Schronisko. Ciepły kąt dla bezdomnego

Redakcja
Gdy chwycą tęgie mrozy w opolskim przytulisku przyjmą każdego, nikt nie zostanie odprawiony.
Gdy chwycą tęgie mrozy w opolskim przytulisku przyjmą każdego, nikt nie zostanie odprawiony. Paweł Stauffer
Kiedy mróz mocno ściśnie, większość z nich opuszcza domki na działkach i szuka cieplejszego miejsca. W schroniskach czeka na nich gorący posiłek, czyste ubranie i łóżko albo materac.

Kierownicy schronisk dla bezdomnych wiedzą, że gdy spadnie śnieg i temperatura, do drzwi zapuka więcej niż zwykle potrzebujących.

- Jesteśmy na to przygotowani, bo takie sytuacje powtarzają się co roku - mówi Elżbieta Urzędowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy i Uzależnień w Opolu. - Do tej pory w noclegowni jest około 50 osób. Łóżek wystarczy dla 60, ale kiedy chwycą tęgie mrozy, nikogo, kto do nas zapuka, nie odprawiamy z kwitkiem. Wtedy rozkładamy materace. Gdy zabraknie miejsc w salach, także na korytarzach. Ludzie, którym grozi zamarznięcie, z pokorą przyjmują nawet takie warunki. Byle tylko nie marznąć.

Elżbieta Urzędowska kieruje placówką od wielu lat i rejestruje wszystkie zmiany związane z problemem bezdomności.

- Dawniej chronili się u nas przed zimnem tylko mężczyźni - zauważa. - Teraz coraz częściej bez dachu nad głową pozostają kobiety, a nawet całe rodziny. Zmieniły się też przyczyny bezdomności. Przed laty to był alkoholizm, niechęć do podjęcia pracy, taki sposób życia z własnego wyboru. Dziś można stać się bezdomnym z powodu niezrozumienia praw rynku. Dotyczy to ludzi, którzy stracili mieszkania, bo nie spłacali zaciągniętych kredytów.

Te obserwacje potwierdza Teresa Rojek, dyrektor schroniska dla bezdomnych mężczyzn w Bielicach. Ta placówka jest przystosowana także do przyjęcia chorych i niepełnosprawnych. Przychodzą tu sami albo kierowani przez policję lub ośrodki opieki społecznej.

- Najpierw trafiają na badania lekarskie, a gdy trzeba, umieszczamy ich w szpitalach, załatwiając wcześniej formalności związane z ubezpieczeniem społecznym. Bardzo wielu bezdomnych choruje na przewlekłe choroby, na przykład na gruźlicę. Niektórzy trafiają tu w takim stanie, że gdyby dłużej pozostawali bez pomocy, groziłaby im śmierć.

Teresa Rojek zauważa też, że coraz więcej bezdomnych cierpi na depresje i inne choroby psychiczne. Zdiagnozować takie problemy pomaga - wstępnie - psycholog. Bardzo trudno jest byłym więźniom, którzy w zakładzie karnym nie musieli się o nic troszczyć i już nie potrafią żyć poza jego murami.

Schronisko dla bezdomnych w Bielicach może przyjąć 185 osób, w tym 30 chorych. Na razie nie wszystkie miejsca są zajęte, ale gdyby zaistniała konieczność przyjęcia znacznie większej liczby bezdomnych, jest możliwość uruchomienia w tej chwili nieczynnej placówki w Ścinawie.

Ojciec Ryszard Winiarz, kierownik schroniska dla bezdomnych im. Brata Alberta w Pępicach obawia się, że kiedy nastaną mrozy, będzie zmuszony odmawiać schronienia potrzebującym, ponieważ ubiegłej zimy, w czasie dużych mrozów, pukało ich tylu, że zabrakło nawet materacy. Obecnie są tu 43 miejsca, z których zajęto już 39.

- To się zdarzyło po raz pierwszy od 30 lat - wspomina trudne ubiegłoroczne dni o. Winiarz - A przecież w kraju nic się nie zmieniło, bezrobocie nie spadło. Latem miałem telefony z ośrodków opieki społecznej, by przyjąć rodziny eksmitowane z mieszkań, jednak schronisko nie jest do tego przystosowane. Z konieczności można rozłożyć materace nawet w jadalni, ale co będzie, jeśli i ich zabraknie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska