Po powrocie z wakacji nie lekceważ gorączki i osłabienia

Archiwum
Leku na wirus Ebola nie ma, a śmiertelność w przypadku zakażenia wynosi 90 proc.
Leku na wirus Ebola nie ma, a śmiertelność w przypadku zakażenia wynosi 90 proc. Archiwum
- Wysyłanie dzieci w rejon, gdzie panoszy się Ebola, jest szaleństwem. One ryzykują życiem - mówi dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu.

Licealiści z Wrocławia pojechali do Liberii, aby pomagać dzieciom z najbiedniejszych rodzin. Tuż po ich wyjeździe obóz, w którym przebywali, został zamknięty z obawy przed wirusem Ebola...
Nie mieści mi się w głowie, żeby wysyłać uczniów w tak niebezpieczny rejon. To szaleństwo! Wprawdzie zgodę na to podpisali rodzice, ale wątpię czy zdawali sobie sprawę, jak wielkie jest ryzyko.

Teraz sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna, bo nie ma pewności, czy dzieci wróciły zdrowe. Opole od Wrocławia dzieli kilkadziesiąt kilometrów. Mamy powody do obaw?

Mam nadzieję, że oni w końcu zostali objęci opieką i ryzyka nie ma. Gdyby taka sytuacja zdarzyła się na naszym terenie, to na pewno ja - jako konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych - spotkałabym się z przedstawicielami inspekcji sanitarnej i być może trzeba by było nawet powołać sztab kryzysowy. Musielibyśmy ustalić w jakim obozie przebywali uczniowie, czy faktycznie blisko występowały zakażenia wirusem Ebola oraz czy uczniowie mieli bezpośredni kontakt z osobami chorymi. Pacjenci powinni też zostać poddani chociażby kwarantannie domowej. Dziwi mnie to, że w tym przypadku - a tak wynika z doniesień medialnych - takich działań nie podjęto.


Jakie objawy chorobowe powinny nas zaniepokoić?

Pierwsze pojawiają się najczęściej w ciągu 7-10 dni, ale trzeba pamiętać, że wirus może nie dawać o sobie znać przez 21 dni. Takie symptomy, jak gorączka, bóle mięśni, złe samopoczucie z pozoru przypominają grypę. Osoba zakażona może przekazywać wirusa jeszcze zanim wystąpią u niej objawy. Tutaj mechanizm działania jest taki sam, jak w przypadku ospy wietrznej - nie widać jeszcze pęcherzyków, ale na kilka dni przed ich pojawieniem się chory jest już "zakaźny".

Sezon wakacyjny w pełni, więc niewykluczone, że również naszym czytelnikom przyjdzie do głowy podróżować w zagrożone wirusem rejony. Co możemy im radzić?
Najlepiej, żeby zmienili wakacyjne plany. Leku na wirus Ebola nie ma, a śmiertelność w przypadku zakażenia wynosi 90 proc. Dlatego lepiej nie ryzykować. Ale ostrożność powinni zachować wszyscy turyści, którzy wybierają się do krajów tropikalnych, nawet tych, w którym nie występowały przypadki zakażenia wirusem Ebola. Po powrocie trzeba uważnie obserwować, co się dzieje z naszym organizmem. Objawów takich ja gorączka, osłabienie czy wymioty nie należy lekceważyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska