W tej chwili zachorowania szerzą się w kilku krajach afrykańskich: Gwinei, Sierra Leone i Liberii. Były też pojedyncze przypadki w Nigerii. Epidemiolodzy obawiają się jednak, że w erze powszechnych lotów samolotami, podróży, wirus może szybko i łatwo przedostać się do Europy. Dlatego trzeba dmuchać na zimne.
- Zapewniam, że my cały czas monitorujemy epidemię Ebola, odbyło się już u nas kilka spotkań z ekspertami na ten temat - mówi Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Każde województwo od dawna ma przygotowany specjalny plan na wypadek pojawienia się epidemii różnych chorób zakaźnych, nie tylko gorączki Ebola. Dotyczy to także każdego lotniska i portu morskiego. Jest również wytypowanych kilka oddziałów szpitalnych o podwyższonym reżimie.
Jeden z nich mieści się w Warszawie w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym. Dysponujemy też specjalnymi pojazdami do przewozu zarażonych.
Główny Inspektorat Sanitarny regularnie zamieszcza na swojej stronie internetowej komunikaty o sytuacji w krajach, gdzie wirus Ebola zbiera śmiertelne żniwo. I ostrzega: turyści nie mają tam czego szukać. Powinni też omijać sąsiadujące państwa. Ważneinformacje na temat bezpieczeństwa w tych krajach znajdziemy także na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych w zakładce "Polak za granicą".
Wirus Ebola wzbudza paniczny lęk, ponieważ panuje przekonanie, że wyjątkowo łatwo można się nim zarazić.
- Na pewno samo przebywanie w kraju, gdzie panuje epidemia, nie powoduje jeszcze zakażenia - wyjaśnia dr Wiesława Błudzin, konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych. - Dochodzi do niego poprzez bezpośredni kontakt z osobą chorą, jej wydzielinami, przez dotyk. Wtedy wirus przenosi się na ręce osoby zdrowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?