Ziemia Święta na Górze św. Anny

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Tak wyglądała grota lurdzka w latach trzydziestych XX wieku. Do dziś właśnie tu odprawia się największe nabożeństwa na Górze św. Anny. Plac i skarpa mieszczą nawet kilkanaście tysięcy pątników.
Tak wyglądała grota lurdzka w latach trzydziestych XX wieku. Do dziś właśnie tu odprawia się największe nabożeństwa na Górze św. Anny. Plac i skarpa mieszczą nawet kilkanaście tysięcy pątników. Repr.: DIM, ze zbiorów P. Smykały
250 lat temu, w 1764 roku - odprawiono na Górze św. Anny pierwsze obchody kalwaryjskie. 100 lat temu zbudowano niedaleko kościoła grotę lurdzką. Na kalwarię i do groty tłumy przychodzą do dziś.

Relację z uroczystości poświęcenia składającej się z 36 kaplic kalwarii zawdzięczamy ówczesnemu biskupowi wrocławskiemu i księciu nyskiemu Filipowi Gothardowi. Z charakterystycznym dla tamtych czasów patosem książę biskup pisał: Zapoczątkowane zostały pierwsze obchody kalwaryjskie w święto Podwyższenia Krzyża Świętego we wspomnianym 1764 roku.

Celebrowano je uroczyście w obecności najjaśniejszego fundatora i jego najjaśniejszych braci, hrabiów i wielkiej liczby baronów, szlachty, proboszczów, jak również wielkiej ilości przybyłego ludu. W tym akcie uczestniczyła też uroczysta procesja różańcowa z Raciborza, którą prowadził o. Tomasz z zakonu dominikanów; przybyła pięknie zorganizowana, ze sztandarami, obrazami i orkiestrą. Gdy na jej powitanie wyszli nasi ojcowie i na początku uderzono w dzwon przy Świętym Krzyżu, tak wielkie powstało wzruszenie, że z powodu wielkiej radości nikt z ludzi nie mógł powstrzymać pobożnych łez.

Odpusty na kalwarii

Porządek tego pierwszego kalwaryjskiego nabożeństwa był podobny do dzisiejszych obchodów odpustowych. Pątnicy poszli do kaplicy Krzyża Świętego, tam uczestniczyli w mszy św., a następnie wyruszyli procesją do kolejnych kalwaryjskich stacji. Po drodze słuchali kazań pięciu ojców franciszkanów. Charakterystyczne jest, że imiona i nazwiska zakonników brzmią wyraźnie po polsku: Korneliusz Katarzyński, Franciszek Borowski, Roch Przechadzki, Lucjan Kasiński i Dyzma Bigoszewski.

Tłumy pątników do kaplic kalwaryjskich rozrzuconych wokół Góry św. Anny przyciągał wówczas specjalny papieski przywilej. Klemens XIII udzielił wielu odpustów wszystkim, którzy pobożnie będą się modlić na drogach Męki Pańskiej, dróżkach maryjnych oraz na tzw. świętych schodach. Chorzy, słabi i kobiety oczekujące dziecka, którzy nie daliby rady przejść dróżek kalwaryjskich mogli zyskać odpust po odwiedzeniu kaplicy Poncjusza Piłata.

Droga do tych wielkich uroczystości była mocno kręta i wyboista. Pomysłodawcą zbudowania kalwarii był Melchior Ferdynand Gaschin, ten sam, który sprowadził franciszkanów na Górę św. Anny. Zainspirował go górzysty teren wokół sanktuarium, nadający się w sam raz na odwzorowanie świętych miejsc z Jerozolimy i okolic, a także Kalwaria Zebrzydowska, zbudowana sto lat wcześniej przez spokrewnionego z Gaschinami Mikołaja Zebrzydowskiego.

Takie kalwarie powstawały wtedy w całej Europie. Pobożni chrześcijanie bardzo chcieli pielgrzymować do Ziemi Świętej. Ale taka wyprawa była i długa, i bardzo kosztowna. Więc z myślą o pątnikach Gaschin chciał postawić kalwarię, zachowując rzeczywiste odległości między opisanymi w Ewangelii miejscami związanymi z życiem Pana Jezusa i Matki Bożej. Melchior, z powodu podeszłego wieku, sam nie zdążył zrealizować swego pomysłu. W testamencie nakazał to spadkobiercom.

W 1700 roku podjął się budowy jego bratanek, Jerzy Adam Gaschin. Od biskupa wrocławskiego dostał zgodę na zbudowanie trzech większych i trzydziestu mniejszych kaplic. Prace powierzył włoskiemu mistrzowi z Opola Dominikowi Sighno. W lipcu 1709 roku Nowa Jerozolima była gotowa.

I wtedy zaczęły się schody, wcale nie święte. Okazało się, że pątników po kalwaryjskich dróżkach nie chce oprowadzać i otoczyć opieką duszpasterską ani leśnicki proboszcz, ani franciszkanie z Góry św. Anny. Bez przewodników na kalwarię nie chodzili wierni. Więc budowle stały i niszczały.

W dodatku fundator zażyczył sobie, by nabożeństwa kalwaryjskie odbywały się po polsku, niemiecku i morawsku. Zakonnicy tłumaczyli się, że po pierwsze jest ich za mało i nie mogą zaniedbywać modlitwy kosztem nowych obowiązków duszpasterskich. W dodatku nie wszyscy są poliglotami. Ojcowie wiedzieli, że aby utrzymać kalwarię, będą musieli zbierać pieniądze od pątników. A oni chcieli być autentycznie ubodzy. Nawet ofiary za odprawiane msze św. oddawali leśnickiemu proboszczowi.

Spory między Gaschinami i zakonnikami trwały pół wieku. Kiedy wreszcie w 1763 roku franciszkanie zgodzili się organizować nabożeństwa kalwaryjskie, okazało się, że większość kaplic nadaje się do generalnego remontu. Dzięki ofiarom darczyńców - z Antonim Gaschinem zwanym Mocnym na czele - udało się nie tylko dźwignąć z ruin dawne kaplice, ale także przerobić kaplicę Świętych Schodów, czyli gradusów, oraz dobudować sześć kolejnych kaplic.

Świnie w kaplicach

W święto Podwyższenia Krzyża w 1764 roku rozpoczęły się nabożeństwa kalwaryjskie z udziałem pątników z całego Śląska. Dwa lata później był gotowy schemat nabożeństw kalwaryjskich, który obowiązuje do dnia dzisiejszego. W 1767 roku o. Wacław Waxmański opracował specjalny modlitewnik na obchody: "Nowa Jerozolima albo Kalwarya całey Męki Jezusowey". Wydaną po polsku "kalwaryjkę" przetłumaczył na niemiecki hrabia Filip Collona ze Strzelec Opolskich.

Pierwszą wielką przeszkodą w rozkwicie nabożeństw kalwaryjskich było wypędzenie franciszkanów w roku 1810 z powodu sekularyzacji zakonu. Opiekę nad pielgrzymami przejęli wikariusze z okolicznych parafii, ale ruch pątniczy podupadł. - Kiedy pod koniec lat pięćdziesiątych XIX wieku klasztor na Górze św. Anny objęli franciszkanie z Westfalii, przekonali się, że w niektórych kaplicach kalwaryjskich miejscowa ludność hodowała świnie, a teren kalwarii, liczący pierwotnie 40 hektarów, został mocno przyorany przez rolników. Trzeba było na nowo prowadzić pomiary i stawiać graniczne kamienie.

Pod koniec wieku XIX pobożne wędrowanie po kalwaryjskich dróżkach rozkwitło na nowo. W roku 1871 - jak notuje w książce "Góra św. Anny. Centrum Pielgrzymkowe Śląska Opolskiego" ks. dr hab. Andrzej Hanich - na Podwyższenie Krzyża Świętego przybyło 300 tysięcy pielgrzymów, rok później 100 tysięcy.

Obchody kalwaryjskie w czasie wielkich odpustów na Górze św. Anny obchodzono podwójnie - po polsku i po niemiecku. Tak było od roku 1861 aż do wybuchu II wojny światowej.

- Góra św. Anny była z natury wielokulturowa - wspomina abp Alfons Nossol. - Wielkie odpusty były nawet potrójne. W jedną niedzielę po niemiecku, w kolejną po polsku, a w następną po czesku. Nasz sąsiad i wujek, kuzyn mojej mamy, był prawdziwym "łowcą odpustów". Jeździł na nie trzy razy, tylko kalwaryjkę zmieniał za każdym razem na właściwą.

Obecnie kaplice kalwaryjskie odwiedza rocznie od 60 do 100 tysięcy pielgrzymów z Polski i z zagranicy, głównie z Niemiec. Najwięcej jest ich podczas wielkich i małych odpustów. Na co dzień kaplice są zamknięte, ale każdy, kto chce pobożnie przejść po stacjach kalwaryjskich, dostanie w klasztorze klucze i może wędrować od kaplicy do kaplicy. Cała trasa liczy ponad 9 kilometrów.

Grota w miejscu jeziorka

Dla współczesnych pielgrzymów miejscem równie silnie związanym z Górą św. Anny co kalwaria jest grota lurdzka. To tu odprawia się wszystkie większe uroczystości i msze dla pątników. Na placu przed grotą i na skarpie mieści się dziesięć, a nawet kilkanaście tysięcy ludzi.

W połowie XIX wieku był w tym miejscu założony przez Tomasza Sprucha kamieniołom. Wydobywano w nim bazalt. I to tak intensywnie, że wyrobisko sięgało o kilkanaście metrów niżej niż dzisiejszy teren groty. Osuwanie się gruntu zniszczyło drogę do kościoła św. Anny. Świątyni i klasztorowi groziło zawalenie. Spór franciszkanów z właścicielami kamieniołomu trwał do 1875 roku. I pozostał nierozstrzygnięty, bo zakonników w ramach walki państwa pruskiego z Kościołem wygnano. Po powrocie w roku 1887 zdecydowali się na wykupienie spornego terenu. Żeby zapobiec dalszemu obsuwaniu się skarpy, zbudowali mur mający 35 m długości i aż 20 m wysokości. Na dnie nieużywanego wyrobiska wody gruntowe utworzyły jeziorko o średnicy ponad 30 metrów i na 4-5 metrów głębokie. Jego tafla znajdowała się około 10 m poniżej obecnego poziomu placu.

Około 1900 roku teren wyrównano, najpierw wożąc ziemię i kamienie z okolicznych pól furmankami, a następnie budując w tym celu specjalną kolejkę. Na powstałym w ten sposób placu franciszkanie zaczęli odprawiać nabożeństwa. W latach 1912-1914 zbudowano tam z kamienia wapiennego dużą grotę wzorowaną na grocie skalnej znanej z objawień Matki Bożej z Lourdes. Za wykonanie prac odpowiadał budowniczy z Duisburga Karol Baum. Na szczycie groty umieszczono figurę Matki Bożej z Lourdes o wysokości 2,10 m. Przed grotą dobudowano niewielki taras, powiększony w 1965 i przebudowany w latach 1997-1999.

Plac przed grotą otoczono w latach 1914-1915 stacjami drogi krzyżowej (budowniczym był Valentin Orf z Guenthers). Na jego środku stoi kaplica św. Rafała, w jej wnętrzu ustawiono figurę archanioła Rafała z Tobiaszem autorstwa mistrza Koppa z Monachium. Stąd pątnicy wyruszają na obchody kalwaryjskie.

Miejsce przed grotą wypełnia się pielgrzymami wiele razy w roku. Najbardziej tłumne i "nastrojowe" są nabożeństwa ze świecami odprawiane w przeddzień święta Podwyższenia Krzyża Świętego od 1922 roku aż do dziś. Pielgrzymi przyjeżdżają na nie z całego Śląska i z Niemiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska