NIK skrytykował fermy wiatrowe

Artur  Janowski
Artur Janowski
Przeciwnicy farm wiatrowych pod Grodkowem protestowali przed tamtejszym urzędem miasta, ale równocześnie próbują zablokować budowę wiatraków w sądzie administracyjnym.
Przeciwnicy farm wiatrowych pod Grodkowem protestowali przed tamtejszym urzędem miasta, ale równocześnie próbują zablokować budowę wiatraków w sądzie administracyjnym. Jarosław Staśkiewicz
Najwyższa Izba Kontroli wnioskuje o zmianę prawa dotyczącego farm wiatrowych. Choć kontrola nie objęła Opolszczyzny, przeciwnicy turbin triumfują, mając taki atut.

Ogólnopolska kontrola NIK była efektem skarg oraz wielu głośnych protestów społecznych dotyczących stawiania farm wiatrowych, do których dochodziło również w naszym regionie.

Mieszkańcy wielu gmin nie chcą się bowiem zgodzić na budowę 150-metrowych kolosów w pobliżu ich domów. Obawiają się nie tylko nadmiernego hałasu, ale także nieodwracalnej zmiany krajobrazu. Swoje wątpliwości mają także ekolodzy.

Firmy stawiające wiatraki zawsze przekonywały, że żadnego zagrożenia nie ma. Podkreślały również, że działają zgodnie z prawem, jakie obowiązuje w Polsce. Najwyższa Izba Kontroli zwróciła jednak uwagę, że prawo regulujące budowę turbin jest wyjątkowo nieprecyzyjne.

W ocenie NIK to oraz niejednolita doktryna i orzecznictwo nie gwarantują w dostatecznym stopniu lokalizowania elektrowni wiatrowych w sposób bezpieczny dla środowiska i zarazem ograniczający ich uciążliwość dla osób mieszkających w sąsiedztwie.

Kontrolerzy zwrócili również uwagę, że w żadnej ze skontrolowanych gmin, nawet w sytuacji licznych protestów, nie zdecydowano się na zorganizowanie referendum w tej sprawie, mimo że taką formę rozstrzygnięcia dopuszczają przepisy.

NIK wytknął także to, że farmy powstawały na gruntach należących do rządzących gminami, którzy podejmowali decyzje w sprawie turbin, co jest ewidentnym konfliktem interesów. Co więcej, w zdecydowanej większości skontrolowanych gmin zgoda na lokalizację elektrowni była uzależniona od sfinansowania przez inwestorów planu miejscowego lub przekazania na rzecz gminy darowizny.

Wątpliwości kontrolerów wzbudził też fakt, że służby dozoru technicznego nie interesowały się bezpieczeństwem funkcjonowania elektrowni wiatrowych. Anna Zalewska, dolnośląska posłanka PiS, która pomaga przeciwnikom wiatraków na Opolszczyźnie, ocenia, że raport NIK powinien doprowadzić do zmiany prawa.

- Apelowaliśmy o to od lat, pokazywaliśmy patologie, o których teraz pisze NIK - podkreśla posłanka. Ale - jak przypomina wicemarszałek Tomasz Kostuś - kontrola Izby nie dotyczyła gmin na Opolszczyźnie.

- Nie słyszałem, aby do patologii, jakie wytyka NIK, dochodziło także u nas - mówi Tomasz Kostuś. - Zgadzam się, że prawo dotyczące m.in. budowy farm jest nieprecyzyjne, ale tutaj zmiany może przeprowadzić wyłącznie rząd i Sejm.

Wicemarszałek podkreśla jednak, że farmy nie mogą powstawać wbrew mieszkańcom: - Samorządowcy powinni pamiętać, że nie wolno ludzi uszczęśliwiać na siłę.

Na Opolszczyźnie stoi obecnie 47 turbin, ale w planach jest kolejnych kilkadziesiąt, m.in. w gminie Grodków.

- Znam już raport NIK-u, uważam, że u nas dochodziło do podobnych sytuacji, dlatego też wnioskujemy o kontrolę - mówi Waldemar Kwiatkowski, sołtys Młodoszowic w gminie Grodków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska