W poniedziałek na oddział ginekologii i położnictwa szpitala w Prudniku zgłosiła się młoda kobieta w ciąży, z obawami, że jej dziecko nie żyje. Badania lekarskie potwierdziły, że płód jest martwy. W tej sytuacji lekarze mogli już tylko dokonać aborcji.
Rodzice nienarodzonego dziecka jeszcze tego samego dnia zdecydowali się zawiadomić prokuraturę, że w czasie opieki nad ciężarną mogło dojść do nieprawidłowości. Prokuratura nakazała zabezpieczyć dokumentację medyczną. Zlecono także sekcję zwłok dziecka, która ma ustalić przyczynę i moment śmierci.
- Naszym obowiązkiem jest zbadanie, czy w tej sprawie ktoś czegoś nie zaniedbał - mówi prok. Jacek Placzek, szef Prokuratury Rejonowej w Prudniku. - Na razie jest jednak za wcześnie, żeby powiedzieć coś więcej.
To była już druga wizyta tej kobiety w prudnickim szpitalu. Wcześniej też zgłosiła się z obawami, że ciąża nie przebiega prawidłowo. Ginekolog wykonał jej wtedy badanie KTG, które potwierdziło, że dziecko oddycha i rusza się. Innych badań nie zlecono. Kobietę puszczono do domu z zaleceniem, że ma wrócić natychmiast, jeśli wyczuje coś niepokojącego.
Wiceprezes Prudnickiego Centrum Medycznego ds. medycznych dr Paweł Krach nie chce na tym etapie komentować sprawy. Dyrekcja szpitala w ramach wewnętrznych procedur sprawdzała już postępowanie lekarzy w tym przypadku i nie znalazła zaniedbań.
- Badanie KTG jest podstawowym w takiej sytuacji i ono zostało przeprowadzone przez doświadczonego ginekologa. Wypadło prawidłowo. USG nie jest wymagane - powiedział nam dr Paweł Krach. - Czekamy na wyjaśnienie sprawy przez prokuraturę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?