Znieście limity na leczenie. Rak nie poczeka

Redakcja
Jan Juchniewicz z Brzegu o tym, że lekarze podejrzewają u niego raka, dowiedział się w listopadzie. Termin tomografii wyznaczono mu dopiero na 14 stycznia. Badanie miało na celu już nie diagnostykę, ale ocenę efektu przebytej operacji. Na zdjęciu z Klaudią Pietrzyk, pielęgniarką z Zakładu Diagnostyki Obrazowej OCO.
Jan Juchniewicz z Brzegu o tym, że lekarze podejrzewają u niego raka, dowiedział się w listopadzie. Termin tomografii wyznaczono mu dopiero na 14 stycznia. Badanie miało na celu już nie diagnostykę, ale ocenę efektu przebytej operacji. Na zdjęciu z Klaudią Pietrzyk, pielęgniarką z Zakładu Diagnostyki Obrazowej OCO. Sławomir Mielnik
Kolejki pacjentów oczekujących na diagnostykę i rozpoczęcie leczenia nowotworów są w Polsce zbyt długie. To skutek limitów ustalonych przez NFZ.

Jan Juchniewicz z Brzegu pod koniec listopada ubiegłego roku usłyszał od lekarza pierwszego kontaktu, że prawdopodobnie ma raka jelita grubego i musi jak najszybciej stawić się u onkologa.

- Tak też zrobiłem.Okazało się, że dla potwierdzenia diagnozy potrzebna jest tomografia komputerowa - opowiada pan Jan. - Byłem przekonany, że badanie będę miał natychmiast, a wyznaczono mi termin dopiero na 14 stycznia.

- Mąż nie mógł tak długo czekać, miał silne bóle - dodaje żona pana Jana. - Wystraszyliśmy się, że rak się rozwinie, dlatego poprosiliśmy lekarzy z opolskiej onkologii, by odwrócili kolejność i najpierw zoperowali męża. Tak się też stało. Zgłosiliśmy się na tomograf.

Przed Zakładem Diagnostyki Obrazowej Opolskiego Centrum Onkologii osób takich jak pan Jan spotkaliśmy więcej. Kilka przyznało, że na badanie tomografem czekało jeszcze dłużej.

Prof. Jacek Jassem, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, w imieniu wszystkich onkologów napisał list do prezydenta Polski i premiera, w którym prosi ich o podjęcie działań doprowadzających do zlikwidowania limitów w onkologii.

- W Polsce każdego dnia umiera 1050 osób, w tym 6 proc. z powodu wypadków, a aż 25 proc. z powodu nowotworów - pisze prof. Jassem. - Należy zadbać o to, aby tam, gdzie to możliwe, inwestować w profilaktykę i medycynę naprawczą. Inwestować mądrze, strategicznie i długofalowo.

Dr Wojciech Redelbach, dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii, w pełni ten apel popiera: - Skoro nie ma limitowania w leczeniu ostrych zespołów wieńcowych, w porodach, to przy nowotworach powinno być tak samo. Choroby onkologiczne to przecież druga co do częstotliwości przyczyna śmierci Polaków.

Największy problem dla onkologów i pacjentów to limitowanie pieniędzy potrzebnych na diagnostykę. - A bez postawionej diagnozy nie można ruszyć dalej - dodaje dyrektor OCO.
W 2013 roku na tomografię komputerową pacjent czekał u nas i dwa miesiące. Teraz kolejka zmalała do 5-6 tygodni, ale zobaczymy, co będzie dalej - mówi Wojciech Redelbach, dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii. - Z jednej strony zachęcamy ludzi, żeby jak najwcześniej do nas się zgłaszali, jeśli coś u siebie zauważą. Z drugiej pojawia się pierwsza bariera: badania diagnostyczne.

Na tomografię komputerową są limity, a to od jej wyniku zależy potem charakter leczenia. Kierują się nim chirurdzy onkolodzy, radiolodzy oraz specjaliści od chemioterapii.

- Chemioterapia, by miała sens, musi się odbyć w odpowiednim terminie - zaznacza Kazimierz Drosik, ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej OCO. - Zbyt długie czekanie na tomografię może zniweczyć efekt terapii. Poza tym tomografia służy do oceny wyników leczenia: czy należy kontynuować podawanie danego leku, czy go zmienić.

Chemioterapia nie jest obojętna dla zdrowia, dlatego to takie ważne. - NFZ powinien wziąć pod uwagę, że jeśli zleci się badanie na czas, to przecież potem oszczędza się na leczeniu - podkreśla dr Drosik. - Należy myśleć kompleksowo, a nie wybiórczo.
NFZ w ogóle nie płaci onkologii za badania molekularne, pozwalające dobrać lek do terapii trudnych przypadków. Nie płaci też za niektóre badania laboratoryjne.

Początkowo OCO miało dostać na ten rok kontrakt na chirurgię onkologiczną mniejszy o 1,8 mln. Dyrektor jednak zaprotestował, więc fundusz dodał 600 tys. zł.

- To nadal jest o 1,2 mln zł za mało, a dzięki tym pieniądzom na operację czeka się u nas tylko 3-4 tygodnie, a w wyjątkowych sytuacjach tydzień, na radioterapię miesiąc - mówi dr Redelbach. - Gdybym był ekonomistą, tobym pilnował kontraktu. Wolę jednak mieć nadwykonania i jako lekarz mieć czyste sumienie.

OCO jest w o tyle dobrej sytuacji, że NFZ w końcu zwraca mu pieniądze za usługi ponadlimitowe. A inne placówki w kraju muszą walczyć o to latami.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz na spotkaniu z Polskim Towarzystwem Onkologicznym zapowiedział zmiany w finansowaniu leczenia. Ich propozycje ma podać za kilka tygodni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska