Bezrobotny wśród absurdów

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
"Wartość dodana przedsiębiorstwa", "działania odwetowe konkurencji", "innowacyjność rynkowa pomysłu na biznes" - takie rzeczy musi wiedzieć bezrobotny starający się o dofinansowanie na założenie własnej firmy.

Aneta - po licencjacie z kosmetologii i magisterium z ekonomii, od dwóch lat bezrobotna (wcześniej pracowała dwa lata) - postanowiła założyć własny gabinet "na kółkach". 28-latka uznała, że jest na to miejsce na rynku, bo konkurencji albo nie ma, albo się nie ujawnia, a klienteli w osobach zapracowanych pań, które nie mają czasu na wizyty w gabinetach w "normalnych" godzinach, matek, które nie mają z kim zostawić dzieci czy niepełnosprawnych ograniczonych ruchowo - nie brakuje.

W ciągu dwóch lat Aneta wypełniła już kilka wniosków o dofinansowanie z przeróżnych programów. Dotychczas bezskutecznie. Ostatni okazał się prawdziwym hitem. Po dokładnym uzupełnieniu sam wniosek liczył 28 stron bez załączników! Czas poświęcony na jego wypełnienie to jakieś dwa tygodnie. Musiała podać nawet dokładne nazwy, ceny i parametry urządzeń, które zamierza kupić, jeśli dostanie pieniądze.

Musiała też odpowiedzieć na szereg pytań, których samo zrozumienie może przysparzać kłopoty. Na przykład polecenie o tym, że "opis powinien zawierać również określenie wielkości niezbędnych środków na rozpoczęcie działalności gospodarczej i plan ich wykorzystania, koncepcję prowadzenia i rozwoju firmy oraz przewidywane w związku z tym efekty, w tym również wartość dodaną przedsięwzięcia (dodatkowe rezultaty, nie wynikające bez- pośrednio z celów przedsięwzięcia i z jego działań).

Ta "wartość dodana" spędzała Anecie sen z powiek przez kilka nocy, a i tak nie wymyśliła zbyt wiele, podobnie jak "prezentacja strategii konkurowania", a w niej przewidzenie - "jakim potencjałem dysponuje konkurent i czy jego działania odwetowe nie będą zbyt groźne na obecnym etapie działalności".

Jaki odwet na bezrobotnym startującym z biznesem może wziąć konkurencja? Już samo gdybanie o tym może przyprawiać o gęsią skórkę, szczególnie lubujących się w thrillerach. Za to "uzasadnienie realizacji przedsięwzięcia" musiała zmieścić w najwyżej 200 znakach. To zaledwie dwie i pół linijki tekstu, więc trzeba być niezwykle biegłym w dobieraniu słów, żeby zmieścić się w limicie.

Majątek ważny przy przyznawaniu dotacji

Bezrobotni, starający się o pieniądze na założenie własnej firmy, muszą być dobrze zaprawieni w bojach z formularzami, żeby samemu dać radę z wypełnieniem takich wniosków. Po przejrzeniu kilku reguły wydają się podobne (trzeba zaprezentować swoją wiedzę i doświadczenie, wykazać się umiejętnością liczenia w biznesplanie oraz znajomością konkurencji), ale szkopuł tkwi w szczegółowości pytań i ich sformułowaniach oraz życzliwości bądź nieżyczliwości urzędników.

Przykłady? Marek chciał założyć firmę fotograficzną. W ubiegłym roku w jednym z urzędów pracy złożył wniosek o pieniądze. Pod koniec roku dostał lakoniczną odpowiedź, że kasy nie ma i już nie będzie. Ofert pracy dla niego też nie było, więc czekał. Kiedy w tym roku dowiedział się od znajomych, że dostali pieniądze z pośredniaka, był w szoku.

Obsługująca go urzędniczka powiedziała, że owszem dzielili dotacje, a on powinien był złożyć ponownie wniosek - te z ubiegłego roku już się nie liczą. Tyle że nikt nie był łaskaw go o tym poinformować.

Z kolei Mia (pseudonim z portalu, na którym dyskutują bezrobotni szukający pracy) na jednym z forów pisze tak: - Wszystko jest dla 50+ albo dla ludzi młodych - do 21. roku życia. Sama starałam się o dofinansowanie w celu otwarcia własnego interesu, nawet dwukrotnie, i za każdym razem odmowa. Podobno nie miałam doświadczenia (jakby 20-latek miał). Pojechałam do Niemiec, po trzech latach wróciłam z kapitałem i w końcu mogłam cieszyć się swoją własną małą pizzerią. Ten pan z urzędu pracy, co delikatnie sugerował mi, że mogę bez problemu dostać dotację za "jakąś" premię w jej załatwieniu, powinien dawno mieszkać za kratkami...

Szczegółowość pytań też zaskakuje: we wniosku składanym do urzędu pracy w Wadowicach, zanim przejdziemy do meritum naszego biznesu, musimy wpisać dane o współmałżonku (m.in., czy prowadzi on firmę, a jeśli tak - to jaką, jakie są jego dochody). Trzeba też podać stan majątku z dokładnym wymienieniem tego, co się posiada w gotówce i nieruchomościach, dokładnie opisać zadłużenie rodziny z wymienieniem pozycji i czasu spłaty kredytów i pożyczek.

