Na Opolszczyźnie lekarzy mamy jak na lekarstwo

Redakcja
- Pracę z małymi dziećmi trzeba lubić. Pediatria to powołanie - mówi dr Dariusz Tkaczyński, na zdjęciu z małą pacjentką Anią i jej mamą Alicją.
- Pracę z małymi dziećmi trzeba lubić. Pediatria to powołanie - mówi dr Dariusz Tkaczyński, na zdjęciu z małą pacjentką Anią i jej mamą Alicją. Sławomir Mielnik
Na Opolszczyźnie co najmniej 300 lekarzy odejdzie wkrótce z zawodu ze względu na wiek. A już teraz ich brakuje.

W naszym województwie pracuje aktualnie 2123 lekarzy, z czego 97 proc. posiada specjalizację z jakiejś dziedziny. Średnia wieku w tej grupie zawodowej wynosi 54 lata, przy czym pięćdziesiątkę przekroczyło 58 proc. medyków.

- Niepokoi zwłaszcza to, że trzystu lekarzy skończyło już 65 lat - podkreśla Roman Kolek, wicemarszałek województwa. - Oni nadal pracują, ale stopniowo zaczną przechodzić na emeryturę. Tymczasem młodych adeptów tego zawodu, którzy wypełnią lukę pokoleniową, jak na lekarstwo. Spośród ostatnich absolwentów akademii medycznych pracę w naszym regionie rozpoczęło tylko dwudziestu. Jest obawa, że nie będzie miał kto nas leczyć.

Problem z lekarską kadrą dotyczy całej Polski. Z ostatnich danych posiadanych przez OECD (Organizację Gospodarczej Współpracy i Rozwoju) wynika, że na 1000 osób, przypada tylko 2,2 lekarza. Na 34 kraje skupione w OECD gorzej pod tym względem jest już tylko w Korei Płn., Turcji oraz Chile.

Na tle Polski Opolszczyzna wypada w podobnym rankingu fatalnie, gdyż zajmuje przedostatnie miejsce od końca, jeśli chodzi o liczbę lekarzy, przypadających na 10 tys. mieszkańców (to obowiązujący w naszym kraju przelicznik).

- Na Opolszczyźnie wskaźnik ten wynosi 19,28, niższy jest tylko w województwie lubuskim, gdzie kształtuje się na poziomie 18,29 - mówi wicemarszałek Kolek. - Opolanie lubią się leczyć w ościennych szpitalach i klinikach, więc przykładowo podam, że w województwie dolnośląskim przypada 29,13 lekarza na 10 tys. mieszkańców, a w śląskim - 26,8. Też nie jest najlepiej.

Nasze społeczeństwo się starzeje, o czym nieustannie się przypomina, ale lekarzom też nie ubywa lat, o czym prawie się nie mówi. A statystyki są nieubłagane.

Na Opolszczyźnie najstarszą grupą lekarzy są obecnie specjaliści z zakresu medycyny pracy. Ich średnia wieku to 58-59 lat. Następców nie widać. Wśród ginekologów średnia wynosi 56 lat, pediatrów - 55, endokrynologów - 53 lata.

Opolszczyźnie już dawna doskwiera brak specjalistów, zwłaszcza z takich dziedzin jak: medycyna rodzinna, pediatria, geriatria, psychiatria dziecięca, radioterapia, endokrynologia. I nic się pod tym względem nie zmienia. Mile widziani byliby też młodzi lekarze, którzy chcieliby się specjalizować w neonatologii, chirurgii ogólnej oraz internie.

- Żeby przychodnie funkcjonowały jak należy, na Opolszczyźnie powinno pracować 500 lekarzy rodzinnych - twierdzi dr Krystian Adamik, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny rodzinnej, który na co dzień przyjmuje pacjentów w NZOZ "Medica" w Leśnicy. Tymczasem jest ich zaledwie 128. Na ten rok Ministerstwo Zdrowia przydzieliło naszemu regionowi 85 miejsc specjalizacyjnych, ale nie znalazł się nikt chętny.

Dlaczego lekarze nie chcą się specjalizować w medycynie rodzinnej? Doktor Adamik wymienia całą listę powodów. - Bo choć lekarz rodzinny jest lekarzem medycyny, jak każdy inny przedstawiciel tego zawodu, to my zostaliśmy sprowadzeni do roli sekretarki medycznej. Mamy obowiązek przyjąć wszystkich pacjentów w dniu zgłoszenia, ale nikt już nas nie pyta, czy mamy czas każdego porządnie zbadać, wysłuchać. To nie daje spełnienia zawodowego. Ani też nasza praca nie przynosi wielkich korzyści finansowych. Ostatni raz stawka za pacjenta wzrosła w 2008 roku - z 6 do 8 zł. Poza tym lekarz rodzinny, z definicji, przyjmuje tylko w ramach ubezpieczenia. Byłoby źle przyjęte, gdyby założył gabinet prywatny.

Dariusz Tkaczyński (lat 50 plus), pediatra z przychodni Polimed w Opolu jest także przedstawicielem deficytowej specjalizacji. Na Opolszczyźnie pracuje ok. 120 pediatrów. W ciągu ostatnich kilku lat zgłosiło się 13 chętnych do robienia specjalizacji, ale to ciągle mało. - Bo pracę z małymi pacjentami trzeba faktycznie lubić - podkreśla lekarz. - Tu nie można trafić przez przypadek. Każdy absolwent medycyny wie, że na pediatrii się nie zarobi. Prywatny gabinet rzadko kto otwiera. To raczej powołanie.

Od 2010 r. nie zgłosił się też nikt chętny na specjalizację z pulmonologii, neonatologii, endokrynologii.

Aby ratować sytuację, samorząd województwa podpisał umowę z uczelniami medycznymi we Wrocławiu i Katowicach, skąd studenci będą przyjeżdżać na praktyki do opolskich szpitali. Pierwsi pojawią się już w maju w WCM. Czy zwiążą się z nami na stałe - czas pokaże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska