83-letni mężczyzna zmarł w szpitalu w Nysie. Sprawę bada prokuratura

Archiwum
Dyr. Norbert Krajczy skierował do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Dyr. Norbert Krajczy skierował do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Archiwum
Norbert Krajczy, dyrektor szpitala w Nysie zawiadomił prokuraturę, że koledzy po fachu z placówki w Prudniku mogli popełnić błędy, których skutkiem była śmierć pacjenta.

Z pisma dyrektora Krajczego do organów ścigania wynika, że pacjent przewożony karetką z Prudnika do Nysy mógł być nieprawidłowo przygotowany do transportu medycznego.

Ewald B., 83-letni mieszkaniec wioski pod Głogówkiem, trafił do szpitala w Prudniku na początku lipca. Mężczyzna mieszkał sam, jego żona przebywa w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. W lipcu była u niego akurat córka. Kiedy ojciec zaczął się skarżyć na bóle brzucha, zabrała go najpierw do lekarza rodzinnego w Głogówku. Ten natychmiast odesłał pacjenta do szpitala.

7 lipca Ewald B. przeszedł operację wycięcia ślepej kiszki w Prudnickim CentrumMedycznym. Jego stan jednak się nie poprawiał. Wdało się zapalnie otrzewnej. 20 lipca personel szpitala w Prudniku zdecydował, że chorego trzeba przewieźć karetką do Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej w Nysie. Tam mimo prób ratowania, po dwóch godzinach pacjent zmarł.

Kilka dni później dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Nysie dr Norbert Krajczy skierował do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

- Zebraliśmy większość dokumentacji medycznej pacjenta i przesłuchaliśmy osoby, które miały z nim kontakt w czasie leczenia - informuje prok. Jacek Placzek, szef Prokuratury Rejonowej w Prudniku. - Kiedy będziemy dysponować całością materiału, prześlemy dokumentację do oceny biegłych z wybranej akademii medycznej. Będziemy chcieli, żeby biegli lekarze wydali opinię, czy w tym przypadku doszło do zaniedbań, które mogły wpłynąć na pogorszenie stanu zdrowia pacjenta, a w efekcie przyczynić się do jego śmierci. Na razie jednak nie postawiliśmy nikomu żadnych zarzutów.

Prokuratura przesłuchała także córkę Ewalda B., której przyznano status poszkodowanej. Na opinię biegłych trzeba będzie poczekać kilka miesięcy. Jednak dyrekcja szpitala w Prudniku już wszelkie zarzuty odrzuca, z oceną dyr. Krajczego się nie zgadza.

- Analizowałem ten przypadek. Gdybym dostrzegł w tej sprawie jakiekolwiek nieprawidłowości, to z pewnością sam zawiadomiłbym prokuraturę - komentuje sprawę dr Paweł Krach, wiceprezes Prudnickiego Centrum Medycznego ds. Leczniczych. - Nie wszczęliśmy też żadnego postępowania dyscyplinarnego wobec żadnego z naszych lekarzy. Nie mogę jednak mówić o szczegółach ze względu na tajemnicę lekarską.

- Sprawę skierował do mnie ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Jako dyrektor muszę z urzędu zgłaszać odpowiednim organom nieprawidłowości. I tak zrobiłem - wyjaśnia zdawkowo dyr. Krajczy.

- Postępowanie dyrektora szpitala w Nysie uważam za właściwe - komentuje prokurator Jacek Placzek. - Funkcjonariusz publiczny ma obowiązek powiadomić organy ścigania o uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa. Naszą rolą jest to sprawdzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska