Awantura o ścieki: sąsiad pokazał nam pośladki!

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Urzędnicy potwierdzili, że dom Grzegorza K. nie ma szamba.
Urzędnicy potwierdzili, że dom Grzegorza K. nie ma szamba. archiwum
Ściągnął spodnie, żeby nas obrazić - skarżą się starsi mieszkańcy Dytmarowa. To pokłosie kłótni o nielegalne wylewanie ścieków.

Aleksander Jasiński z Dytmarowa w gminie Lubrza pokazuje na rów ciągnący się za jego domem. Z sąsiedniej posesji Grzegorza K. do rowu wyprowadzona jest rurka, teraz zasłonięta przez zielone krzaki. Płyną nią ścieki z domu sąsiada. - Kto to widział, żeby w XXI wieku mieszkać w domu bez szamba ani kanalizacji? - denerwuje się Aleksander Jasiński.

Jeszcze w ubiegłym roku pan Aleksander poskarżył się do starosty i wojewody na wójta Lubrzy, zarzucając mu bezczynność i tolerowanie zatruwania środowiska. Skarga trafiła do miejscowej rady gminy. Komisja rewizyjna zbadała działania urzędu i nie doszukała się nieprawidłowości. Stwierdziła jednak, że od 2009 roku na posesji sąsiada trzy razy odbywały się oględziny przeprowadzane przez pracowników urzędu. Potwierdzili oni, że dom nie ma szamba i wezwali mieszkańców, aby zaprzestali dalszego wylewania nieczystości do rowu, wybudowali szczelny dół na szambo i zawarli z dowolną firmą umowę na wywóz nieczystości. Bez efektu.

- W budynku mieszkają osoby, które nie są właścicielem posesji. A upomnieć możemy tylko właściciela - tłumaczy wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. - Dom należy do osoby związanej rodzinnie z mieszkańcami, która przebywa często w szpitalu. Mieszkająca tam rodzina jest zainteresowana budową przydomowej oczyszczalni, ale musi najpierw sama uregulować stan własności.

Gmina chce pomagać wszystkim mieszkańcom w budowaniu małych, przydomowych oczyszczalni ścieków. Osoby, które spełnią formalne wymogi i dostaną zgodę na budowę, otrzymają po jej zakończeniu 5 tys. zł dofinansowania. To około połowy wszystkich kosztów. Ale o pomoc mogą się starać wyłącznie właściciele nieruchomości.

Sąsiedzki konflikt w Dytmarowie jest wyjątkowo ostry. Grzegorz K. zawiadomił nadzór budowlany, że rodzina Jasińskich dopuściła się samowoli budowlanej. Oni zaprzeczają, ale sprawa w urzędzie jeszcze się ciągnie. Ostatnio przyczyną sporu były wody deszczowe po wielkich ulewach w maju, które zalały posesje. Kiedy na miejsce przyjechali strażacy z workami piasku, żeby bronić dobytku przed wodą spływającą z pól, sąsiad Jasińskich zabronił strażakom ustawiać worki na swoim terenie. - Na naszą szkodę - mówią Jasińscy. - Doszło do tego, że sąsiad już dwa razy zdjął spodnie, żeby nas obrazić!

Z Grzegorzem K. nie udało się nam porozmawiać. Wyjechał za granicę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska