Do kradzieży doszło na początku marca, ale do tej pory o tej niezwykłej sytuacji wiedzieli tylko przedstawiciele spółki, policja oraz urząd miasta.
Sprawa wyszła na jaw po tym, jak opisaliśmy wczoraj nieprawidłowości, do jakich mogło dochodzić w miejskiej spółce.
Były kontroler techniczny opowiedział nam m.in., jak autobusy wyjeżdżały nie w pełni sprawne na trasy, a także o tym, że niektóre z nich miały wyłamane zamki we wlewach paliwa.
- Opolanie powinni się także dowiedzieć o tym, że na terenie spółki doszło do dużej kradzieży paliwa, i to takiej, jakiej nie było od lat - opowiada pracownik MZK, który wczoraj do nas zadzwonił.
Jarosław Dryszcz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu potwierdził, że skradziono ponad 700 litrów paliwa, które wypompowano z ośmiu autobusów. Straty oceniono na 3 tys. złotych.
- Wcześniej doszło do włamania na teren zajezdni i nie należy wiązać tej sprawy z zarzutami kontrolera technicznego - ocenia Wiesław Wróblewski, przewodniczący rady nadzorczej MZK. - Firma ochroniarska już wymieniła ekipę, która pilnowała zajezdni, pokryła też stratę MZK. Nie zmienia to jednak faktu, że będziemy oczekiwać od prezesa spółki wyjaśnień i pomysłu na to, aby do takich sytuacji nie dochodziło.
Przeczytaj też: Koło odpadło z autobusu MZK. Mogło dojść do tragedii
Dziś ruszy kontrola procedur bezpieczeństwa w spółce, której zażądał urząd miasta.
- Będziemy badać dokumenty spółki, a także przepytywać pracowników - zapowiada Wiesław Wróblewski. - Chcemy to zrobić w tempie ekspresowym, aby już w przyszłym tygodniu poinformować urząd miasta, jak oceniamy stan bezpieczeństwa i zarzuty formułowane przez byłego pracownika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?