W wyznaczonym obszarze, który obejmuje także część sąsiedniej gminy Prudnik, nie wolno bez zezwolenia przemieszczać pszczół ani uli czy też produktów pszczelarskich. Przyczyną alarmu jest zgnilec amerykański - zakaźna choroba bakteryjna pszczół, zwalczana urzędowo.
- Chorobę zauważył sam właściciel małej pasieki, liczącej tylko cztery ule, utrzymywane na potrzeby własne rodziny - mówi lek. weterynarii Zenon Ziubrzyński, powiatowy lekarz weterynarii w Nysie. - Pszczelarz najpierw sprawdzał objawy sam, w internecie. Potem wezwał najbliższego lekarza weterynarii, który powiadomił państwową inspekcję.
Zarażona pasieka została już zniszczona, a jej wyposażenie spalone. Właściciel otrzyma odszkodowanie od państwa. Zapowiada, że chce znów kupić pszczoły i odbudować swoje gospodarstwo.
- W zagrożonym okręgu są tylko trzy pasieki pszczele - mówi dr Ziubrzyński. - Wszystkie zostały już sprawdzone i nie stwierdziliśmy nowych ognisk choroby. Teraz czekamy na zniesienie ograniczeń.
Jednak w tym roku na Opolszczyźnie to już piąte ognisko zgnilca amerykańskiego. Wcześniejsze wykryto w lipcu w Niemodlinie i w okolicach Opola. W poprzednich latach zdarzały się pojedynczo takie przypadki. Ogniska zgnilca amerykańskiego odnotowano także w Czechach przy granicy z Polską. Choroba nie jest groźna dla człowieka. Niemniej miód z zarażonej pasieki nadaje się do spożycia wyłącznie po przetworzeniu. Pasieka za każdym razem jest niszczona.
Zdaniem weterynarzy rosnąca liczba przypadków choroby zakaźnej u pszczół może wynikać z coraz wyższej średniej wieku pszczelarzy. Środowisko się starzeje, młodzi nie są zainteresowani przejmowaniem pasiek. Tymczasem starsi pszczelarze często już fizycznie nie są w stanie zadbać o właściwe pielęgnowanie uli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?