Formularz w opolskim PUP jest dużo prostszy, ale dane małżonka i jego zarobki też podać trzeba.

- Chcemy wiedzieć, czy starająca się o dofinansowanie osoba nie będzie prowadzić takiej samej działalności, co mogłoby sugerować, że te pieniądze po prostu zasilą inną firmę. Wiedza o danych finansowych bezrobotnego i jego rodziny z kolei pozwala nam ocenić, czy w przypadku konieczności zwrócenia pieniędzy z dotacji będzie go na to stać - wyjaśnia Irena Lebiedzińska, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu.

Najpopularniejsze zabezpieczenie to weksel in blanco poręczony przez dwie osoby na kwotę równą dotacji z odsetkami. Bezrobotny musi więc takich "bogatych" krewnych lub znajomych znaleźć, jeśli chce dostać kasę.

Inna pula, inne zasady

Kuriozalny wydaje się też zapis, że od negatywnego stanowiska dyrektora PUP w sprawie wniosku o dotację nie przysługuje odwołanie. Tymczasem starający się o niemal dwa razy wyższe dotacje z pieniędzy unijnych (do 40 tys. zł) takie odwołania składać mogą.

Różnic w podejściu do bezrobotnych jest więcej - co program, to inne reguły gry, co województwo, to inne wymagania. Na przykład w województwie opolskim z dotacji z Funduszu Pracy (tej do 21 tys. zł) nie można kupić auta, czyli np. przyszły taksówkarz pieniędzy nie dostanie, tymczasem w innych regionach jest to możliwe. Kto chciałby zająć się handlem i zamierza z dotacji kupić towar, z jednej dotacji może wydać na to maksymalnie 20 procent, podczas gdy z drugiej - do 50 proc.

W projektach unijnych osoby rozpoczynające działalność gospodarczą oprócz jednorazowych pieniędzy mogą też liczyć na comiesięczne dopłaty do prowadzenia firmy. Bezrobotny korzystający z dotacji z Funduszu Pracy (tej niższej) nie może równocześnie prowadzić firmy i zatrudnić się gdzie indziej, natomiast jego kolega korzystający z puli unijnej bez problemu może prowadzić swój biznes, do tego pracować u kogoś.

W programach unijnych bezrobotny dostaje najpierw 80 proc. dotacji, a jak zapłaci całość, kolejne 20 proc. Oznacza to, że musi mieć na podorędziu 8 tys. zł. Skąd wziąć tyle, nawet na krótki czas, jeśli podstawowy zasiłek wynosi obecnie 711 zł na rękę i to przez pierwsze trzy miesiące. Potem maleje.

Ze statystyk Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu wynika, że w ubiegłym roku pośredniaki przyznały ponad 1000 dotacji na założenie działalności gospodarczej, najwięcej w Nysie - 181, najmniej w Strzelcach Opolskich - 31. W tym czasie refundacje do miejsc pracy 654, najwięcej w Brzegu - 139, najmniej w Namysłowie - 10.

Oprócz tego WUP realizuje projekt przyznawania dotacji z pieniędzy unijnych, dzięki temu np. z list bezrobotnych w opolskim PUP wyrejestrowały się w ub.r. 233 osoby, które dostały dotacje do 20 tys. zł, i 158, które dostały do 40 tys. zł z WUP. Urzędnicy twierdzą, że to najskuteczniejszy sposób pomocy osobom bez pracy, bo co najmniej na 12 miesięcy zapewnia im zatrudnienie, a jego skuteczność jest 100-procentowa.

- Większość z tych firm utrzymuje się na rynku dłużej niż obowiązkowy rok - zapewnia Irena Lebiedzińska, wicedyrektor opolskiego PUP.

Ale nie brakuje też malkontentów tego systemu, uznających go za bezzasadne rozdawnictwo. - Jak osoba, która o pracę nie potrafi się wystarać, da sobie radę z prowadzeniem firmy - pyta opolanin prowadzący firmę konsultingową w zakresie pozyskiwania funduszy unijnych.

- Dotacja sprawia, że nie ponosi ona żadnej odpowiedzialności za swój pomysł. Zwolennicy takiej argumentacji sugerują zastąpienie bezzwrotnych dotacji niskooprocentowanymi pożyczkami czy poręczeniem kredytów.

W Europie są one powszechne, ale tam osoba bezrobotna przygotowująca się do założenia firmy, może liczyć na wielomiesięczne kompleksowe doradztwo, przygotowujące ją do roli biznesmena i uzyskać rekomendację instytucji wspierających do udzielenia jej pomocy finansowej.

U nas doradztwo instytucji publicznych jest prowizoryczne (weryfikacja przez pośrednika, kilku- czy kilkunastogodzinne szkolenia), bo - jak twierdzą przedstawiciele urzędów pracy - ponoć wszystko rozbija się o pieniądze. Za to kwitnie rynek firm, które nawet za kilkaset złotych i więcej są gotowe wypełnić bezrobotnemu formularz na dotację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska