Po śmiertelnym użądleniu Opolanie proszą o pomoc przy usuwaniu gniazd szerszeni

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Strzeleccy strażacy zostali wezwani do usunięcia kokonu z szerszeniami, a w Głubczycach do os.

Strażacy ze Strzelec Opolskich zostali wezwani dzisiaj przez rodzinę z ul Wawrzyńca. Zgłaszający mieszkańcy dzielnicy Mokre Łany sygnalizowali, że w pobliżu posesji mieszkają małe dzieci, dla których szerszenie mogą stanowić szczególne zagrożenie.

- Na miejscu okazało się, że szerszenie gniazdo znajduje się w nieużytkowej części dość wysokiego poddasza, a ratownicy nie są w stanie się do niego bezpiecznie dostać. Nie mamy do tego odpowiedniego sprzętu. Prawdopodobnie konieczna będzie rozbiórka dachu, ale to już powinny ocenić firmy specjalizujące się w takich pracach - wyjaśnia mł. kpt. Mateusz Nieświec z KPP w Strzelcach Opolskich. - Mimo szczerych chęci nie mogliśmy pomóc tej rodzinie - dodaje.

Z obserwacji strażaków wynika, że gniazdo jest niewielkie, co może oznaczać, że owady ulokowały się tam stosunkowo niedawno.

Okazało się także, że w pobliżu nie mieszkają rodziny z małymi dziećmi, a dorośli właściciele posesji nie potwierdzili, że są uczuleni na użądlenie owadów.

Z kolei w Głubczycach przy ul. Chopina strażacy usuwali gniazdo rozdrażnionych os z nad wejścia do budynku wielorodzinnego. Po 40 minutach akcja zakończyła się powodzeniem.
Prawdopodobnie strzeleckie i głubczyckie zgłoszenie to pokłosie tragicznego zdarzenia, do którego doszło we czwartek około godz. 8.00 nad stawem hodowlanym we Wronowie w okolicy Brzegu.

Szerszenie zaatakowały tam 60-letniego mieszkańca gminy Olszanka, który wybrał się nad wodę na ryby.

Inny wędkarz, świadek zdarzenia opowiada, że że zobaczył z daleka, jak nagle 60-latek zaczął wymachiwać wokół siebie rękami, jakby coś od siebie odganiał. A potem zniknął.

Zaniepokojony mężczyzna poszedł zobaczyć, co się stało i na brzegu stawu znalazł martwego mieszkańca gminy Olszanka.
Tomasz Piasecki, współwłaściciel firmy Insecta z Brzegu przyznaje, że w czasie ostatnich 3 miesięcy mieli około 70 zleceń usunięcia gniazd tych owadów, niemal jedno dziennie. - Nasza praca polega na zastosowaniu oprysku chemicznego i usunięciu kokonu z martwymi owadami - wyjaśnia. - A potrafią one zbudować sporej wielkości gniazda. Dwa dni temu usuwaliśmy takie, które miało pół metra, ale o ile pamiętam - największe w mojej karierze miało 1,5 metra.

Taka usługa kosztuje od 200 do 400 zł, drożeje w przypadku konieczności użycia podnośnika, jeśli gniazdo umieszczone jest w niedostępnym miejscu, co kosztuje ok. 100-150 zł za godzinę pracy urządzenia.

Szerszenie lokują się w drzewach, na dachach, strychach czy niezabudowanych jeszcze konstrukcjach dachowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska