Wyścig z czasem na zaporze Jeziora Nyskiego

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Zapora na Jeziorze Nyskim.
Zapora na Jeziorze Nyskim. Archiwum
Jeśli nie będzie powodzi, wykonawcy powinni zdążyć z remontem zapory w Nysie do grudnia 2015 roku. Inaczej stracimy unijne dofinansowanie.

- Terminy i harmonogramy prac są szaleńcze, ale jestem optymistą - tak podsumował wizytę na nyskiej zaporze Witold Sumisławski, prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.

Wszystkie prace na zaporze oraz na 10-kilometrowym odcinku Nysy Kłodzkiej muszą się zakończyć do grudnia przyszłego roku. Inaczej Polska może stracić prawo do unijnego dofinansowania tej ważnej inwestycji przeciwpowodziowej. A to kwota ponad 300 mln zł.

Remont samej zapory wystartował przed rokiem i jak stwierdził prezes KZGW - “ciągle idzie po ścieżce krytycznej". Jesienią stanęły prace na budowie dwóch jazów w rzece oraz przy remoncie budowli zrzutowej, wypuszczającej wodę z jeziora do rzeki. Projektant nakazał wbić szczelne grodzie w dno na głębokość 11 metrów. W praktyce okazało się, że trzeba je wbić dwa razy głębiej, bo inaczej woda przesiąka pod grodziami i zalewa teren budowy. Należało wiec powtórzyć niektóre badania geologiczne i zmieniać projekt.
- Takie rzeczy mogą się zdarzyć na budowach hydrogeologicznych - tłumaczył projektanta prezes Witold Sumisławski.

Konieczność dodatkowych prac pojawiała się także w trakcie rozbiórki istniejących obiektów. Generalny wykonawca uznał, że to wykracza poza zakres kontraktu i wymaga dodatkowej zapłaty.

W lutym tego roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu podpisał aneks do umowy, który określa prace dodatkowe. Będą finansowane z rezerwy finansowej, przewidzianej dla inwestycji. Dodatkowo władze Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska zapewniły, że są gotowe przekazać dodatkowe pieniądze, jeśli będzie to konieczne.

- Ukończenie tej inwestycji jest ważniejsze niż problem z jej niedoszacowaniem - komentował sytuację prezes Sumisławski. - Sytuacja wydaje się opanowana, a termin do końca grudnia 2015 niezagrożony. Przy założeniu, że sytuacja hydrogeologiczna nie ulegnie pogorszeniu.

Firmy wykonawcze przygotowują się do pracy 24 godziny na dobę. Projektant zagwarantował stałą obecność na budowie, aby niezwłocznie dostosować projekt do aktualnej sytuacji.

Teoretycznie prace może zatrzymać tylko duży deszcz i fala powodziowa. Wtedy bowiem budowlańcy ewakuują sprzęt i ludzi, woda zaleje teren budowy. A terminy trzeba będzie ustalać na nowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska