Płetwonurkowie kłusują z kuszami na opolskiej Malinie

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Straż rybacka znalazła w bagażniku płetwonurków cztery dorodne sztuki: dwa amury (109 cm, 106 cm), sandacza (74 cm) oraz tołpygę (84 cm).Okazy ważyły w sumie 47 kg.
Straż rybacka znalazła w bagażniku płetwonurków cztery dorodne sztuki: dwa amury (109 cm, 106 cm), sandacza (74 cm) oraz tołpygę (84 cm).Okazy ważyły w sumie 47 kg. Państwowa Straż Rybacka
Wędkarze przyłapali na opolskiej Malinie płetwonurków, którzy kłusowali z kuszami. - Grasują tutaj już nie pierwszy raz! - twierdzą.

Świadkiem zdarzenia był jeden z opolskich wędkarzy. Opisał wszystko na forum dla wędkarzy.

Rzecz działa się we wtorek na akwenie Malina w Opolu. Kilku amatorów wędkarstwa zauważyło, że w wodzie znajdują się nurkowie, którzy mają ze sobą kuszę. Wezwali straż rybacką.

Ta przyjechała, kiedy nurkowie byli już na brzegu, a łupy schowali w samochodzie. Strażnicy kazali im otworzyć bagażnik i znaleźli tam cztery dorodne sztuki: dwa amury (109 cm, 106 cm), sandacza (74 cm) oraz tołpygę (84 cm).Wszystkie okazy ważyły w sumie 47 kilogramów. Kłusownicy zostali spisani. Staną teraz przed sądem grodzkim, ponieważ kłusowanie z kuszą jest wykroczeniem. Grozi im grzywna do 5 tysięcy złotych.

Zebrani na miejscu wędkarze omal nie zlinczowali kłusowników.

"Nie będziemy tolerować ludzi, którzy zachodzą ryby w ich środowisku od tyłu i zabijają strzałem w plecy" - napisał na forum oburzony świadek zdarzenia.

Piotr Sitnik z Opolskiego Centrum Nurkowego mówi, że na pewno nie jest to sprawka zrzeszonych wokół centrum pasjonatów.

- Trzeba jednak pamiętać, że łowienie z kuszą jest dozwolone, pod warunkiem jednak, że robi się to bez butli, a także ma na to odpowiednie papiery - tłumaczy Piotr Sitnik.

Polski Związek Wędkarski nie wydał jednak w tym roku żadnego zezwolenia na takie polowania.

Do incydentu doszło na terenie zarządzanym przez koło nr 1 w Opolu. Jego prezes Jan Mientus liczy, że sprawcy zostaną surowo ukarani.

- Według tego, co mówią nasi wędkarze, kłusownicy pojawili się na naszej wodzie już nie po raz pierwszy. Podobno przyjeżdżają tu z woj. śląskiego - informuje prezes Mientus. - My zarybiamy akweny, a ani chcą z nich zabierać najlepsze okazy. To nieuczciwe - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska