To miała być tylko rutynowa comiesięczna wizyta u ginekologa. Radosne podglądanie brykającego w brzuchu maluszka. 27. tydzień ciąży. Lekarz długo wpatrywał się w monitor. Zbyt długo. Potem Ania i Konrad usłyszeli coś, co ścięło ich z nóg.
- Lekarz powiedział, że nie chce nas niepotrzebnie niepokoić, ale nie podoba mu się serduszko Wiktorka - opowiada Ania Grabowska z Reńskiej Wsi pod Nysą. Szybkie skierowanie do szpitala w Opolu i - niestety - potwierdzenie okrutnej diagnozy: HLHS. Poważna wada, polegająca na tym, że Wiktorek nie ma lewej komory serca.
Rozpacz, łzy i poczucie bezradności szybko musiały ustąpić miejsca napisaniu nowego planu na końcówkę ciąży. Dziesiątki badań, wizyt, kontroli, konsultacji, rozmów z rodzicami dzieci, które także urodziły się z tą wadą. Ania i Konrad zjeździli pół Polski, by znaleźć lekarzy, którzy uratują ich wyczekiwane maleństwo. Udało im się wybłagać szybki termin konsultacji u prof. Malca, wybitnego kardiochirurga dziecięcego ze szpitala w Münster, który raz w miesiącu przyjeżdża do Krakowa do swoich polskich pacjentów. I ma magiczne ręce, które "łatają" dziurawe serduszka. Profesor przedstawił jasny plan: zaraz po porodzie Wiktorek musi trafić na stół operacyjny. Ten zabieg będzie pierwszym z trzech, które dadzą chłopczykowi szansę na zdrowe, normalne życie.
- Słysząc spokojne słowa profesora, otarliśmy łzy i uśmiechnęliśmy się chyba pierwszy raz od tej fatalnej diagnozy - opowiada Ania. - Została tylko jedna sprawa. Uzbieranie 180 tysięcy złotych na operację w Münster. W nieco ponad miesiąc...
Podobne wady są wprawdzie operowane w Polsce, ale u nas rzeczywistość skrzeczy. Po wielu rozmowach z rodzicami chorych dzieci Ania i Konrad dowiedzieli się, że maluchy z HLHS operowane są nie w trzech, ale aż w pięciu etapach, z czego ostatni musi być wykonany zanim dziecko skończy 5 lat. W Polsce są tak odległe terminy, że lekarze operują nawet 7-8-latki. Jeśli dzieci doczekają...
- Nie wahaliśmy się więc ani chwili, jedziemy do Niemiec. Nie mamy żadnych pieniędzy, ale wiedzieliśmy jedno: musimy poruszyć niebo i ziemię, by ratować naszego ukochanego synka - mówi Ania.
W zbiórkę pieniędzy na serduszko Wiktorka zaangażowało się wiele osób. Lokalne organizacje, portale, media. Grabowscy mają 36 tysięcy, brakuje jeszcze 144 tys., a czasu jest bardzo mało.
Kto chce pomóc Ani i Konradowi wygrać walkę o życie synka, może dokonać wpłaty na rachunek Fundacji na rzecz Dzieci z Wadami Serca Cor Infantis, która wzięła ich pod opiekę. Nr konta: 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem "Wiktor Grabowski" Dla wpłat zagranicznych: USD PL93 1600 1101 0003 0502 1175 2024 EUR PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022 Kod SWIFT dla przelewów z zagranicy: ppabplpk
Dodatkowe informacje o Wiktorku oraz możliwość wsparcia zbiórki - na stronie:
www.siepomaga.pl/f/fundacja-siepomaga/c/1549
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?