Świniarnia w Szonowie zatruwa ludziom życie

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
- Rozumiem, że właściciel chlewni chce prowadzić działalność, ale nam smród uprzykrzył życie - mówi Zdzisław Kowalczyk.
- Rozumiem, że właściciel chlewni chce prowadzić działalność, ale nam smród uprzykrzył życie - mówi Zdzisław Kowalczyk. Krzysztof Strauchmann
Mieszkańcy: Nie możemy już wytrzymać obok świniarni! Właściciel: Chciałem modernizować obiekt. Nie pozwolono mi.

- Smród od strony świniarni jest tak uciążliwy, ze nie możemy już wytrzymać - skarżą się mieszkańcy Szonowa w gminie Głogówek.

- Nie da się otworzyć okna w domu. Nie można powiesić prania do suszenia. Najgorzej jest latem - opowiadają Gabriela Litwin, Janusz Mazurek, Elżbieta Dyl, Danuta Zbijowska, Zygmunt Zioła.

- Syn ma piękny ogród. Chciałoby się w nim posiedzieć wieczorem ze znajomymi, ale to jest niemożliwe. Niech właściciel chlewni zamieszka obok, to nas zrozumie - dodaje Zdzisław Kowalczyk. - Nawet nie wiemy, do kogo się poskarżyć w tej sprawie.

Zabudowania tuczarni świń należały kiedyś do miejscowej Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. 12 lat temu od spółdzielni kupił ją rolnik z sąsiedniego Głogówka, aby dalej prowadzić hodowlę. Obecnie trzyma tam ponad tysiąc sztuk trzody chlewnej.

- W 2007 roku właściciel zwrócił się do urzędu gminy o decyzję środowiskową potrzebną do budowy odchowalni prosiąt. Chciał zmienić sposób użytkowania istniejących budynków, dobudować nowe - mówi rzecznik urzędu miasta Małgorzata Wójcicka-Rosińska. - Wtedy nie dostał zgody ze strony mieszkańców wioski na powiększenie hodowli. Obecnie prowadzi produkcję zwierząt w tych budynkach, które posiada. Gmina nie ma możliwości, żeby przeprowadzić tam kontrolę.

- Na zapach nie ma ustalonej normy. Nie można tego skontrolować, stwierdzić, że ktoś przekroczył dopuszczalny poziom - komentuje Franciszek Kobylański, powiatowy lekarz weterynarii. - My w tej hodowli sprawdzamy dobrostan zwierząt i nie mieliśmy dotychczas zastrzeżeń.

- Chciałem rozbudować hodowlę i unowocześnić budynki, zadbać o zabezpieczenia. Jestem pewien, że po modernizacji byłaby mniej uciążliwa dla sąsiadów - komentuje Józef Szega, właściciel tuczarni. - Tymczasem ludzie się nie zgodzili, a na zebraniu wiejskim obrażono mnie i opluto. Dlatego kontynuuję działalność w tych budynkach, które mam.

Właściciel zapewnia, że rozumie sąsiadów i stara się ograniczyć zapachy. Niedługo odda do użytku nową wiatę, stara się odgrodzić od wioski szpalerem drzew, stosuje specjalne środki ograniczające zapach.

- Posadziłem tuje, ale ktoś mi część wykopał - mówi hodowca. - To jest wieś. Trudno, żebym rolniczą działalność przeniósł do miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska