Szumlewicz przekonywał, że wybór OFE jest bardzo ryzykowny. - Po ostatnich zmianach wprowadzonych przez rząd fundusze emerytalne nie mogą już inwestować w obligacje, tylko w akcje i to nawet na giełdach zagranicznych. A to oznacza, że będą grały agresywnie. W wyniku takich działań przyszli emerycie mogą wiele zyskać, ale też bardzo dużo stracić - wyjaśniał Szumlewicz.
- Z tych OFE to my i tak nic nie dostaniemy. Niech pan powie, jakie emerytury oni naliczyli, z tego co dotychczas zebrali - apelował mężczyzna z sali, po czym sam sobie odpowiedział: kilkadziesiąt złotych.
Szumlewicz potwierdził, ale przyznał też, że wysokość składki odprowadzanej do OFE jest niska (wcześniej 7,3 proc., a po ostatnich zmianach - 2,92 proc.).
To właśnie w sprawie tych 2,92 proc. ze składki emerytalnej, która wynosi 19,52 proc. naszych wynagrodzeń, mamy opowiedzieć się, czy chcemy przekazać ją do ZUS czy do OFE. Pozostała część już trafia do ZUS.
- Obecny system nie zabezpieczy nam godnych emerytur - mówił Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
- O ile w starym systemie przed 1999 roku emerytura wynosiła ok. 70 proc. ostatniego wynagrodzenia, to teraz będzie wynosiła ok. 30 proc. - wyjaśniał Szumlewicz.
Związkowcy przekonywali Opolan, że błędem jest wydłużenie czasu pracy, bo rząd nie zapewnił miejsc pracy dla seniorów. System emerytalny - zdaniem związkowców - niszczą też nieoskładkowane umowy śmieciowe i tym powinien zająć się rząd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
