Aleksander Jasiński z Dytmarowa w gminie Lubrza pokazuje na rów ciągnący się za jego domem. Z sąsiedniej posesji Grzegorza K. do rowu wyprowadzona jest rurka, teraz zasłonięta przez zielone krzaki. Płyną nią ścieki z domu sąsiada. - Kto to widział, żeby w XXI wieku mieszkać w domu bez szamba ani kanalizacji? - denerwuje się Aleksander Jasiński.
Jeszcze w ubiegłym roku pan Aleksander poskarżył się do starosty i wojewody na wójta Lubrzy, zarzucając mu bezczynność i tolerowanie zatruwania środowiska. Skarga trafiła do miejscowej rady gminy. Komisja rewizyjna zbadała działania urzędu i nie doszukała się nieprawidłowości. Stwierdziła jednak, że od 2009 roku na posesji sąsiada trzy razy odbywały się oględziny przeprowadzane przez pracowników urzędu. Potwierdzili oni, że dom nie ma szamba i wezwali mieszkańców, aby zaprzestali dalszego wylewania nieczystości do rowu, wybudowali szczelny dół na szambo i zawarli z dowolną firmą umowę na wywóz nieczystości. Bez efektu.
- W budynku mieszkają osoby, które nie są właścicielem posesji. A upomnieć możemy tylko właściciela - tłumaczy wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. - Dom należy do osoby związanej rodzinnie z mieszkańcami, która przebywa często w szpitalu. Mieszkająca tam rodzina jest zainteresowana budową przydomowej oczyszczalni, ale musi najpierw sama uregulować stan własności.
Gmina chce pomagać wszystkim mieszkańcom w budowaniu małych, przydomowych oczyszczalni ścieków. Osoby, które spełnią formalne wymogi i dostaną zgodę na budowę, otrzymają po jej zakończeniu 5 tys. zł dofinansowania. To około połowy wszystkich kosztów. Ale o pomoc mogą się starać wyłącznie właściciele nieruchomości.
Sąsiedzki konflikt w Dytmarowie jest wyjątkowo ostry. Grzegorz K. zawiadomił nadzór budowlany, że rodzina Jasińskich dopuściła się samowoli budowlanej. Oni zaprzeczają, ale sprawa w urzędzie jeszcze się ciągnie. Ostatnio przyczyną sporu były wody deszczowe po wielkich ulewach w maju, które zalały posesje. Kiedy na miejsce przyjechali strażacy z workami piasku, żeby bronić dobytku przed wodą spływającą z pól, sąsiad Jasińskich zabronił strażakom ustawiać worki na swoim terenie. - Na naszą szkodę - mówią Jasińscy. - Doszło do tego, że sąsiad już dwa razy zdjął spodnie, żeby nas obrazić!
Z Grzegorzem K. nie udało się nam porozmawiać. Wyjechał za granicę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?