Zbiornikiem w Raciborzu zajmie się NIK

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Budowa zbiornika w Raciborzu ma kluczowe znaczenie dla Opolszczyzny, bo zabezpieczy nas przed powodzią - mówi prezydent Opola, Ryszard Zembaczyński.
- Budowa zbiornika w Raciborzu ma kluczowe znaczenie dla Opolszczyzny, bo zabezpieczy nas przed powodzią - mówi prezydent Opola, Ryszard Zembaczyński. montaż (mario/arch.)
- Tak prowadzonej inwestycji to ja w życiu nie widziałem - mówi prezydent Opola. Dlatego wystąpił o kontrolę budowy przeciwpowodziowego polderu w Raciborzu.

Zembaczyński przyznaje, że bardzo interesuje się sprawą budowy zbiornika Racibórz. Kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o tym, że inwestycja może nie przebiegać zgodnie z planem, pojechał na miejsce przeprowadzić wizję lokalną. - Postęp prac jest symboliczny - mówi prezydent Opola. - Zdjęto część humusu pod budowę wałów, postawiono cztery kafary i niewiele więcej się tam działo.

Prezydent powiadomił o wszystkim Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. NIK ma teraz dokładnie sprawdzić, co dzieje się na placu budowy i czy ewentualne opóźnienia mogą mieć wpływ na powodzenie całej inwestycji.

My już teraz poprosiliśmy o wyjaśnienia odpowiedzialnego za zbiornik dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach Tomasza Cywińskiego.
- To specyficzna budowa, która prowadzona jest na obszarze 26 kilometrów kwadratowych.To jest główny powód, dla których nie widać jeszcze spektakularnych efektów wizualnych - mówi nto Cywiński. - Zrobiono już dół fundamentowy o powierzchni 8 ha, zdejmowana jest warstwa humusu w miejscu, gdzie powstaną wały. Pracujemy!

Przeczytaj też: Czarne chmury nad zbiornikiem Racibórz

Szef RZGW przyznaje jednak, że harmonogram prac jest właśnie "aktualizowany". Powodem takiego stanu rzeczy mogą być opóźnienia, chociaż inwestor nie chce się do nich przyznać.

nto już kilka miesięcy temu opisała szereg wątpliwości dotyczących prowadzenia inwestycji. Hiszpańska firma Dragados, która za nią odpowiada, nie rozliczyła się z polskim podwykonawcą za budowę odcinka autostrady A1, a ten złożył wniosek o upadłość głównego wykonawcy.

Ponadto Dragados wygrał przetarg na budowę zbiornika Racibórz Dolny, oferując cenę o blisko połowę mniejszą od kosztorysu inwestorskiego (wynosił 1,4 mld zł), co teoretycznie może się skończyć niewypłacalnością wobec kolejnych podwykonawców i w rzeczywistości przerwaniem prac.

Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej zbagatelizował jednak te problemy. "Nie istnieją żadne przesłanki, aby twierdzić, że firma Dragados nie dokończy inwestycji. Sprawa dotycząca rzekomego wniosku o upadłość tej firmy jest znana nam jedynie z doniesień medialnych" - przekazała nam w lutym Joanna Marzec, rzeczniczka KZGW.

Na wniosek Brygidy Kolendy-Łabuś, kędzierzyńskiej posłanki PO, do sprawy musiał się ustosunkować także minister środowiska Stanisław Gawłowski. Również on zapewniał, że nie ma przesłanek wskazujących na możliwość ogłoszenia upadłości firmy Dragados SA. Ale przyznał się, że nie przeprowadził szczegółowej analizy wpływu takiej upadłości na realizację inwestycji.

Minister odpisał też, że hipotetyczna upadłość głównego wykonawcy wcale nie musi oznaczać przerwania prac. To właśnie po lekturze stanowiska ministerstwa prezydent Opola zdecydował się powiadomić o wszystkim Najwyższą Izbę Kontroli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska