Górażdże zostały odcięte od wody w czwartkowe popołudnie. Na ulicach pojawiły się ostrzeżenia, że kranówka nie nadaje się do picia.
- Nie mogłam prać, wykąpać wnuków, no i był problem z gotowaniem, bo do wszystkiego musiałam używać wody mineralnej - mówi Elżbieta Gniża. - Najgorsze, że te problemy pojawiły się przed świętami, gdy tyle rzeczy jest do zrobienia...
- Na szczęście strażacy zapewnili wodę - dodaje Adam Dąbek. - W środku wsi stanęła cysterna, a strażacy jeździli jeszcze wozem od domu do domu i uzupełniali mieszkańcom zapasy.
Kazimierz Łukawiecki, szef sanepidu w Krapkowicach, przyznaje, że zakręcenie wody przed świętami to mało komfortowa sytuacja. Ale innego wyjścia nie było.
- Odkryliśmy w wodociągu aż dwa różne rodzaje bakterii coli - tłumaczy Łukawiecki. - Ich obecność jest niedopuszczalna, mogą powodować groźne zatrucia pokarmowe, dlatego nie mogliśmy tego zlekceważyć.
Mieszkańcy wykupili dziś ze sklepów całą wodę. Żartowali między sobą, że z powodu problemów z wodą dyngusa chyba w tym roku nie będzie.
Pracownicy komunalki z Gogolina, która odpowiada za dostarczanie wody do Górażdży, robili natomiast co mogli, by pozbyć się bakterii z wodociągowych rur. W czwartek po południu wodę przywrócono, ale gmina zastrzegła, że wciąż nie nadaje się ona do picia. Można było jej natomiast używać m.in. do mycia i prania.
- Przełączyliśmy źródło wody z innego ujęcia - tłumaczy Grzegorz Michałowski, prezes przedsiębiorstwa komunalnego z Gogolina. - Tej wody można używać do celów sanitarnych. Jednak żeby dopuścić ją do bezpośredniego spożycia, musi być ona przebadana przez laboratorium. Próbki zostały już pobrane, a teraz czekamy na wyniki. Powinny do nas dotrzeć za 2-3 dni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?