Zabij mnie i zjedz

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Biznesmen Wojciech S. przyjeżdżał do Nysy regularnie od czterech lat. Cenił sobie profesjonalizm i dobrą organizację corocznych nyskich targów pracy. W tym roku nie przyjechał. Został zjedzony.

Jak wielu wystawców, przyjeżdżał zawsze dzień wcześniej i nocował w mieście - opowiada pracownik Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie, organizator targów.

- Zapraszaliśmy ich na oficjalną kolację. On zawsze przychodził, rozmowa dotyczyła spraw zawodowych. Nigdy nie schodziliśmy na prywatne tematy. Bardzo dobrze go pamiętam - konkretny, rzeczowy, solidny wystawca. Zawsze można było na niego liczyć. Wiele razy rozmawialiśmy, podawaliśmy sobie ręce. Nigdy bym nie pomyślał, że jest zdolny do czegoś takiego…

Poważny, 59-letni przedsiębiorca. Z urodzenia warszawiak. Studiował na Uniwersytecie Gdańskim. Miał córkę studentkę. 20 lat temu przeniósł się do Niemiec. Zamieszkał w Hanowerze, gdzie prowadził firmę spedycyjną. Widział ogromną możliwość rozwoju zachodnich firm na rynkach Europy Wschodniej. Do Nysy przyjeżdżał szukać pracowników dla siebie i innych firm transportowych. Trudno nawet oszacować, ile osób z Opolszczyzny trafiło do pracy w jego firmie albo za jego pośrednictwem.

- W tym roku nie odpowiedział na nasze maile z zaproszeniem na targi - opowiada pracownik nyskiego "pośredniaka". - Nie odbierał telefonów. W końcu kolega wstukał jego nazwisko w wyszukiwarkę internetową. Otworzył się cały spis sensacyjnych artykułów z prasy całego świata.

Spełnił swoje marzenia

4 października ubiegłego roku Wojciech S. wsiadł do pociągu w Hanowerze i pojechał do Drezna. Na dworcu czekał na niego Detlev G., z zawodu komisarz policji. Poznali się wcześniej w internecie, w mailach dokładnie uzgodnili cel i przebieg spotkania.

Detlev G. zabrał Wojciecha S. samochodem do opuszczonego pensjonatu w górach Rudawach. Tam zgodnie z ustalonym scenariuszem dźgnął Polaka nożem w szyję. Ranny wykrwawił się na śmierć.

Detlev G. poćwiartował jego ciało, a potem pokroił na drobne kawałki. Kiedy miesiąc później policjanci zatrzymali zabójcę, szef policji w Dreźnie powiedział na konferencji prasowej: - Wojciech S. od młodości marzył, by ktoś go zabił i zjadł.

Detlev G. nie przyznaje się do kanibalizmu, a policja na razie nie ujawnia wszystkich szczegółów śledztwa. Wiadomo jednak, że w korespondencji internetowej mężczyźni rozmawiali o jedzeniu zwłok zabitego. W Niemczech pojawiają się komentarze, że byłego policjanta trudno uznać za zabójcę, że raczej pomagał w dokonaniu samobójstwa biznesmenowi.

Szukam mężczyzny do uboju

Makabryczna historia Wojciecha S. nie jest wyjątkowa. W 2006 roku niemiecki sąd skazał na dożywocie Armina Meiwesa. Przy okazji procesu wyszło na jaw więcej makabrycznych okoliczności zbrodni, którą popełnił 39-letni Niemiec, technik komputerowy z niewielkiego miasta Rotenburg.

W lutym 2001 roku Meiwes umieścił w internecie ogłoszenie: Szukam dobrze zbudowanego 18-30 letniego mężczyzny do uboju i zjedzenia. Wśród dość licznych odpowiedzi na anons wybrał list od Bernda Jurgena Brandesa, 43-letniego inżyniera z Berlina. Uznał, że jest najbardziej poważna.

Mężczyźni umówili się w domu Meiwesa w Rotenburgu. Armin Meiwes włączył kamerę i nagrał wszystkie wydarzenia. Najpierw uciął swojemu gościowi członek, potem go smażył w przyprawach, jadł i dawał do jedzenia samej ofierze.

Brendes był osłabiony i odurzony alkoholem oraz środkami przeciwbólowymi. Po uczcie gospodarz urządził mu kąpiel w ciepłej wodzie, a sam poszedł czytać "Star Trek". 43-letni Berlińczyk umierał kilka godzin. Kiedy wreszcie wyzionął ducha, Meiwes pokroił go na kawałki i zamroził. W ciągu 9 miesięcy, zanim został aresztowany, przyrządził i zjadł 44 kilogramy ludzkiego mięsa.

Policja wpadła na trop kanibala, kiedy kolejny raz umieścił on w sieci ogłoszenie, że szuka chętnego do konsumpcji. W jego domu znaleziono resztki ludzkiego ciała, makabryczny film z nagraniem śmierci Brendesa i kilka tysięcy fotografii ze scenami tortur, przemocy i brutalnego seksu hetero i homoseksualnego.

Niektórzy ze śledczych prowadzących sprawę, którzy widzieli wszystkie materiały, poprosili o pomoc psychologiczną.

W sądzie w Ottawie w Kanadzie trwa właśnie proces 29-letniego Luki Magnotty.
Mężczyzna był modelem i aktorem filmów porno. Policja trafiła na jego ślad po tym, jak w maju 2012 roku do siedzib dwóch najważniejszych partii prawicowych w Kanadzie ktoś przysłał paczki z częściami ludzkiego ciała. Partia Konserwatywna dostała stopę.

W opuszczonym mieszkaniu Magnotty śledczy znaleźli szczątki ludzkiego ciała i makabryczny film wideo. Widać na nim, jak aktor porno zabija szpikulcem do lodu 33-letniego studenta z Chin Jun Lin. Obaj byli homoseksualistami.

Umówili się w mieszkaniu Magnotty na randkę. Na nagraniu widać też, że po zabójstwie Magnotta pokawałkował ciało ofiary i część zjadł. Po zabójstwie kanibal-morderca wyjechał do Europy. Intensywnie poszukiwała go policja w wielu krajach. Udało się go zatrzymać w Berlinie, gdy korzystał z komputera w jednej z kawiarenek internetowych.

Magnotta przed sądem nie przyznał się do winy, a śledczym brakuje znacznej części ciała ofiary, w tym głowy, co może utrudnić dowiedzenie zabójstwa.

W lutym 2012 roku w miasteczku Bielinskij w Rosji policja aresztowała 24-letniego Aleksandra Byczkowa pod zarzutem kradzieży w sklepie.

W czasie przesłuchania młody mężczyzna sam, spontanicznie, opowiedział policjantom, że zabił i zakopał w wąwozie za swoim domem 6 osób. Ekipa śledcza faktycznie we wskazanym miejscu wykopała 6 ciał. Patolodzy stwierdzili, że wszystkich zabito uderzeniami noża, a po śmierci wycięto z organizmów wątroby.

Byczkow przyznał się, że je zjadł. Mężczyzna przyznał się w sumie do 11 morderstw, w tym do zabicia w 2010 roku 3 osób, za które już wcześniej skazano prawomocnie innego mieszkańca miasteczka. Po fali krytyki pod adresem rosyjskie policji, że zlekceważyła serię morderstw, rosyjskie agencje przestały informować o dalszym przebiegu śledztwa.

Fan club kanibali

Niemiecki kryminolog Rudolf Egg cytowany przez gazety w związku ze sprawą śmierci Wojciecha S. twierdzi, że w samych Niemczech mieszka kilkaset osób o skłonnościach kanibalistycznych.

Na świecie jest ich wiele tysięcy. Dr Emilia Musemeci, włoska kryminolog z Uniwersytetu w Katanii, dowodzi, że problem współczesnego kanibalizmu się nasila. Część ludzi poszukuje coraz bardziej ekstremalnych wrażeń, fascynując się coraz mocniej przemocą.

Jej zdaniem trudno wskazać na typowe cechy współczesnego kanibala, ale wielu z nich ma tendencję do dewiacji seksualnych. Eksperci zgodnie przyznają, że dzięki internetowi kanibale na całym świecie łączą się w fora, grupy dyskusyjne, czaty. Armin Meiwes utrzymywał korespondencję o tym charakterze z ludźmi w Szwajcarii, Austrii, Ameryce.

Kanadyjczyk Luca Magnotta ma na całym świecie tysiące wielbicieli. Prowadzą jego oficjalną stronę w internecie. Prasowe publikacje o zbrodni określają na niej jako propagandę mainstreamowych mediów. Dowodzą, że film ze zbrodni został sfabrykowany.

Najstarszą stronę dla dewiantów pod nazwą Canibal Cafe założył w 1994 roku Amerykanin z Kalifornii o pseudonimie Perro Loco. Otwierała ją witryna ociekającą krwią, z ostrzeżeniem, że treści są przeznaczone tylko dla dorosłych.

W "najlepszym okresie" strona miała milion odsłon i 55 tys. zarejestrowanych użytkowników.

Dyskutowali m.in. o sposobach przyrządzania ludzkiego ciała, o dewiacjach i mrocznych marzeniach seksualnych. Kiedy okazało się, że jednym z użytkowników Canibal Cafe był aresztowany już Armin Meiwes, stronę zablokowano na polecenie niemieckiej policji. Jej twórca Perro Loco udzielił telefonicznie kilku wywiadów prasowych. Twierdzi w nich, że tylko pół procenta użytkowników to osoby umieszczające poważne oferty kanibalistyczne.

Pozostali ograniczają się do marzeń i fantazji. Przekonuje, że w przypadku poważnych podejrzeń sam zawiadamiał policję o niebezpieczeństwie.

Zamknięcie Canibal Cafe spowodowało zejście części stron z dewiacjami do internetowego podziemia. W oficjalnym internecie karierę robią obecnie strony ze "sztuką" pokazującą przemoc, zboczenia seksualne, okaleczanie, zabijanie i kanibalizm.

To fotografie, rysunki, kolaże, komiksy. Prekursorem takiej sztuki jest Chińczyk Zhu Yu, absolwent Centralnej Akademii Sztuk Pięknych. W 2001 roku w Szanghaju urządził on pokaz, na którym ugotował i zjadł ludzki płód, skradziony ze szkoły medycznej. Fotografie z wydarzenia w Szanghaju obiegły internetem cały świat. Chińczyk twierdzi, że ma prawo do kanibalizmu, bo jego sztuka podejmuje takie tematy.

Chyląc się ku krańcowi

Być może w czasie procesu Detleva G. niemiecka prasa ujawni więcej okoliczności, które doprowadziły obu mężczyzn do takiej degeneracji.

Po Wojciechu S. została jego nie usunięta strona na Facebooku, z ostatnimi wpisami z czerwca ubiegłego roku. Są fotografie jego znajomych, w tym Rosjanki Swietłany R. z Wołgogradu, którą poznał po jej internetowym ogłoszeniu, że szuka męża lub poważnego partnera - inteligentnego optymisty. W maju ubiegłego roku odwiedził w Rosji tę atrakcyjną jasnowłosą 46-latkę.

- To był bardzo otwarty, szczery i utalentowany człowiek - mówił w reportażu niemieckiej telewizji RTL przyjaciel zamordowanego.

Wojciech S. udzielał się także na portalu Youtube. Polecał szczególnie utwory dwóch niemieckich zespołów grających tzw. średniowieczny rock i folk metal. Oba zespoły są autorami ścieżki muzycznej do kolejnych części bardzo popularnej gry komputerowej Gothic.

Mimo 20-letniej emigracji do Niemiec Wojciech S. interesował się ciągle polską polityką i wydarzeniami krajowymi. Często je komentował w internetowych wpisach. Widać w nich dużą niechęć do Kościoła i partii prawicowych.

Pisał m.in: "Całe szczęście, że kościół katolicki traci na znaczeniu, chyląc się ku krańcowi swoich dziejów". "Czym jest krzyżyk na szyi, jak nie amuletem". A komentując jedną z wypowiedzi arcybiskupa Michalika o Bogu, napisał: "Jakiego boga? Tego, któregoście wymyślili w celu skubania owieczek, panie biskup?".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska