Koniec polowania na dziki w Kędzierzynie-Koźlu

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Na terenie miasta odstrzelono cztery dziki, a jednego złapano i wywieziono do lasu. Gmina wyczerpała już limit na ten rok.

- To prawdziwy olbrzym, przyjeżdżajcie jak najszybciej - grzmieli do słuchawki mieszkańcy ulicy Przyjaźni, gdy pod ich domami grasował prawie 100-kilowy dzik. Na miejsce natychmiast przyjechała straż miejska i weterynarz. Zwierzę zostało odstrzelone.

W sumie lekarz skutecznie interweniował pięć razy, raz odławiając niebezpieczne zwierzę, a w pozostałych przypadkach odstrzeliwując je. Oprócz ulicy Przyjaźni dwa razy taka akcja była przeprowadzana na ulicy Grunwaldzkiej, a także na alei Armii Krajowej i ul.
Poprzecznej. Poza tym jednym dużym okazem z osiedla Blachownia pozostałe miały od 20 do 40 kilogramów.

Jak w ogóle doszło do tego, że w centrum miasta można było używać broni palnej i strzelać do zwierząt? Zgodę na wyjątkowe operacje wydał sejmik województwa. Uznał, że uzasadnieniem dla takiej decyzji jest niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia mieszkańców.

Procedurę wprowadzono po ataku na 13-letniego chłopca, który miał miejsce w zeszłym roku przy hali Śródmieście. Dzik rzucił się wtedy na chłopaka i poturbował go. Nastolatka uratował pies, który stanął w jego obronie i przegonił napastnika.

Wcześniej dziki wielokrotnie pojawiały się w centrum miasta, nierzadko strasząc zdezorientowanych mieszkańców.

- Dostaliśmy zgodę na odstrzał, bądź odłowienie pięciu sztuk. Limit został już wykorzystany - informuje Gabriela Helbin, kierownik wydziału ochrony środowiska kozielskiego magistratu.

Czy w przyszłym roku również będzie można strzelać do zwierząt i w ten sposób powoli eliminować je z miasta? Wszystko zależy od tego, jak często i w jakich okolicznościach będą się one teraz pojawiać.

Wyjątkowa zgoda na odstrzał wydana została w związku z zagrożeniem życia i zdrowia, więc aby ponownie wprowadzić taką procedurę, zwierzęta znów musiałyby stać się niebezpieczne. Czyli np. kogoś zaatakować.

Jest też inny tryb. Jeśli przybysze z lasu zaczną niszczyć infrastrukturę komunalną, bądź zakładową, a urzędnicy przedstawią na to dowody, wówczas decyzję o odłowieniu może podjąć starostwo.

- Będziemy uważnie monitorować sytuację i podejmować odpowiednie kroki - zapewnia Gabriela Helbin.

Urząd miasta i leśnicy proszą mieszkańców, aby podczas nadchodzącej zimy nie dokarmiali leśnych zwierząt, ani nie zostawiali otwartych wiat śmietnikowych.

- Jak dziki przestaną znajdować tu pożywienie, to same sobie pójdą - podkreślają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska