił taki prezent tuż przed głosowaniem nad jego odwołaniem?

- Do podwyżek przymierzałem się już od dawna. I nie zakładałem, że zostanę odwołany - przekonuje. W sprawie Andrzeja Mazura także nie ma sobie nic do zarzucenia. - Poprzedni dyrektor Anatol Majcher także miał roczny okres wypowiedzenia. Nie ma więc mowy o jakimś szczególnym traktowaniu pana Mazura - zarzeka się.

Starosta Małgorzata Tudaj powiedziała wczoraj nto, że zarząd powiatu nie planuje na razie zmiany dyrektora szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska