Jak Opolanie odpracowują czynszowe długi

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Ryszard Wirga z Zarządu Nieruchomości Miejskich w Brzegu nadzoruje pracę kilkunastu osób odpracowujących czynsz sprzątaniem cmentarnych alejek.
Ryszard Wirga z Zarządu Nieruchomości Miejskich w Brzegu nadzoruje pracę kilkunastu osób odpracowujących czynsz sprzątaniem cmentarnych alejek. Jarosław Staśkiewicz
Jedni sprzątają cmentarze i ulice, inni gotują dla biednych - Opolanie coraz częściej odpracowują czynszowe zaległości.

- Zobowiązania wobec ADM-u przekroczyły 5 tysięcy złotych. Postraszono mnie eksmisją - opowiada pani Bożena, mieszkanka Kędzierzyna-Koźla. - Wtedy dowiedziałam się, że miasto chce dać szanse takim osobom jak ja i zaproponowało nam odpracowanie zaległych czynszów. Zgodziłam się i jako sprzątaczka odrobiłam połowę długu, resztę spłaciłam w gotówce i teraz śpię spokojnie.

Kędzierzyn-Koźle był jedną z pierwszych gmin na Opolszczyźnie, która dała ludziom taką alternatywę. - Gdy zaczynaliśmy w 2011 roku, pracę rozpoczęło 11 osób. Teraz mamy takich osób od 50 do 70 - podkreśla Stanisław Węgrzyn, dyrektor MiejskiegoZarządu Budynków Komunalnych.

Lokatorzy z tego miasta są winni gminie aż 18 mln złotych tytułem niezapłaconych czynszów. Aby je zmniejszyć ludzie nie tylko sprzątają miejskie skwery i ulice, ale także remontują pustostany.Pod warunkiem oczywiście, że mają jakieś umiejętności. Stawki za pracę oscylują wokół najniższej krajowej pensji, czyli sięgają około 10 złotych za godzinę. Osoby, które znają jakiś fach, mogą liczyć na nieco wyższe wynagrodzenie od tych, którzy potrafią jedynie sprzątać.Kwoty za wypracowane godziny nie są wypłacane do ręki, tylko od razu odliczane od długu.

Podobnie jest w Brzegu. - Niektórzy sprzątają cmentarze, inni roznoszą korespondencję - wyjaśnia Marek Sidor, szef Zarządu Nieruchomości Miejskich w Brzegu. Udział w pracach pozwalających spłacać zaległe czynsze bierze średnio 30 osób. Łącznie odpracowują od 20 do 30 tysięcy złotych miesięcznie. Zainteresowanie taką formą zmniejszania swojego zadłużenia wyraża około 10 procent wszystkich dłużników. Z tego około połowa sprawdza się podczas samych robót i podchodzi do nich sumiennie.

Podobny system wprowadzono także w Ozimku. Za godzinę gmina płaci 8 zł. Tu także pracownicy nie otrzymują gotówki do ręki, a zarobione pieniądze przelewane są na poczet długu za czynsz. Dziennie w pracy ludzie spędzają pięć godzin. Jednorazowo z takiej formy pomocy korzysta kilka osób, które sprzątają ulice.

W Opolu takie akcje przeprowadzane były w 2012 i 2013 roku. Płacił za nie Powiatowy Urząd Pracy, który zaliczał je do robót interwencyjnych. W tym roku pieniędzy na ten cel na razie nie ma.

- Ale mamy nadzieję, że się znajdą, ponieważ sama idea jest dobra - przyznaje Zofia Twarduś, dyrektor Miejskiego Zarządu Lokali Komunalnych. W stolicy województwa wygląda to nieco inaczej, niż w innych miastach. Tutaj dłużnicy byli zatrudniani przez pośredniak w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie jako pomoc kuchenna przy przygotowywaniu posiłków. Zarabiali także w granicach najniższej krajowej, ale na poczet długu szło tylko 500 złotych miesięcznie. Resztę dłużnik mógł wydać na własne potrzeby. - Osoby te podchodziły do swoich obowiązków sumiennie - podkreśla dyrektor Twarduś.

Opolskie samorządy, które się jeszcze nie zdecydowały na takie rozwiązanie, obawiają się przede wszystkim dodatkowej pracy związanej z nadzorem dłużników i przygotowywaniem rozliczeń finansowych. Dopiero niedawno rozwiązano dylemat, czy urząd skarbowy może żądać podatku od przychodu związanego z taką pracę. Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie wydał interpretację, z której wynika, że nie trzeba płacić za to dodatkowej daniny fiskusowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska