Opolanki w Niemczech pracują na czarno

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
sxc.hu
Opolanki coraz częściej wyjeżdżają do Niemiec, aby opiekować się starszymi osobami. I chociaż mogą tam pracować legalnie, to aż 80 procent wciąż robi to "na czarno".

Pani Grażyna, opolanka, pracę opiekunki w Niemczech zaczęła 10 lat temu. - Wówczas niemiecki rynek był zamknięty dla Polaków, więc praca na czarno była czymś normalnym - mówi.

Ale od 2011 roku nasi rodacy są traktowani na równych prawach z Niemcami. Mimo to paniGrażyna nie zalegalizowała pracy. - Jakoś nie miałam do tego głowy - twierdzi. - W Polsce i tak odkładam sobie na emeryturę w prywatnej firmie.

Portal Arbeitlandia, który zajmuje się niemieckim rynkiem pracy, zrobił badania wśród opiekunek osób starszych. Okazało się, że aż 80 procent pracuje "na czarno". Z przeprowadzonej ankiety wynika, że główną przyczyną niepodpisywania umowy o pracę jest obawa o utratę świadczeń w Polsce, głównie emerytur, rent, alimentów i zasiłków.

Opiekunki przyznają też, że zwyczajnie nie chce im się załatwić tych formalności albo boją się, że w obcym kraju będzie to trudne.

Dr Marta Rostropowicz-Miśko z Uniwersytetu Opolskiego, która też robiła podobne badania, takie wyniki nie dziwią.

- Zdecydowana większość z tych pań pracuje wahadłowo, siedzą tam dwa, trzy miesiące, potem jedzie zmienniczka - opowiada dr Rostropowicz-Miśko. - Zdarza się, że dziadek czy babcia umrze i trzeba szukać nowych pracodawców. Taki charakter pracy nie sprzyja temu, aby podpisywać umowy.

Z danych Arbeitlandii wynika, że coraz więcej kobiet chce pracować w Niemczech w tym charakterze. Potwierdzają to także pracownicy opolskich urzędów pracy, gdzie coraz częściej zgłaszają się kandydatki. W pośredniaku w Kędzierzynie-Koźlu pojawiło się niedawno ogłoszenie, w którym jedna z firm oferuje 20 takich etatów.

Aż 55 proc. już pracujących w Niemczech opiekunek przyznało się, że płaciło pośrednikom za znalezienie pracy. Wielu z nich to naciągacze.

- Co roku zgłasza się do nas kilkaset osób oszukanych i wykorzystanych - przyznaje Witold Kamiński z PolskiejRadySpołecznej w Berlinie. (Polnischer Sozialrat e.V. Berlin). - Tak zwani doradcy podatkowi biorą 50 euro miesięcznie za prowadzenie księgowości, której nie trzeba prowadzić.Biorą też pieniądze za znalezienie pracy i znikają.

Eksperci radzą korzystać z oferty sprawdzonych agencji pośrednictwa pracy albo powiatowych pośredniaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska