Piekielnie zdolne opolskie dzieci

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Beata Janiak jest najlepsza na Opolszczyźnie w programowaniu. Poza tym wykazuje się w konkursach matematycznych i chemicznych. Ma indywidualny tok nauczania z języka rosyjskiego. I jeszcze celnie strzela.
Beata Janiak jest najlepsza na Opolszczyźnie w programowaniu. Poza tym wykazuje się w konkursach matematycznych i chemicznych. Ma indywidualny tok nauczania z języka rosyjskiego. I jeszcze celnie strzela.
Oskar jako 8-latek został szachowym wicemistrzem świata. Hania wygrywa konkursy fotograficzne. Gry Lennarda na trąbce będą słuchać w Chinach. Beata jest mistrzem programowania. Wszystkie dzieci są kochane, a niektóre na dodatek piekielnie zdolne.

Puchary Oskara z trudem mieszczą się na domowych półkach. Ten najważniejszy przywiózł w grudniu ubiegłego roku ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie został wicemistrzem świata w szachach błyskawicznych. W tym samym roku dwukrotnie został mistrzem Polski. Kariera Oskarka też jest błyskawiczna. Szachowego bakcyla połknął, gdy miał pięć lat. W Rodle Opole przy Młodzieżowym Domu Kultury był najmłodszy, ale i tak ogrywał dzieci o dwa lata starsze. Od początku uwielbiał turnieje. Mniej lubił odrabianie zadań szachowych, robienie diagramów. Teraz już nie trzeba go tak pilnować. Wie, że trening czyni mistrza, a Oskar chce być arcymistrzem.
Startując w turniejach szachowych, zdobywa się doświadczenie, pojawiają się pierwsze sukcesy i kategorie szachowe, które są wyznacznikiem poziomu sportowego zawodnika. Zdobywanie kolejnych kategorii jest jak wspinanie się po drabinie. Zaczyna się na poziomie "bez kategorii szachowej" (popularne "bk"). Kolejne stopnie to V i IV kategoria. Oskarek w maju zdobył już pierwszą - prawdopodobnie jako jedyny 9-latek w Polsce.

- Szachy to jego pasja - mówi Edyta Ogłaza, mama chłopca - Jest ambitny, wytrwały, pracowity, zdeterminowany. Wie, że ma talent, ale jest też świadomy, że to nie wystarczy. Trzeba ostro pracować.

Oskarek pracuje codziennie 2,5 godziny (półtorej z trenerem i godzinę sam). Czasami dochodzi jeszcze godzinny trening dodatkowy. Oprócz pracy z opolskim trenerem ma też konsultacje przez Skype'a z krajowym arcymistrzem. Teraz chłopiec przygotowuje się do jesiennych mistrzostw Europy w szachach błyskawicznych (wyjątkowo trudnych, bo na zakończenie partii zawodnik ma 5 minut) i klasycznych. Wakacje jak zwykle też będą połączone z treningami. Szkoła na czas turnieju chwilowo schodzi na drugi plan, ale zaległości trzeba nadgonić. Na turnieje rodzina zabiera więc do plecaka podręczniki Oskarka, nauczycielka SMS-ami informuje, co przerabiają w klasie i chłopczyk między rozgrywkami nadrabia materiał. Na szczęście szachy pomagają w nauce, bo sprzyjają koncentracji, lepszemu zapamiętywaniu.

Wybitnie utalentowane dziecko to duże wyzwanie dla rodziców.

- Talentu nie wolno zmarnować, ale nie wolno też przesadzać. Czasem się zastanawiam, czy przystopować, ale dla Oskara szachy to autentyczna miłość - mówi mama 9-latka.

Tata, który pierwszy pokazał mu szachy, czasem chciałby z nim zagrać partyjkę, ale synka już to nie bawi. Mierzy wysoko, coraz wyżej.

Fotografia ją wybrała

Lennard Czakaj ma na koncie sukcesy w ponad 30 konkursach, w tym międzynarodowych. Muzyka to jego przeznaczenie.
Lennard Czakaj ma na koncie sukcesy w ponad 30 konkursach, w tym międzynarodowych. Muzyka to jego przeznaczenie.

Hania Pydynowska jest laureatką dziesięciu konkursów fotograficznych, stypendystką prezydenta Opola, Opolskim Orłem. I gra na gitarze basowej.

Kiedy cztery lata temu Hania Pydynowska wybierała profil fotograficzny w Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych, jeszcze nie wiedziała, że to będzie jej pasja. Robienie zdjęć, "bo w szkole kazali", wcale nie sprawiało jej przyjemności. Musiało minąć trochę czasu, by stwierdziła, że to fascynujące. To fotografia ją wybrała, a nie na odwrót. Kiedy robi zdjęcia, chce być niewidoczna, niezauważona przez innych. Wtedy nic jej nie dzieli od osoby fotografowanej. Lubi robić zdjęcia z zaskoczenia, w akcji, reporterskie, na koncertach. Takie są najlepsze. Zdjęcie z zaskoczenia można zrobić nawet na planowanej sesji, mimo że każdą klatkę Hania wcześniej rysuje sobie na kartce. Ostatnio fotografuje ludzi z różnych subkultur. Kolega punk przyszedł kolorowy jak ptak, a ona obsypała go całego mąką, kazała się położyć na ziemi, a potem nagle wstać tuż przed aparatem. Nie spodziewał się momentu, gdy migawka poszła w ruch. Emocje, jakie odmalowały się na jego twarzy, były bezcenne. To tajemnica dobrego zdjęcia.
Hania jest już laureatką dziesięciu konkursów. Możliwości zmierzenia się z innymi najczęściej wyszukuje jej tato - mając bazę jej zdjęć, szuka pod nie konkursów. Największym sukcesem licealistki jest ubiegłoroczne wyróżnienie na międzynarodowym konkursie "Muzealne Spotkania z Fotografią" pod patronatem Ministerstwa Kultury. Wysłała tam zdjęcia zrobione we Włoszech - chłopców tańczących stary tradycyjny taniec z flagami. Teraz znów się przymierza do tego konkursu - chce zrobić pastisz obrazu Rembrandta "Hendrickje kąpiąca się w rzece".

Każdy temat jest inspirujący. Na przykład "kolor niebieski" skojarzył się z wodą, a na wodzie jej brat akurat budował z przyjaciółmi tratwę z plastikowych butelek. Ułożone jedna za drugą butelki dały w efekcie bardzo rytmiczny niebieski kadr.
- Hania jest niezwykle kreatywną i pozytywną osobą - mówi jej nauczyciel fotografii w opolskim "plastyczniaku", Daniel Szopiński. - Gdybyśmy mieli samych tak utalentowanych uczniów, to bylibyśmy najlepszą szkołą w Polsce i jako nauczyciele nie mielibyśmy co robić - śmieje się.

Pasja nie przeszkadza Hani być świetną uczennicą, Opolskim Orłem, stypendystką Prezydenta Miasta Opola, dzięki któremu spełniła jedno ze swych marzeń - zaczęła naukę gry na gitarze basowej.

Jest skromna i nieśmiała. Fotografia reporterska pociąga ja właśnie dlatego, że dzięki niej sama może się zmieniać, przełamywać. Poznaje ludzi, staje się odważniejsza, bierze udział w ciekawych wydarzeniach, na które inaczej by nie przyszła.
Na równi ceni zdjęcia artystyczne (rodzice ich nie lubią, twierdzą, że ludzie takich nie rozumieją), a Hania eksperymentuje z długim czasem naświetlania, dzięki czemu "rozmazuje" zdjęcia, albo z ujęciami. Twarz człowieka ciekawiej wygląda, gdy pokaże się podbródek niż wycelowane w obiektyw spojrzenie na wprost.
Za dwa lata Hania spróbuje się dostać do łódzkiej Filmówki. Gdyby się nie udało, to będzie zdawać do akademii sztuk pięknych. Jedno jest pewne - swoją przyszłość wiąże z fotografią.

Chłopak z trąbką

Beata Janiak jest najlepsza na Opolszczyźnie w programowaniu. Poza tym wykazuje się w konkursach matematycznych i chemicznych. Ma indywidualny tok nauczania
Beata Janiak jest najlepsza na Opolszczyźnie w programowaniu. Poza tym wykazuje się w konkursach matematycznych i chemicznych. Ma indywidualny tok nauczania z języka rosyjskiego. I jeszcze celnie strzela.

Lennard Czakaj ma na koncie sukcesy w ponad 30 konkursach, w tym międzynarodowych. Muzyka to jego przeznaczenie.

Tata wymarzył sobie, że Lennard będzie klarnecistą, ale okazało się, że syn ma za krótkie palce. - Dzięki Bogu. Trąbka jest o wiele lepsza, to bardziej energiczny instrument - mówi młody muzyk. W środę skończył 17 lat. Kiedy trafił do klasy Klaudiusza Lisonia, miał 7. - Już po paru miesiącach wiedziałem, że to perełka, wielki talent. Największy, z jakim do tej pory się spotkałem. Ma niezwykłą pamięć i słuch - mówi nauczyciel prowadzący Lennarda Czakaja najpierw w leśnickiej, a teraz w opolskiej szkole muzycznej.
Trąbka to trudny instrument. Pianiście wystarczy uderzyć w klawisz, by wydobyć dźwięk. U trębacza rodzi się on na jego ustach. To muzyk jest źródłem muzyki, trąbka jedynie "wzmacniaczem" dźwięku.

W drugim roku nauki Lennard pojechał na swoje pierwsze konkursy. Nie zajął znaczącej pozycji. Był rozczarowany, ale i zmotywowany. Zawziął się i szybko zaczęły się pojawiać wyróżnienia, a potem coraz lepsze miejsca. Instrument nie lubi konkurencji, trzeba mu się oddać całkowicie, a wtedy się odwdzięcza. - Na początku to było męczące. Czasem chciałem robić coś innego i złościło mnie, że trzeba ćwiczyć. Rodzice pilnowali. Teraz sam siebie pilnuję. Kiedy koledzy idą na basen albo pokopać piłkę, pokusa jest silna, ale nie wolno ulec - mówi chłopak.

Nie ma dnia bez muzyki. Ćwiczy dwie godziny dziennie. Wielkiej dyscypliny i koncentracji wymaga, by wykonać to, co sam zaplanował. Codziennie zrobić mały krok do przodu - to jego cel. Znawcy mówią, że wielu studentów akademii muzycznych nie osiągnęło jeszcze takiego poziomu wykonawczego, jak 17-letni Lennard Czakaj.

Młody trębacz ma na swoim koncie sukcesy w ponad 30 konkursach "dęciaków", w tym wygrane imprezy międzynarodowe. Ale, jak mówi jego nauczyciel, konkursy to rodzaj zabawy i nie są najważniejsze.

Koncerty i kursy u mistrzów - to świadczy o klasie młodego instrumentalisty. Stale jeździ na warsztaty do Niemiec i Austrii. Bardzo ważne było spotkanie z Reinholdem Friedrichem, jednym z najwybitniejszych trębaczy europejskich, czy Jamesem Morrisonem. W ubiegłym roku Lennard jako solista koncertował z Polsko-Niemiecką Filharmonią. Za parę dni wylatuje do Chin, gdzie będzie reprezentować opolską szkołę muzyczną. Już nie może się doczekać solowych występów w Pekinie, Hongkongu i Makau.
Niedawno Lennard odniósł swój największy sukces. Dostał się do projektu European Union Youth Orchestra. To wielka orkiestra symfoniczna, utworzona z najbardziej utalentowanych młodych instrumentalistów z całej Unii Europejskiej. Co roku odbywa światowe tournée pod batutą najwybitniejszych dyrygentów. Lennard ze względu na wiek na razie dostał się do młodszego składu. Uczestnictwo w projektach EUYO jest dla młodych muzyków nie tylko szansą na kontakt z wybitnymi artystami, ale również znakomitą praktyką gry w orkiestrze prezentującej bardzo wysoki poziom wykonawczy. Większość z nich znajduje potem pracę w orkiestrach na całym świecie.

W orkiestrze czy solo, w klasyce czy muzyce rozrywkowej (najchętniej w obu, jak jego idol - Wynton Marsalis) - Lennard widzi swoją przyszłość na estradzie. To jego miejsce.

Zdolna do wszystkiego

Beata Janiak jest najlepsza na Opolszczyźnie w programowaniu. Poza tym wykazuje się w konkursach matematycznych i chemicznych. Ma indywidualny tok nauczania z języka rosyjskiego. I jeszcze celnie strzela.

Żeby znaleźć czas na rozmowę, Beata Janiak zwolniła się z lekcji informatyki. Nikt jej za to głowy nie urwie. Wśród gimnazjalistów jest najlepsza w programowaniu na Opolszczyźnie i - jako finalistka ogólnopolskiej olimpiady informatycznej - jedna z najlepszych w kraju. Dopiero od niedawna się tego uczy, a już programowanie stało się jej wielką pasją. Jedną z wielu. O takich jak Beata mówi się omnibus. Cokolwiek ją zainteresuje, w tym staje się najlepsza. A interesuje ją prawie wszystko. W informatyce jej zdaniem nie ma większej filozofii. Trzeba być kreatywnym, wpaść na ciekawy pomysł i umieć go zrealizować (czasem trwa to cały dzień, a czasem tyle co błysk). Proste. Filozofii w tym nie ma, jest za to matematyka, a z matematyki Beata została w tym roku finalistką konkursu wojewódzkiego. Matematyka i informatyka idealnie do siebie pasują. Chemia już mniej. Beata mówi, że chemia wyszła jej przez przypadek. W I gimnazjalnej chciała zobaczyć, jak to jest na konkursie z tego przedmiotu. Udało się przejść pierwszy etap, spodobało się i rok później już była jego laureatką. Tak wyszło. Talent i praca. Teraz dziewczyna zastanawia się, jak w przyszłości połączyć te trzy dziedziny, bo z żadnej nie chciałaby rezygnować.

Uczennica opolskiego gimnazjum nr 9 nie jest jednak typowym ścisłowcem. Oprócz angielskiego i niemieckiego uczy się także… rosyjskiego. Kiedy zaczynała podstawówkę, mama pokazała jej i siostrze bukwy, a dziewczynki zakochały się - i w cyrylicy, i w melodyjnej mowie. Z rosyjskiego Beata ma więc indywidualny tok nauczania. Owszem, dodaje sobie roboty, ale to przyjemna robota - dzięki temu może np. oglądać rosyjskie ekranizacje kryminałów ukochanej Joanny Chmielewskiej.

Dla Beaty wybór "Dziewiątki" to był strzał w dziesiątkę (szkoła jest otwarta na najbardziej niesamowite ambicje swych uczniów) i to całkiem dosłownie. Na jakiejś lekcji wf poszli na strzelnicę i odtąd Beata w swym napiętym tygodniowym grafiku musiała wykroić jeszcze parę godzin na strzelanie. Przyłączyła się do opolskiej Ligi Obrony Kraju, gdzie strzela z pistoletu pneumatycznego i na amunicję ostrą kulową. W LOK-owskich zawodach zajęła już II miejsce w Polsce w strzelaniu kulowym w kategorii młodzików. W tym roku jej celem jest finał ogólnopolskiej olimpiady młodzieży w strzelectwie sportowym.

- Od przedszkola staramy się wszechstronnie kształcić nasze córki, pokazywać im różne możliwości - mówi Anna Janiak, mama Beaty. - Za każdym razem jestem zaskoczona i zdziwiona, gdy objawi się talent, którego się nie spodziewaliśmy. Podstawowa zasada to nie przeszkadzać.

Beata nie myśli o sobie - omnibus. Próbuje wielu rzeczy, niektóre porzuca. W podstawówce grała na fortepianie i flecie poprzecznym, ale dalej już nie poszła w tym kierunku. - Dzięki próbowaniu wielu rzeczy świat staje się bardziej dostępny, a życie ciekawsze. Sama jestem ciekawa, kim będę za kilka lat - mówi 16-latka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska