Nabici w garnki z dopłatą z NFZ

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Małgorzata Płaszczyk, rzecznik konsumentów w Strzelcach Opolskich i Krapkowicach: - Ludzie! Nie chodźcie na takie pokazy. One są w większości organizowane po to, żeby was naciągnąć na zakup drogiego sprzętu. Jeżeli ktoś chce już się wybrać na taki pokaz, niech nie pokazuje swoich dokumentów i niczego nie podpisuje. Takie dane mogą być wykorzystane do sporządzenia umowy kredytowej - groźne jest nawet wpisanie się na listę obecności, bo nigdy nie wiadomo, jak wykorzystany będzie później podpis. Na tego rodzaju oszustwa narażone są szczególnie osoby starsze.
Małgorzata Płaszczyk, rzecznik konsumentów w Strzelcach Opolskich i Krapkowicach: - Ludzie! Nie chodźcie na takie pokazy. One są w większości organizowane po to, żeby was naciągnąć na zakup drogiego sprzętu. Jeżeli ktoś chce już się wybrać na taki pokaz, niech nie pokazuje swoich dokumentów i niczego nie podpisuje. Takie dane mogą być wykorzystane do sporządzenia umowy kredytowej - groźne jest nawet wpisanie się na listę obecności, bo nigdy nie wiadomo, jak wykorzystany będzie później podpis. Na tego rodzaju oszustwa narażone są szczególnie osoby starsze.
Firma wmawia emerytom, że dostaną za darmo "lecznicze" garnki i pościele. Zamiast tego ludzie dostają rachunki na 5 tys. zł. Sprawą zajęła się policja.

Pani Arleta z Krapkowic trafiła na pokaz sprzętu rehabilitacyjnego po tym, jak prywatna firma z Poznania wysłała do niej zaproszenie. W wynajętej sali prezenter - niczym lekarz - tłumaczył wyższość pościeli, kołder, garnków i rezonatorów sprzedawanych przez jego firmę nad podobnymi rzeczami, które można kupić w innych sklepach.

- Chętnych do kupna nie było, bo sprzęt, który zobaczyliśmy, kosztował kilka tysięcy złotych - przyznaje kobieta. - Ale zaraz po pokazie prezenterzy zaczęli wołać ludzi do stolików. Jeden z nich poprosił też mnie. Chciał zobaczyć mój dowód i legitymację rencisty.

Po okazaniu dokumentów przedstawiciel firmy zmarszczył czoło i zapytał, dlaczego do tej pory nie skorzystała z refundacji, którą oferuje NFZ.

- Pani jest po sześćdziesiątce. Taki sprzęt się należy! - miał stwierdzić mężczyzna. Sprzętem rehabilitacyjnym okazał się… zestaw trzech garnków o "leczniczych" właściwościach.

- Jakieś dziesięć razy pytałam się, czy mężczyzna jest pewien, że za sprzęt zapłaci NFZ. Usłyszałam, że tak. Powiedział, że muszę tylko podpisać potwierdzenie, że chcę skorzystać z refundacji.

Kilka dni później kurier przywiózł do jej domu komplet garnków. Firma dorzuciła jej "gratis" pościel. Niedługo po tym do domu przyszedł także rachunek z banku.

Okazało się, że pani Arleta wzięła nieświadomie kredyt na zakup sprzętu na 4,1 tys. zł.
Pani Arleta opowiada, że oszuści działają w bardzo wyrafinowany sposób. Gdy ktoś ma wątpliwości, że NFZ zapłaci za garnki, wyciągają telefon i udają, że dzwonią do centrali funduszu, by poradzić się eksperta. Osoba po drugiej stronie słuchawki zawsze potwierdza ten fakt. Na umowach, które podsuwane są emerytom, co prawda jest podana kwota do zapłaty wraz z liczbą rat. Ale tuż obok widnieje napis "refundacja".

- Przedstawiciel firmy tłumaczył mi, że taki rachunek w umowie jest potrzebny, żeby firma mogła się rozliczyć z NFZ - dodaje pan Tadeusz, który także padł ofiarą naciągaczy.

Po ostatnim pokazie w Krapkowicach oszukane osoby zwróciły się z prośbą o pomoc do miejscowego rzecznika praw konsumentów oraz na policję.

- Sprawę prowadzi wydział kryminalny komendy policji w Krapkowicach - mówi asp. Tomasz Urban, zastępca rzecznika prasowego. - Do tej pory przyjęliśmy zgłoszenia od trzech osób.

Kolejne dwie zrezygnowały ze zgłoszenia sprawy, bo w porę zorientowały się, że firma ich oszukała i gdy kurier zapukał do ich domów, nie przyjęły sprzętu (w świetle prawa, umowa, którą zawarli, została anulowana).

Oszukanych na Opolszczyźnie może być jednak znacznie więcej - firma z Poznania organizuje pseudomedyczne pokazy w całym regionie.

Beata Cyganiuk, rzecznik opolskiego oddziału NFZ w Opolu, przyznaje, że to pierwszy przypadek, by ktoś powoływał się na fundusz przy sprzedaży produktów. - NFZ nie finansuje zakupu żadnych garnków, kołder, pościeli ani innych przedmiotów, które prezentowane są na pokazach - zapewnia. - Fundusz płaci wyłącznie za usługi medyczne, które są świadczone przez szpitale, przychodnie i inne placówki, które podpisały z nami umowy.

Na tych, którzy czują podstęp i nie godzą się podpisać umowy na "refundację", oszuści także mają sposób. Przekonała się o tym pani Daniela ze Strzelec Opolskich, która też była na nieszczęsnym pokazie.

- Gdy chciałam już wychodzić z sali, ktoś wyczytał moje nazwisko, mówiąc, że wylosowałam darmowy zestaw garnków - wspomina. - Po tym ludzie zaczęli bić brawo, a prezenter stwierdził, że muszę tylko potwierdzić odbiór nagrody. Okazało się, że podpisałam umowę na kredyt w wysokości ponad 5 tysięcy złotych. Raty są tak wysokie, że pożerają połowę mojej emerytury. Nie daję rady ich spłacać, a bank straszy mnie komornikiem.

Wszyscy oszukani kontaktowali się z firmą telefonicznie oraz na piśmie. Prosili o anulowanie umowy, ale ponieważ minęło więcej niż 10 dni od jej zawarcia, usłyszeli odmowę.

Wczoraj próbowaliśmy skontaktować się z kierownictwem poznańskiej firmy, żeby zapytać, dlaczego wmawia ludziom, że za garnki zapłaci NFZ. Ale nikt nie chciał rozmawiać z dziennikarzem.

- Proszę zadzwonić jutro albo pojutrze - usłyszeliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska