Alarm bombowy. Głupi żart może słono kosztować

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Fałszywy alarmy bombowy w Solarisie. Koszt przeprowadzenia jednej akcji zależą od jej skali i wahają się od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do tego dochodzą straty instytucji lub sklepów z powodu chaosu i przerwania działalności.
Fałszywy alarmy bombowy w Solarisie. Koszt przeprowadzenia jednej akcji zależą od jej skali i wahają się od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do tego dochodzą straty instytucji lub sklepów z powodu chaosu i przerwania działalności. Mario
W ostatnich tygodniach służby w Opolu aż sześć raz były stawiane na baczność po informacji o bombie. Alarmy były fałszywe, a koszt jednej takiej akcji wynosi nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce przed tygodniem w Centrum Handlowym Solaris w Opolu. Żartowniś późnym, niedzielnym popołudniem zadzwonił na numer alarmowy i poinformował, że w galerii jest ładunek wybuchowy. Administrator budynku zdecydował o ewakuacji klientów i obsługi.

- Pierwszy raz byłam świadkiem czegoś takiego - opowiada Daria, która spotkała się w tym czasie w jednej z tamtejszych kawiarni ze znajomymi. - Zrobiło się zamieszanie, klienci, którzy dostali już desery wychodzili nie płacąc za nie... Wątpię, czy ktoś po wszystkim wrócił, żeby zapłacić swój rachunek, więc dla właścicieli to też są straty.

Policyjni saperzy sprawdzili budynek, ale na ślad materiału wybuchowego nie trafili.

W ostatnich trzech miesiącach funkcjonariusze otrzymali aż sześć podobnych zgłoszeń (w całym ubiegłym roku były cztery takie przypadki). Bombiarze informowali m.in. o ładunku podłożonym w opolskim sądzie czy biurowcu przy ul. Ozimskiej, w którym znajduje się oddział paszportów.

Łącznie we wszystkich zdarzeniach ewakuowano ponad tysiąc osób, choć - jak się później okazywało - wszystkie alarmy były fałszywe.

- Policjanci traktują każdy taki sygnał bardzo poważnie - mówi kom. Hubert Adamek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Oprócz policyjnych grup pirotechnicznych z wyszkolonymi psami na miejsce kierowana jest również straż pożarna i karetki, na wypadek gdyby do wybuchu jednak doszło.

Koszty przeprowadzenia jednej takiej akcji zależą od jej skali i wahają się od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do tego dochodzą straty instytucji lub sklepów z powodu chaosu i przerwania działalności.

Policjanci mówią, że szanse, iż sprawca pozostanie niewykryty są minimalne.

- Każdy e-mail - chociażby wysłany anonimowo lubo każde połączenie telefoniczne pozostawiają po sobie ślad, więc policjanci prędzej czy później docierają do sprawcy - mówi komisarz Adamek.

Z sześciu ostatnich spraw jedna została umorzona, ale policja zapewnia, że nadal szuka sprawcy fałszywego alarmu. W pozostałych pięciu przypadkach śledztwa trwają.

Sprawca, który skończył 17 lat odpowiada jak dorosły. Młodszymi zajmuje się sąd rodzinny, który może obciążyć rodziców żartownisia kosztami akcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska