Na Opolszczyźnie jest coraz więcej zakażonych kleszczy

Redakcja
Kleszcze grasują w lasach parkach i ogrodach.
Kleszcze grasują w lasach parkach i ogrodach. sxc.hu
Liczba zachorowań Opolan na boreliozę systematycznie rośnie. Nie lekceważcie objawów.

Epidemiologów i lekarzy niepokoi fakt, że przypadków boreliozy na Opolszczyźnie jest coraz więcej.

- W 2007 r. odnotowaliśmy ich 191, a potem z roku na rok zachorowań było coraz więcej - podkreśla Anna Matejuk, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - W 2013 r. wykryto boreliozę u 431 Opolan, w tym roku już u 127 osób. A są to tylko przypadki zdiagnozowane i zgłoszone. Przypuszczamy, że może ich być o wiele więcej.

Opolszczyzna od dawna należy do tych regionów w Polsce, po Warmii, Mazurach i Podlasiu, gdzie żyje najwięcej kleszczy. Kiedyś nie wywoływały one jednak aż tylu groźnych zachorowań. Co się mogło stać?

- Z jednej strony wykrywalność boreliozy jest coraz większa, choć ciągle bywa niezadowalająca - przypuszcza Anna Matejuk. - Z drugiej strony sądzimy, że coraz więcej kleszczy jest zakażonych. To już zagadka dla biologów. Po Warmii, Mazurach i Podlasiu, gdzie przypadków boreliozy wykrywa się najwięcej, w statystykach zachorowań plasuje się Opolszczyzna. W tamtych regionach jest jednak więcej lasów, które kleszcze najbardziej lubią.

Borelioza, oprócz zapalenia mózgu, to jedna z dwóch poważnych chorób roznoszonych przez zakażone kleszcze. Do jej najczęstszych powikłań należy zapalenie układu kostno-stawowego i nerwowego.

Uwaga

Uwaga

Kleszcze przyciąga ciepło ludzkiego ciała, zwłaszcza zapach potu. Najczęstsze miejsca ukąszeń: głowa, uszy, ręce, nogi, a szczególnie zgięcia pod kolanami, miejsca pod pachami. W ich ślinie są substancje znieczulające, dlatego momentu ukąszenia można nie zauważyć.

Schorzenia te bardzo trudno się leczy, nieraz bezskutecznie. Przeciwko boreliozie nie wynaleziono dotąd szczepionki (jest tylko przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu). Pozostaje jedynie zachowanie ostrożności. Najczęstszym objawem boreliozy jest tzw. rumień wędrujący, który pojawia się na skórze w okresie od 3 do 30 dni od momentu ukąszenia przez kleszcza.

- Rumień to inaczej czerwona obwódka z białym przejaśnieniem w środku, która się powiększa, jakby wędruje - tłumaczy dr Wiesława Błudzin, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Jeśli ma co najmniej 5 cm średnicy, trzeba natychmiast udać się do lekarza. Chorobę tę na szczęście leczy się łatwo antybiotykami. Najważniejsze jest, aby ją na czas rozpoznać.

Powikłania często dają znać o sobie dopiero po kilku czy kilkunastu latach, gdy nikt już nie kojarzy przyczyny choroby.

Co robić

Co robić

po powrocie z lasu, parku, łąki zmień ubranie
obejrzyj dokładnie całe ciało
stosuj środki odstraszające kleszcze: aerozole, kremy
po zauważeniu kleszcza spróbuj go wyjąć igłą jednorazową lub kup w aptece specjalne "kleszczołapki", w razie kłopotów zgłoś się do lekarza
nie smaruj kleszcza tłuszczem ani spirytusem - to tylko zwiększy ryzyko zakażenia

Charakterystyczny rumień, który pojawia się po ukąszeniu przez zakażonego kleszcza, po tygodniu znika. Niejedną osobę to uspokaja i nie widzi już potrzeby udania się do lekarza. A gdy pojawią się powikłania, często konieczna jest hospitalizacja.

- Takich pacjentów mamy przez cały rok, po kilku miesięcznie, teraz jest czterech - mówi dr Wiesława Błudzin, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Wszyscy cierpią na silne bóle stawów, dostają antybiotyki dożylnie. Na boreliozę są trzy do wyboru. Leczenie jest żmudne, pobyt w szpitalu trwa co najmniej trzy tygodnie.

Ale i też nie zawsze jest gwarancją pełnego powrotu do zdrowia, czasem chorobę daje się tylko zaleczyć.

- Mieliśmy niedawno pacjentkę, która przypomniała sobie, że widziała rumień na swojej ręce jakieś pięć lat temu, ale go zlekceważyła - dodaje dr Błudzin. - Teraz cierpi na przewlekłe bóle stawów. Innemu pacjentowi po zdiagnozowaniu u niego boreliozy leczenie antybiotykami pomogło tylko na dwa lata. Zapisał mu je lekarz z przychodni. Choroba jednak wróciła, trafił do nas.

- Zdarzają się też takie przypadki, że rumień wędrujący w ogóle się nie pojawia - dodaje Anna Matejuk, dyrektor wojewódzkiego sanepidu w Opolu - choć kleszcz był zakażony. Choroba rozwija się skrycie i daje znać o sobie dopiero po jakimś czasie. Dlatego tak ważne jest zachowanie czujności po pobycie w lesie czy w ogóle w plenerze. Kleszcze mogą być też w przydomowych ogródkach, zwłaszcza blisko lasów i łąk.

Jeśli ktoś ma jakieś podejrzenia, że ukąsił go zakażony kleszcz, czuje się źle, odczuwa np. bóle mięśni, może zrobić w sanepidzie (przy ul. Mickiewicza w Opolu) specjalne badanie krwi.

Wcześniej uzyska informację od pracownika stacji, czy takie badanie jest potrzebne. Kosztuje ono 40 zł, ale rozwieje wszelkie wątpliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska