Opolskie schroniska opracowały czarną listę psychopatów

Redakcja
– Ludzie, którzy nie szanują zwierząt, nie mają czego szukać w naszym schronisku – mówi Dorota Skupińska.
– Ludzie, którzy nie szanują zwierząt, nie mają czego szukać w naszym schronisku – mówi Dorota Skupińska. Krzysztof Świderski
Schroniska prowadzą czarne listy na własny użytek, ale wymieniają się między sobą informacjami o szczególnie drastycznych przypadkach.

W miejskim Schronisku dla Zwierząt w Opolu jest to zwyczajny zeszyt, zeszyt zatytułowany "Persona non grata". Znajduje się w nim kilkadziesiąt nazwisk i adresów ludzi, którzy nie mają szans na adopcję, oraz powody, dla których powinni tą placówkę omijać szerokim łukiem.

- Mamy tu na przykład panią z Opola, która kilka razy przychodziła z córeczką po amstaffy - mówi Dorota Skupińska, kierowniczka schroniska. - Dziewczynka kłamała, tak jak mama, że piesek ma być do kochania. Tylko że na drugi dzień każdego zwracały.

Dorota Skupińska nie ma wątpliwości, że była to próba znalezienia psa do nielegalnych walk. - Tyle że zwierzęta, które do nas trafiają, zostają wysterylizowane - wyjaśnia pani kierownik. - A sterylizacja drastycznie obniża poziom agresji u najbardziej nawet bojowych psów.

Szansy na adopcję zwierzaka z opolskiego schroniska nie ma też mężczyzna w średnim wieku, który chciał spełnić kaprys swojej młodszej przyjaciółki. - Nie oddajemy zwierząt "na prezent", a zanim dojdzie do adopcji, sprawdzamy kandydatów, rzeczywiste powody, dla których chcą mieć psa czy kota, oraz warunki, jakie mają zwierzętom do zaoferowania. - wyjaśnia Dorota Skupińska. - Ci, którzy się nie zweryfikują, trafiają na czarną listę.

Nowe domy znajduje rocznie około 300 psów i 250 kociąt z opolskiego schroniska. - Chętnych jest dużo więcej, ale i tak za mało - mówi kierownik Skupińska. Część rezygnuje w ostatnim momencie, a wielu po prostu się nie nadaje.

Z wiedzy i doświadczeń pracowników schronisk korzystają także, w razie potrzeby, organa ścigania. Prokuratura w Zabrzu prowadzi śledztwo w sprawie studenta stomatologii z Zabrza, który szczególnie okrutnie, pięścią i bijąc o kafelki, uśmiercił 20 kotów.

Na prośbę zabrzańskiej policji opolskie schronisko sprawdza właśnie, czy przypadkiem on i kilka innych zamieszanych w sprawę osób nie adoptowało kociąt w Opolu. - Wiedzę o tym przypadku rozprzestrzenili też kociarze - mówi Dorota Skupińska. - Zanim zwróciła się do nas policja, dowiedziałam się o wszystkim z internetu.

Schroniska prowadzą czarne listy na własny użytek, ale wymieniają się między sobą informacjami o szczególnie drastycznych przypadkach.

Kiedyś dostaliśmy ostrzeżenie przed eleganckim, elokwentnym panem, który poszukiwał zwierząt do eksperymentów medycznych - informuje Michał Kozłowski z Fundacji "Mali Bracia" w Opolu.

Szansy na adopcję nie mają osoby skazane za znęcanie się nad zwierzętami.
- Gdy zapadnie taki wyrok, staramy się natychmiast odebrać ofiarę, a oprawca trafia na czarną listę - wyjaśnia Andrzej Zembala, kierownik schroniska w Kędzierzynie-Koźlu. - Nie wydajemy też psów ludziom, którzy trzymają je na łańcuchu, ani tym, którzy kiedyś już zaadoptowali czworonoga a następnie go porzucili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska