W Opolu jak w Big Brotherze. Zobacz, kogo nakryły kamery

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Dzięki działającym w Opolu kamerom, strażnicy miejscy w ciągu kilku chwil pojawiają się w miejscu, gdzie popełniono wykroczenie.
Dzięki działającym w Opolu kamerom, strażnicy miejscy w ciągu kilku chwil pojawiają się w miejscu, gdzie popełniono wykroczenie. Paweł Stauffer
Opolanie powinni mieć się na baczności. Przekonali się o tym, ci, którzy popełniali wykroczenia sądząc, że nikt ich nie widzi. Ostrzegamy też pary, które lubią oddawać się miłosnym igraszkom "pod chmurką".

Oprócz miejskiego monitoringu, który działa w Opolu (urządzenia są rozmieszczone w stałych miejscach), w różnych częściach miasta pojawia się też kamera mobilna. Ostatnio dzięki niej udało się przyłapać dwóch mężczyzn, którzy w samo południe próbowali pozbyć się śmieci, robiąc z nich dzikie wysypisko.

- Panowie byli zaskoczeni, bo tuż po tym jak skończyli wyładowywać gruz, przemieszany z ziemią i śmieciami pojawili się strażnicy - mówi Krzysztof Maślak, wicekomendant Straży Miejskiej w Opolu. - Zostali ukarani mandatami, a dodatkowo musieli posprzątać śmieci, wywieźć je na składowisko i pokazać nam fakturę.

Takie sytuacje wcale nie należą do rzadkości. Czujne oko kamer wychwytywało m.in. plakaciarzy, rozlepiających reklamy w miejscach do tego nieprzeznaczonych, wandali, a czasami nawet sprawców pobić.

- Idzie wiosna, więc takich zdarzeń pewnie będzie z każdym dniem coraz więcej - prognozuje wicekomendant Maślak. - Gdy robi się cieplej przybywa osób, które wracając z lokali, przewracają kosze na śmieci czy dewastują klomby. Oni nie zdają sobie sprawy, że dyżurny widzi co się dzieje na monitoringu i zwykle są bardzo zdziwieni, kiedy jeszcze dobrze nie zdążą się rozkręcić, a strażnicy są już na miejscu.

W Opolu działa w tej chwili 19 kamer. Wkrótce ma się pojawić 7 lub 8 kolejnych szerokokątnych urządzeń, zapewniających wysoką jakość obrazu.

Zimą kamery zaczęły działać na wyspie Bolko. Część opolan, zwłaszcza tych młodych, nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia i zdarza się, że w najlepsze uprawiają seks w ich zasięgu. Takie zachowanie może zostać potraktowane jako wybryk nieobyczajny i również ukarane.

Opolscy strażnicy, jak sami mówią, sprawców wykroczeń wolą pouczać niż karać. - Mandaty to ostateczność. Wypisujemy je głównie wtedy, gdy okazuje się, że pouczaliśmy już daną osobę, ale bez efektu. Pouczenia również są odnotowywane w naszej bazie, więc łatwo możemy to sprawdzić - wyjaśnia Krzysztof Maślak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska