Na Opolszczyźnie na razie nie ma powodu do paniki - twierdzi Małgorzata Gudełajtis, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Od stycznia do końca czerwca odnotowaliśmy 31 zachorowań na zapalenie opon, przykładowo w 2013 r. było ich 57. Na pewno jednak czujność trzeba zachować, bo mamy wakacje, ludzie podróżują i wirus może się rozprzestrzeniać.
Na Podlasiu, głównie w rejonie Białegostoku, na zapalenie opon tylko w czerwcu zachorowało ponad 100 osób. Kilkanaście razy więcej niż rok wcześniej. Wirus atakuje głównie dzieci w wieku od 3 do 17 lat. Brakuje już miejsc w szpitalach.
- Cały czas monitorujemy sytuację - mówi Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie. - Na szczęście póki co to lokalna epidemia, a wirus jest stosunkowo łagodny. Ale to poważna choroba.
Jeśli zacznie się rozprzestrzeniać, wydamy stosowne ostrzeżenie. Na razie najważniejsze zalecenie brzmi: higiena, higiena i jeszcze raz higiena.
Wirusowe zapalenie opon przenosi się drogą kropelkową, wystarczy, że ktoś zakażony obok nas kichnie, potem czegoś dotknie, poda nam rękę. Dlatego należy często myć ręce, zwłaszcza po powrocie ze sklepu, z kina, przed jedzeniem. Trzeba też używać jednorazowych chusteczek.
- Zalecamy częste wietrzenie pomieszczeń w przedszkolach, świetlicach, kolonijnych budynkach - dodaje Bondar.
Na Opolszczyźnie mieliśmy już epidemię zapalenia opon.
- 10 lat temu, też zabrakło nam miejsc dla chorych - wspomina dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Tu nie ma żartów. Nieraz pacjentów z takim rozpoznaniem najpierw kierujemy na OIOM, ze względu na ciężki stan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?