Szpitale nie czują się winne śmierci 17-latki [nowe fakty]

Redakcja
– My straciliśmy Izę, a nasz wnuczek mamę... – Erwin i Danuta Nowakowie nie mogą się pogodzić ze śmiercią córki.
– My straciliśmy Izę, a nasz wnuczek mamę... – Erwin i Danuta Nowakowie nie mogą się pogodzić ze śmiercią córki. Tomasz Kapica
Rodzice zmarłej dziewczyny z Kędzierzyna-Koźla chcą wiedzieć, czy lekarze nie popełnili błędu. Sprawę badają prokurator i marszałek Roman Kolek.

Podczas godzinnej reanimacji jej serduszko ani razu nie zareagowało, ona zgasła jak świeczka... - szlocha Danuta Nowak, mama 17-letniej Izabeli. Rodzice uważają, że trzeba bardzo dokładnie wyjaśnić, dlaczego ich ukochana córka krążyła pomiędzy opolskimi szpitalami i nikt nie był w stanie jej pomóc. - Życia nic już córce nie przywróci, ale jeśli się okaże, że są winni jej śmierci, to musi spotkać ich kara - podkreśla Erwin Nowak, ojciec 17-latki.

Młoda kobieta w zaawansowanej ciąży trafiła na oddział położniczy kozielskiego szpitala powiatowego 27 grudnia. Lekarze uznali, że potrzebne jest cesarskie cięcie. Na świat przyszedł syn pani Izy, a ta w kolejnych dniach miała spokojnie dochodzić do siebie. Jeszcze 29 grudnia trzymała dziecko na rękach i cieszyła się tym, że ma piękne małe włoski. Potem jednak dostała wysokiej gorączki.

- Zadzwoniła do mnie i płacząc powiedziała, że straciła wzrok - opowiada Danuta Nowak. - Mówiła, że ktoś musiał jej wykręcić numer do mnie, bo sama nic nie widzi i że bardzo źle się czuje.

Zaniepokojona rodzina natychmiast pojechała do szpitala. Izabela już wtedy odczuwała bardzo silne bóle. Badanie tomografem komputerowym wykazało zapalenie mięśnia sercowego i krwiaki na mózgu.

Lekarze zdecydowali, że zostanie przewieziona na oddział dziecięcy szpitala neuropsychiatrycznego w Opolu. - Nie została tam jednak przyjęta, a lekarz neurolog tłumaczył, że powinna trafić na OIOM - mówi ojciec Izy. - Odesłano nas z powrotem do Koźla, ale lekarz w karetce zdecydował, że pojedziemy jednak do opolskiego WCM.

Tam również nie przyjęto Izy. Ostatecznie wróciła do Koźla, gdzie trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej. Jej stan cały czas się pogarszał, więc wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną. Niestety, zmarła 2 stycznia. Na sepsę.

Czy ktoś jest winny śmierci 17-latki

Wczoraj wraz z Józefem Bojką, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie anestezjologii, byliśmy w Wojewódzkim Szpitalu Neuropsychiatrycznym, potem w WCM, gdzie wzięliśmy dokumentację, żeby sprawdzić minuta po minucie, jak przebiegała 30 grudnia wizyta zmarłej pacjentki w obu tych placówkach - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa. - Chcemy prześledzić, czy wykonane u niej badania i ocena stanu zdrowia były zgodne ze sztuką lekarską. I jak wpłynęły na późniejsze wydarzenia.

Wicemarszałek podkreśla, że mógł wszcząć kontrolę tylko w szpitalach, które podlegają samorządowi województwa. Szpital w Kędzierzynie-Koźlu do nich nie należy.

- Nie mogę ferować opinii, dlatego do oceny prawidłowości postępowania w obu opolskich szpitalach został powołany dr Józef Bojko i on wyda oficjalną opinię - podkreśla Roman Kolek. - Ponadto marszałek Andrzej Buła zwrócił się do opolskiego NFZ o przeprowadzenie kontroli we wszystkich trzech szpitalach i ocenę ich postępowania.
Wczoraj Prokuratura Rejonowa w Kędzierzynie-Koźlu wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 17-letniej Izabeli Nowak.

Obecnie szpitale, do których trafiała Izabela Nowak, wzajemnie zrzucają na siebie odpowiedzialność. Lekarze zarzekają się, że zrobili wszystko, co do nich należało.

Przeczytaj też: Po śmierci 17-latki kontrole w opolskich szpitalach

- Trudno mi się odnieść do tego, co zdarzyło się w Opolu - mówi dr Piotr Wandrasz, anestezjolog ze szpitala w Kędzierzynie-Koźlu. - Pacjentkę najpierw zbadał u nas neurolog, okulista oraz internista-kardiolog, ale wystąpiły u niej tak drastyczne objawy neurologiczne, straciliśmy z nią kontakt, że wysłaliśmy ją karetką, pod opieką lekarza, do szpitala neuropsychiatrycznego w Opolu. Bo tam znajduje się oddział neurologii dziecięcej. I tam de facto powinna była być leczona.

Dr Wandrasz przekonuje, że od momentu cesarskiego cięcia aż do 30 grudnia z Izabelą Nowak nic złego się nie działo. - Ona wróciła do nas z Opola po sześciu godzinach, już 31 grudnia, a w kolejnej dobie objawy zaczęły narastać - mówi dr Wandrasz. - Szpital dołożył wszelkich starań, żeby ją uratować. Ja teraz z pokorą oddaję się ocenie zewnętrznej.

Wicemarszałek Kolek uchyla rąbka tajemnicy z wewnętrznego dochodzenia: - Ta pacjentka nie kwalifikowała się do oddziału neurologicznego.

Z wyjaśnień, które uzyskałem, wynika, że neurolog w opolskim szpitalu widział niebezpieczeństwo rozwoju sepsy. Dlatego skierował tę pacjentkę do najbliższego szpitala, do WCM, gdyż nie był pewien, czy jej stan pozwoli na powrót do Kędzierzyna-Koźla.

W WCM pacjentka została zbadana przez anestezjologa, który stwierdził, że na daną chwilę nie ma u niej niewydolności oddechowo-krążeniowej, która mogłaby wskazywać na sepsę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska