Kucharz z Opola w Top Chef

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Adrian Feliks w branży kucharskiej działa od 13 lat. Ma ambicje, aby zaspokoić wybredne podniebienia jurorów Top Chef.
Adrian Feliks w branży kucharskiej działa od 13 lat. Ma ambicje, aby zaspokoić wybredne podniebienia jurorów Top Chef. Sławomir Mielnik
Adrian Feliks walczy o tytuł Top Chefa. Sprostać wymaganiom surowych jurorów nie jest łatwo.

Adrian działa w branży kucharskiej od 13 lat i choć gotowanie jest jego wielką pasją, długo bił się z myślami, zanim zdecydował się na udział w nadawanym w Polsacie reality show Top Chef.

- Na castingu pojawili się najlepsi kucharze z całej Polski, a nawet z zagranicy, więc już samo zakwalifikowanie się do programu jest dla mnie sukcesem - mówi Adrian Feliks, szef kuchni w restauracji Hotel Kamienica oraz Papa Jack w Opolu. - Jak każdy uczestnik bałem się tego, żeby nie ośmieszyć się na wizji. Pierwszy odcinek za mną, udało mi się nie odpaść z programu, a nawet wygrałem jedną z konkurencji, więc plan minimum zrealizowałem - śmieje się.

W programie mierzą się zawodowcy, a nie amatorzy. Mimo to przeszywający wzrok jurorów przyprawia ich o palpitacje serca.

- Droga, jaką musiałem pokonać z talerzem, zanim doszedłem do jurorów była koszmarem. Nikt nie chce przecież usłyszeć, że jest do niczego - przyznaje szef kuchni z Opola. - Poszedłem do Top Chef po to, żeby się czegoś nauczyć. Jurorzy są mistrzami w dziedzinie gotowania, więc ich krytykę przyjmę z pokorą. Ten program jest dla ludzi, którzy mają jaja i nie boją się wyzwań - podkreśla.

Adrian Feliks mówi, że jedną z trudniejszych rzeczy jest dla kucharza praca w obcej kuchni. - Swoją znam jak własną kieszeń, więc właściwie w jednej chwili i to z zamkniętymi oczami jestem w stanie znaleźć to, czego potrzebuję. Tutaj to niestety trwa dłużej - wyjaśnia.

Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że uczestnicy działają pod presją czasu i na stworzenie nawet skomplikowanego dania mają tylko godzinę. - Dania, które serwuję w restauracji mam sprawdzone, więc nie boję się, że coś pójdzie nie tak. Tutaj dostaję wyzwanie i muszę sobie z nim radzić najlepiej jak potrafię. Nie ma zmiłuj, nie ma drugiej szansy - podkreśla.

Pan Adrian wzdryga się na myśl, że dzięki reality show mógłby stać się kulinarnym celebrytą. - Wolałbym, żeby opolanie chcieli u mnie jeść ze względu na umiejętności, a nie dlatego, że znają mnie z telewizji - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska