Komisja Europejska zajmie się umowami na czas określony

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Polska jest niechlubnym liderem, jeśli chodzi o umowy na czas nieokreślony - aż 27 proc. pracowników zatrudnionych jest w ten sposób, podczas gdy średnia unijna wynosi 14,2 proc
Polska jest niechlubnym liderem, jeśli chodzi o umowy na czas nieokreślony - aż 27 proc. pracowników zatrudnionych jest w ten sposób, podczas gdy średnia unijna wynosi 14,2 proc archiwum
Skargę do Brukseli na defekty polskiego prawa, które pozwalają na nadużywanie przez pracodawców umów na czas określony, złożyła NSZZ "Solidarność". Zdaniem związkowców, polskie prawo nie chroni odpowiednio pracowników.

- Choć założenie było takie, że trzecia z kolei umowa u tego samego pracodawcy powinna być zawierana już na czas nieokreślony, to wystarczy miesięczna przerwa i nawet jeśli pracownik kontynuuje pracę w tym samym zakładzie, to znów dostaje umowę na czas określony - relacjonuje Grzegorz Adamczyk, wiceprzewodniczący opolskiej "S".

- Nie mogliśmy porozumieć się w sprawie wyregulowania tych nieprawidłowości z rządem, więc musieliśmy się uciec do rozwiązania ostatecznego - skargi na własne państwo do unijnej instytucji.

Inny sposób na obchodzenie prawa i uciekanie przed koniecznością zawierania umów na czas nieokreślony to przyjmowanie pracowników za pośrednictwem firm zewnętrznych. W efekcie, mimo że ta sama osoba pracuje od lat w tym samym zakładzie i nawet na tym samym miejscu pracy, to - ponieważ jest zatrudniana przez kolejne firmy - nie przysługuje jej prawo do umowy, która najbardziej ją zabezpiecza.

Różnica między umową na czas określony i nieokreślony polega na długości wypowiedzenia (pracując na czas określony nawet 10 lat, mamy 2-tygodniowy okres wypowiedzenia, na nieokreślony - 3 miesiące) i z tym związanej wysokości odpraw w sytuacji np. zwolnień grupowych.

Solidarność, składając skargę do Komisji Europejskiej, powołała się na unijną dyrektywę z 1999 r., która ma m.in. przeciwdziałać nadużyciom wynikającym ze stosowania następujących po sobie umów o pracę na czas określony.

Polska jest niechlubnym liderem, jeśli chodzi o takie umowy - aż 27 proc. pracowników zatrudnionych jest w ten sposób, podczas gdy średnia unijna wynosi 14,2 proc.

KE przyznała, że np. pojęcie "zadań realizowanych cyklicznie", w ramach którego dozwolone jest nieograniczone zawieranie następujących po sobie umów na czas określony, nie jest wystarczająco określone w przepisach prawa polskiego.

Uważa również, że prawodawstwo polskie niesłusznie nie obejmuje ochroną przed zawieraniem nadmiernej liczby umów na czas określony przyuczania do zawodu oraz np. różnego rodzaju umów w ramach szkoleń. To m.in. powody do wszczęcia postępowania przeciwko Polsce.

Dr Rafał Parvi, ekonomista z opolskiego wydziału Wyższej Szkoły Bankowej, przyznaje, że brak precyzyjnych zapisów w polskim prawie powoduje, że umowy na czas określony można stosować w nieskończoność.

- Uproszczenie systemu tylko do umów kodeksowych może spowodować rozszerzenie szarej strefy w zatrudnianiu - mówi dr Parvi.

Zwolenniczką jasnych i prostych przepisów jest Monika Krawczyk, zastępca opolskiego okręgowego inspektora pracy.

Otwarcie procedury o naruszenie unijnego prawa może zakończyć się pozwaniem Polski przed unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska