5 milionów Polaków szuka miłości w internecie

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Co czwarty Polak badany przez CBOS zawarł znajomość w sieci. Łatwiej przychodzi to mężczyznom (dwa razy częściej niż kobietom) i najmłodszym internautom (w wieku 18-24 lata).  Z poznanymi w sieci osobami spotykają się głównie ludzie w wieku 25-34 – w ich przypadku ogromna większość wirtualnych znajomości przenosi się z czasem do realu.
Co czwarty Polak badany przez CBOS zawarł znajomość w sieci. Łatwiej przychodzi to mężczyznom (dwa razy częściej niż kobietom) i najmłodszym internautom (w wieku 18-24 lata). Z poznanymi w sieci osobami spotykają się głównie ludzie w wieku 25-34 – w ich przypadku ogromna większość wirtualnych znajomości przenosi się z czasem do realu. sxc.hu
Sieć daje szansę zabieganym i nieśmiałym, tym, którym już kiedyś nie wyszło i tym, którzy nawet nie mieli okazji spróbować. Jest jak hipermarket przy osiedlowym sklepiku - oszałamia ofertą. Można w niej przebierać do woli, ale uczucie i tak musi przyjść w realu.

Duży wpływ na to, że ludzie szukają miłości w internecie, ma coraz szybsze tempo życia. Mamy coraz mniej czasu, a tym samym coraz mniej możliwości spotkania nowych osób. A tu wystarczy wejść na portal i bach... Pełno singli! - mówi 27-letnia Karolina, z urodzenia opolanka, od studiów mieszkanka stolicy.

Szybko awansująca pracownica korporacji, przez 12 godzin na dobę jest skupiona na raportach, wykresach, prezentacjach. Wieczorem, gdy wyskoczy z drogiego kostiumu i szpilek, zmyje makijaż i zburzy kunsztowną fryzurkę, w wyciągniętym dresie i rozdeptanych kapciach rusza na miłosne łowy w necie.

- Twórcy portalu dbają o odpowiadający mi dobór potencjalnych kandydatów. W realu to jest jedna wielka loteria, np. w klubie najpewniej spotkam rozalkoholizowanego imprezowicza, a na takim mi nie zależy - wyjaśnia Karolina. Już dwa razy spotykała się z poznanymi w sieci mężczyznami. Na razie nic z tego nie wyszło. Karolina szuka dalej.

"Nie wolno się poddawać, trzeba być cierpliwym" - przekonuje internautka Selene. Ona sama dopiero za czwartym razem trafiła na tego właściwego. Od półtora roku są małżeńswem. Niebawem urodzi się im synek.

Internet sprawia, że brak czasu przestaje być problemem. To działa 24 godziny na dobę. Maila można wysłać w każdej chwili, a flirtować można bez stresu, że oko się nam rozmazało. I co najważniejsze - w internecie czeka morze ofert. Wystarczy określić kryteria.

W 2007 roku z internetu regularnie (przynajmniej raz w tygodniu) korzystało 40 procent Polaków. Obecnie - jak wynika z badań CBOS - to już 56 proc. dorosłej populacji. Co czwarty badany zawarł znajomość w sieci. Łatwiej przychodzi to mężczyznom (dwa razy częściej niż kobietom) i najmłodszym internautom (18-24 lata). Z poznanymi w sieci osobami spotykają się głównie ludzie w wieku 25-34 lata - w ich przypadku ogromna większość wirtualnych znajomości przenosi się do realu.

Szacuje się, że z portali randkowych korzysta 5 milionów Polaków. To coraz popularniejsza forma szukania miłości i drugiej połówki na resztę życia. Co drugi internauta uważa, że w sieci może znaleźć wymarzonego partnera.

2/3 ankietowanych jest gotowych, aby przenieść wirtualną znajomość do świata rzeczywistego, a blisko 40 proc. robi to już po kilku, kilkunastu wymienionych wiadomościach - wynik z raportu World Dating Company, która przebadała użytkowników trzech polskich portali randkowych (dla katolików, dla osób po 40. roku życia i dla samotnych rodziców). Na portalach WDC poznało się już 1300 par, które wzięły ślub, ponad drugie tyle zaręczyło się, a z zainicjowanych w internecie związków urodziło się ponad 2 tysiące dzieci.

Szczęścia w sieci szukają głównie single (już co piąty Polak jest samotny wynika z danych GUS).

Panowie są śmielsi albo bardziej zdeterminowani od pań. Jak ustaliło największe polskie internetowe biuro matrymonialne MyDwoje.pl - połowa jego klientek to panny i aż 68 proc. panów to kawalerowie. Sporą grupę stanowią rozwodnicy - 26 proc. kobiet i 16 proc. mężczyzn. Dominują osoby ze średnim i wyższym wykształceniem (ok. 70 proc. użytkowników), ale największe wzięcie mają posiadacze wykształcenia średniego.

Najwięcej panów ma 28 lat, najwięcej pań jest w wieku 27 lat. Druga dominująca grupa wiekowa to osoby obojga płci mające 38 lat.

Nie tylko młodzi

Single w wieku 40+ nie mają złudzeń - nawiązanie relacji i znalezienie partnera nie jest łatwe po przekroczeniu smugi cienia. Internauci w tym wieku są jednak optymistami - aż 86 proc. badanych uważa, że wciąż jeszcze można znaleźć miłość swego życia. - Badania pokazują, że ludzie także w późniejszej fazie życia coraz częściej sięgają po internet jako sposób komunikowania, nawiązywania znajomości, przyjaźni, bycia w jakiejś wspólnocie w sieci, potrzebują jakiejś grupy wsparcia, a w tym także szukają partnera - mówi seksuolog, prof. Zbigniew Izdebski.

Nowy trend - poszukiwanie w sieci partnera przez osoby ponadpięćdziesięcioletnie - potwierdzają też badania MyDwoje.pl. W serwisie zarejestrowane i aktywne są osoby po 70. i 80. roku życia. Najstarsi aktywni użytkownicy portalu mają 92 lata.

- Po wyczerpującym psychicznie rozwodzie znalazłam się na towarzyskiej pustyni. Wokół same "stare" pary, dla których stałam się piątym kołem u wozu - mówi 53-letnia Elżbieta, urzędniczka z Opola. - Do założenia profilu na portalu randkowym namówiła mnie dorosła córka.

Jej akceptacja bardzo mnie ośmieliła. Wcale nie liczyłam na nowy związek. Początkowo traktowałam to wyłącznie jako rozrywkę, potem jako sprawdzian własnej atrakcyjności intelektualnej. Miałam szczęście, że szybko trafiłam na bratnią duszę. On jest spod Wrocławia, spotykamy się od siedmiu miesięcy, właśnie wróciliśmy z pierwszych wspólnych wakacji. Powoli zaczynamy planować życie razem.

Elżbieta dała sobie nową szansę zaledwie trzy miesiące po uzyskaniu rozwodu. Z badania życia uczuciowego Polaków sporządzonego przez portal Sympatia.pl wynika, że właśnie mieszkańcy województwa opolskiego najkrócej przeżywają miłosne rozstanie.

Aż 44 procent z nich twierdzi, że kolejny związek jest najlepszą receptą na zapomnienie i deklarują natychmiastową gotowość do otwarcia się na nowe uczucie. Większość rodaków uważa, że trzeba odczekać kilka miesięcy.

Zaledwie 14 procent dojrzałych randkujących internautów marzy o młodszym partnerze. Wśród najbardziej pożądanych cech są: uczciwość, zamożność, poczucie bezpieczeństwa, brak nałogów i bycie młodym duchem. - To ludzie po przejściach, którzy już poznali pułapki bycia razem.

Są dojrzali i nie skupiają się na opakowaniu. Wiedzą, że udany związek opiera się na kompromisie, oddaniu i przyjaźni - mówi Krystian Makuch, socjolog internetu.
Większość (57 proc.) poszukujących partnera przez internet marzy o małżeństwie, co czwarty zadowoliłby się wolnym związkiem.

Partner odpowiednio dobrany

Portale randkowe na polskim rynku obecne są od początku XXI wieku. Te klasyczne umożliwiają dowolne wyszukiwanie zarejestrowanych tam profili. Drugi typ to serwisy doboru partnerskiego, których metoda kojarzenia użytkowników oparta jest na teście osobowości.

Pierwsi w tej dziedzinie byli Amerykanie i obecny światowy lider - eHarmony. Metoda doboru partnera oparta jest na rozbudowanym teście psychologicznym oraz opracowanym na jego podstawie profilu osobowości. Odpowiednio zaprogramowany algorytm dobiera profile osobowościowe zarówno ze względu na podobieństwa, jak i uzupełniające się różnice. Tak działa istniejący w Polsce od czterech lat eDarling.

Jeszcze nim pojawił się u nas niemiecki portal, niektóre polskie też posiłkowały się wiedzą psychologiczną w kojarzeniu partnerów.

- Koncepcji dotyczących doboru partnerów jest wiele i odwołują się one do różnych czynników - podkreśla psycholog, dr Marta Porębiak. - Były np. teorie, że być może są jakieś cechy osobowości, które sprawiają, że ludzie tworzą udane związki. Liczne badania, m.in. Jana Rostowskiego, pokazują jednak, że niewiele jest takich czynników osobowościowych, które mogłyby z góry pozwolić na przewidzenie, czy jakaś para będzie udana czy nie.

Marta Porębiak do stworzenia swojego "kwestionariusza oczekiwań miłosnych" posłużyła się teorią czynnikową miłości Roberta Sternberga. Opisał on miłość jako pewien proces pomiędzy dwojgiem osób, w którym pojawiają się trzy czynniki: namiętność, intymność i zaangażowanie. Jeśli wszystkie występują w jednym czasie, to możemy mówić o kompletnej relacji miłosnej.

"Przez internet poznaje się wnętrze człowieka, a nie zwraca się uwagi na wygląd" - pisze na forum Młoda.

- To ważne i nietypowe dla zawierania znajomości, bo zwykle o pierwszym wrażeniu stanowi nasz wygląd, gesty, a w internecie jedynie słowa. Żeby przyciągnąć czyjąś uwagę - zabójczy uśmiech ani zalotne spojrzenie nic nie da. Trzeba umieć być interesującym, umieć fascynująco mówić - podkreśla psycholog.

- W realu nie miałam szczęścia. Żaden facet nie zwracał na mnie uwagi. Byłam szarą myszą i tak się czułam. Co z tego, że miałam wiele do powiedzenia, gdy nikt nie chciał tego słuchać - opowiada 31-letnia Inga, absolwentka bibliotekoznawstwa. Na jednym z portali randkowych trafiła na podobnie jak ona "zakręconego" na punkcie architektury Gaudiego. Okazało sie, że oboje niedawno wrócili z Barcelony. - Najpierw wymieniliśmy się zdjęciami smoków z Parku Guell, a dopiero potem własnymi - śmieje się Inga. Wspólna pasja sprawiła, że znajomość rozwinęła się błyskawicznie. Osiem miesięcy później Inga i Krzysztof pojechali w podróż poślubną - oczywiście do stolicy Katalonii.

W internecie kontakt jest o tyle prostszy, że nie widząc odbiorcy, można mówić o wszystkim bez oporów. Jak napisał Janusz L. Wiśniewski w swej słynnej książce "S@motność w Sieci" - "W Sieci obraz siebie kreuje się słowami".

Dla niektórych wyzwaniem jest to, że trzeba się ośmielić, by się odezwać czy odpowiedzieć na "zaczepkę" drugiej strony. W internecie można zapoznać się z podstawowymi cechami danej osoby bez konieczności angażowania się w bezpośredni kontakt.

To ważne nie tylko dla nieśmiałych, ale też dla zapracowanych. Im dłuższy jest czas nierandkowania, tym trudniej potem odpowiedzieć na czyjeś zaproszenie, nawet jeśli ma się na to ochotę. W przypadku internetu jest o wiele łatwiej, bo nie trzeba się mocno angażować w poszukiwania. Wystarczy skorzystać z komputera, obejrzeć kilka rekomendowanych profili, sprawdzić, co kto o sobie napisał.

Sieć daje możliwość wirtualnej bliskości bez konieczności widzenia i spotykania się z rozmówcą. Osoba po drugiej stronie ekranu wydaje nam się atrakcyjna, bo działa "prawo przyciągania", czyli zbieżność postaw i poglądów. Relacje wzmacnia też wzajemne okazywanie sobie sympatii i zainteresowania, docenianie się. Bardzo duże znaczenie ma także poczucie humoru.

W badaniach portalu Sympatia pl. na temat życia uczuciowego Polaków wyszło, że poczucie humoru jest najbardziej pożądaną cechą potencjalnego partnera. Wskazała na to aż połowa badanych, ceniąc je znacznie wyżej od inteligencji i życiowej zaradności.

Zawieranie znajomości w internecie jest ułatwieniem dla osób mało urodziwych bądź niepewnych swojej atrakcyjności. Ludzie poznają się bez obciążenia stereotypami związanymi ze swoją fizycznością. To ma zalety, ale też stanowi pułapkę. Jedną z nich jest skłonność do idealizowania.

- Jeśli ktoś ładnie mówi, wydaje nam się, że sam też musi być ładnym, a jeśli jest ładny, to pewnie także i dobry. To może prowadzić do rozczarowania, gdy już nadejdzie nieunikniony przecież moment spotkania twarzą w twarz - ostrzega Justyna Groszkowska, doradca matrymonialny na jednym z serwisów.

Zdaniem amerykańskiego badacza, Matthew Bamblinga z Queensland, w pułapkę miłości sieciowej wpadają zwłaszcza kobiety, które przyciągają dowcipne komentarze i mądre e-maile. Naiwnie zakładają one, że rzeczy są takie, jakimi wydają się w internecie.

Tymczasem regułą jest, że ludzie - prezentując się w sieci, kładą większy nacisk na swoje zalety, a wady starannie maskują lub pomniejszają ich znaczenie. Są osoby, które kilkoma słowami lub zdaniami potrafią sprawić, że odbiorca czuje się miło, bezpiecznie, wręcz intymnie. Stąd - poprzez emocje, marzenia, fantazje - tylko jeden krok do romantycznego zakochania się . Róże na ekranie nie pachną, ale także robią wrażenie. Panie nie biorą też pod uwagę faktu, że niektórzy mężczyźni stosują tzw. netting, czyli wysyłają identyczną wiadomość do wielu kobiet, mając nadzieję, że w końcu któraś się na to złapie.

Wg Bamblinga łatwo uniknąć goryczy zawodu. Wystarczy dążyć do jak najwcześniejszego spotkania, najlepiej po kilku wymienionych mailach, zanim zdążymy stworzyć wyimaginowany obraz drugiej strony.

Po randce w realu można już z przekonaniem stwierdzić, czy naprawdę da się stworzyć relację z kimś, kto w sieci wydawał się interesujący. W internecie można jedynie zawrzeć znajomość. Miłość musi zaiskrzyć w rzeczywistości. - Bo w końcu w obecnych czasach coraz mniej istotne jest to, gdzie się kogoś poznało - podkreśla socjolog nowych mediów, prof. Kazimierz Krzysztofek. - Ważne jest to, co się zrobi z tą znajomością, czy podejdzie się do niej poważnie i czy nikogo się nie krzywdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska