Opinia
Prof. dr hab. Kazimierz Szczygielski, kierownik Katedry Polityki Regionalnej Politechniki Opolskiej.
Liczba Opolan, którzy wyemigrowali na stałe lub czasowo do Wielkiej Brytanii, jest właściwie nie do ustalenia, bo nikt dotąd tego nie zbadał. Według moich, bardzo przybliżonych szacunków jest ich od 20 do 30 tys. na blisko 120 tys. tych, którzy wyemigrowali z Opolszczyzny do krajów UE po 2004 roku. Nadzieja, że będą wracać i za zarobione za granicą pieniądze organizować sobie życie, okazała się mitem. Jest niewielka imigracja, ale są to głównie ludzie, którym się nie udało za granic ą lub którzy nabierają oddechu. A powrotów z Wielkiej Brytanii będzie szczególnie mało. Ci, którym nie powiedzie się na Wyspach, będą się przenosić, poszukają szans w Holandii czy Norwegii.
Krystyna z opolskiej dzielnicy Grudzice wyjechała do Anglii pięć lat temu, na studenckie wakacje.
- I dokończyła studia, ale już w Anglii - mówi jej tata, pan Marian. - Tam ułożyła sobie życie i nie myśli o powrocie. W Anglii założyła rodzinę, ma dobrą pracę. Żyje spokojnie i stać ją na dużo więcej, niż byłoby w Polsce.
Rodzice bardzo tęsknią za córką, ale zaakceptowali jej decyzję.
72 procent polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii nigdy nie zamierza wrócić do Polski
- Niestety, nie widzę powodu, dla którego miałaby wracać - przyznaje pan Marian. - Chyba że wszystko tu zmieni się o 180 stopni. Czasem zastanawiamy się z żoną, gdzie był błąd, i wychodzi nam, że ci w sejmie są najbardziej winni. Biją się między sobą, zamiast zająć się krajem, gospodarką, przyszłością młodych Polaków.
Tuż za płotem sąsiad pana Mariana szykuje się na przyjazd siostry, która tradycyjnie spędzi u niego urlop z mężem Anglikiem i córeczką. - Na Wyspach mieszka 7 lat, ale od dawna wszyscy w rodzinie wiedzieliśmy, że chce wyjechać - mówi. - Zawzięcie uczyła się języka, tłumaczyła, że w Polsce nie widzi dla siebie przyszłości.
Na emigracji w Wielkiej Brytanii przebywa obecnie ponad 600 tysięcy Polaków. W większości to osoby młode, dobrze wykształcone. Aż 72 procent Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii nie zamierza wracać do ojczyzny. Coraz częściej występują o brytyjskie obywatelstwo, głównie z obawy przed antyemigracyjnymi planami premiera Davida Camerona.
- A po co miałbym wracać? - pyta Piotr Różanski, pochodzący z Kędzierzyna-Koźla 35-letni pracownik firmy w Bridgewater Sommerset. - Przy dobrych układach zarabiałbym 2 tysiące i po wszystkich opłatach mógłbym się napić raz w miesiącu, a na obiadki latałbym do mamusi. Tu jest mi dobrze ze względów finansowych. Rząd mnie nie skubie, a policjant nie czepia się, że piję na trawniku.
Wahadło już nie działa
Zdaniem profesora Romualda Jończego z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Opolanie decyduja się na definitywną emigrację także dlatego, że w Wielkiej Brytanii nie da się już w ciągu kilku lat zarobić na dom czy mieszkanie i rozkręcenie własnego biznesu w Polsce, co było jeszcze możliwe, gdy kurs funta przekraczał 7 zł.
- Praca na Wyspach ma nadal sens, ale emigracja wahadłowa już nie - wyjaśnia profesor. - Ludzie podejmują więc racjonalne, długookresowe decyzje i osiadają na stałe w kraju, w którym po prostu będzie im się łatwiej żyło. W kraju, w którym pakiet świadczeń socjalnych i opiekuńczych, na jaki mogą liczyć, jest w dodatku na nieporówywalnie wyższym poziomie niż w Polsce.
WRACAĆ CZY ZOSTAĆ - podyskutuj o tym na forum
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?