Wypadek na Chabrach. Opolanka od prawie 6 lat czeka na odszkodowanie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
- Dwa lata po moim upadku szynę naprawiono, ale teraz znowu jest uszkodzona. Zarządca nic z tym nie robi - pokazuje Maria Lewczak. - Spółdzielnia czeka chyba, aż dojdzie do kolejnego wypadku. Wtedy znowu powiedzą, że to nie ich wina.
- Dwa lata po moim upadku szynę naprawiono, ale teraz znowu jest uszkodzona. Zarządca nic z tym nie robi - pokazuje Maria Lewczak. - Spółdzielnia czeka chyba, aż dojdzie do kolejnego wypadku. Wtedy znowu powiedzą, że to nie ich wina. Sławomir Mielnik
Maria Lewczak przewróciła się na wystającej szynie ściekowej, tak nieszczęśliwie, że skutki odczuwa do dziś. Zarządca terenu umywa ręce od odpowiedzialności za jej wypadek.

- Wydawało się, że to był niegroźny upadek. Myślałam, że skończy się na bólu i wielkim siniaku na kolanie - opowiada 68-letnia Maria Lewczak. Kobieta w maju 2008 r. wybrała się na zakupy. Do sklepu na Chabrach nie dotarła. - W chodniku była uszkodzona szyna ściekowa, która wystawała ponad asfalt. Zahaczyłam o nią noskiem buta i wyłożyłam się jak długa - wspomina kobieta.

Najmocniej ucierpiało kolano, które spuchło, zrobiło się sine i bardzo bolało. Początkowo pani Maria myślała, że ból sam po kilku dniach ustąpi. Kiedy tak się nie stało, a objawy z dnia na dzień się nasilały, poszła do lekarza pierwszego kontaktu. Ten skierował ją do ortopedy.

- Specjalista stwierdził, że doszło do uszkodzenia łękotki i jedynym wyjściem jest operacja. Kiedy okazało się, że cierpię na zakrzepicę to lekarz odradził mi operację, ponieważ istnieje ryzyko, że jej nie przeżyję, a w bardziej optymistycznym scenariuszu wyląduję na wózku inwalidzkim - opowiada kobieta. - Konsultowałam się z innymi lekarzami, ale oni też twierdzą, że ryzyko jest zbyt duże.

Pani Maria do dzisiaj odczuwa skutki wypadku sprzed niemal 6 lat. Obawia się, że tak już pozostanie do końca życia. - Ból nasila się nocą, więc nie mogę spać, chodzę po mieszkaniu, masuję kolano, żeby choć trochę go złagodzić. Kiedy ból jest nie do wytrzymania biorę silne leki przeciwbólowe, ale przecież nie mogę łykać ich bez przerwy - wzdycha opolanka.

Kobieta uznała, że winę za jej cierpienie ponosi Spółdzielnia Mieszkaniowa Przyszłość, na której terenie doszło do wypadku. - Ja nie przewróciłam się przez własne gapiostwo, tylko dlatego, że ktoś nie dopilnował tego, co należy do jego obowiązków. Gdyby szyna była odpowiednio zabezpieczona nie byłoby sprawa - argumentuje Maria Lewczak. - Nie oczekuję wielkiego odszkodowania. Chciałabym tylko, aby spółdzielnia pokryła koszty łagodzenia skutków tego, co się stało. Miesięcznie to 500 zł, a w przypadku emerytki nie jest to mały wydatek.

Spółdzielnia początkowo skierowała opolankę do ubezpieczyciela, ale ten odmówił wypłaty odszkodowania stwierdzając, iż "zgromadzona dokumentacja nie dowodzi, że spółdzielni można przypisać winę za zaistniałe zdarzenie" oraz że "poszkodowana nie wykazała, że przyczyną upadku był niewłaściwy stan techniczny wejścia do lokalu".

Prezes spółdzielni mieszkaniowej "Przyszłość" twierdzi, że jedynym wyjściem z sytuacji jest sąd. - Pani Lewczak o wypadku poinformowała nas po blisko trzech latach, dlatego nie jesteśmy w stanie ocenić, czy do zdarzenia faktycznie doszło na naszym terenie, a jeśli tak, to jaki jest rozmiar szkody - mówi Franciszek Dezor, prezes spółdzielni. - Tego sporu nie rozstrzygniemy bez pomocy sądu.

Pani Marii zapewnia, że po trzech dniach od wypadku poinformowała o nim kierowniczkę sklepu, przed którym doszło do zdarzenia, a ta miała powiadomić spółdzielnię. - Od swojego ubezpieczyciela dowiedziałam się, że o odszkodowanie powinnam się starać po 3 latach, gdy będzie można ocenić, czy wypadek spowodował trwały uszczerbek na zdrowiu - mówi i dodaje, że nie stać jej na pokrycie kosztów procesu. - Spółdzielnia robi wszystko, żeby mnie zbyć, bo wie, że emerytki nie stać, żeby walczyć o swoje - kwituje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska