Złomiarze powodują na Opolszczyźnie gigantyczne straty

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Na początku grudnia złomiarze włamali się do transformatora na terenie byłych zakładów Froteksu w Prudniku.
Na początku grudnia złomiarze włamali się do transformatora na terenie byłych zakładów Froteksu w Prudniku. KPP Prudnik
W skupie dostają kilkaset złotych, a straty liczone są w setkach tysięcy.

Na astronomiczną kwotę ponad 100 tysięcy zł swoje straty oszacował zakład energetyczny po tym, jak na początku grudnia złomiarze włamali się do transformatora na terenie byłych zakładów Froteksu w Prudniku. Złodzieje wynieśli stamtąd elementy metalowe.

- Kryminalni zatrzymali już czterech podejrzanych w wieku od 26 do 32 lat, w tym kobietę - informuje starszy sierżant Andrzej Spyrka z Komendy Powiatowej Policji w Prudniku.
Jak ustalili policjanci, złomiarze na splądrowanie stacji transformatorowej potrzebowali kilku dni. Część skradzionego mienia udało się odzyskać.

Złomiarze to na Opolszczyźnie plaga. Kradną każdy metal, który przedstawia jakąkolwiek wartość. - Najgorsze, że straty spowodowane ich działalnością idą nawet w setki tysięcy, a w skupie złomu dostają za to od kilkudziesięciu do kilkuset złotych - mówi jeden z kryminalnych z opolskiej policji.

Przykład. Policjanci z Krapkowic zatrzymali grupę złodziei, którym zarzucają aż 13 przestępstw. Mężczyźni w wieku od 29 do 49 lat okradali linie kolejowe, włamywali się do hal produkcyjnych i różnych składów. Nie pogardzili również klapą przepustu na wałach przeciwpowodziowych na Odrze w Gwoździcach. Klapa została wyceniona przez Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych na 10 tys. zł, a jej wartość złomowa to... 200 zł.

Największy łup złomiarzy w regionie był wart ponad 200 tys. zł. Trzej mieszkańcy Brzegu rozkradali jeden z byłych zakładów pracy. Zabrali stamtąd przewody elektryczne i elementy instalacji do produkcji wyrobów spożywczych. W skupie dostali za taki "towar" 10 razy mniej.

Złodzieje nie omijają też dystrybutorów energii. W latach 2011 - 2012 zniszczyli m.in. trzy transformatory należące do Tauronu Dystrybucji w Opolu. Koszt naprawy jednego razem z rekultywacją terenu (wylał się olej służący do chłodzenia urządzenia) to 35 tys. zł. W skupie za skradzione części złodziej nie dostał więcej niż 1000 zł. W tym samym okresie Tauron stracił też kable z linii napowietrznych warte ponad 100 tys. zł.

- Ale nie tylko o nasze straty tu chodzi - mówi Tomasz Topola, rzecznik prasowy Tauronu Dystrybucji województw dolnośląskiego i opolskiego. - Przecież do takiego urządzenia rozbabranego przez złodziei może podejść dziecko i tragedia gotowa. Jest jeszcze jeden aspekt ich działalności - naprawa zniszczeń kosztuje, a to przekłada się m.in. na ceny przesyłu energii. Dlatego jeśli widzimy, że dzieje się coś niepokojącego w okolicach transformatorów, czy linii przesyłowych, dzwońmy na policję.

Według kodeksu karnego, kto zabiera lub niszczy elementy sieci wodociągowej, kanalizacyjnej, ciepłowniczej, energetycznej, gazowej, telekomunikacyjnej albo linii kolejowej, tramwajowej, trolejbusowej podlega karze od pół roku do 8 lat więzienia. Jeśli mienie jest znacznej wartości - nawet do 10.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska