Choć przed przerwą oba zespoły nie miały łatwego zadania to tempo meczu było niezłe. Brakowało jednak klarownych okazji i kibice nie zobaczyli bramek. Więcej przy piłce byli goście ze Źlinic i to oni mieli najlepszą okazję, aby objąć prowadzenie. Po akcji zespołowej uderzał Churas, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Po przerwie miejscowi, którzy dotychczas czyhali wyłącznie na kontrę, zagrali nieco odważniej. Zespołowa akcja w 68. minucie powinna dać im prowadzenie. Po rajdzie Zalewskiego i jego podaniu uderzał T. Hajduk, ale przestrzelił. Pięć minut później już się nie pomylił. Po dograniu Achelika uderzył lewą nogą, a Lokaj był bezradny, gdyż strzał był bardzo dokładny. Prowadzenia beniaminek nie dowiózł do ostatniego gwizdka. Po stracie miejscowych w środku pola, do prostopadłej piłki doszedł Kowalczyk. Uderzył po ziemi, a piłka jeszcze skozłowała i wpadła do siatki nad ręką interweniującego Kani.
- Lepiej prezentowali się goście, ale tak jak my nie stwarzali wielu okazji - podsumował Marek Malewicz, trener Racławii. - Mecz mimo wszystko mógł się podobać, bo każdy z zespołów chciał wygrać i miał swoje momenty. W końcówce kibice zobaczyli piłkarskie szachy, gdyż nikt nie chciał się odkryć.
Racławia Racławice Śląskie - Orzeł Źlinice 1-1 (0-0)
1-0 T. Hejduk - 73., 1-1 Kowalczyk - 84.
Racławia: Kania - Plata (76. Guzowski), Reiwer, Czerniak, Strojny - Piela, D. Hajduk, Zalewski, Bielak (70. Fedyn) - Achtelik (81. Pawłowski), T. Hajduk. Trener Marek Malewicz.
Orzeł: Lokaj - Szpon, Ciach, Danieluk, Balewicz - Werner, Churas, Malinowski, Steczek, Syldorf (66. Zygmunt) - Kowalczyk. Trener Krzysztof Job.
Sędziował Piotr Kapica (Strzelce Opolskie). Widzów 150.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
