Trener Budowlanych Opole: Jest materiał na przyszłość

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Trener Ryszard Szewczyk już po raz 23. doprowadził swoich podopiecznych do tytułu Drużynowych Mistrzów Polski.
Trener Ryszard Szewczyk już po raz 23. doprowadził swoich podopiecznych do tytułu Drużynowych Mistrzów Polski. Archiwum/Krzysztof świderski
Rozmowa z trenerem sztangistów Budowlanych Opole Ryszardem Szewczykiem.

Piąty tytuł drużynowych mistrzów Polski z rzędu, 23. w historii. Wygląda na to, że chyba z najwyższego stopnia podium

Budowlani Opole

szybko nie zejdą.
- Tak dobrze, to pewnie nie będzie. W sporcie sytuacja może się bardzo szybko zmienić. Nie ma co ukrywać, że nasze złoto w tym roku jest zupełnie niespodziewane i nie ma tu znaczenia, że w poprzednich czterech latach staliśmy na najwyższym stopniu podium. W tym roku zostaliśmy strasznie przetrzebieni kadrowo, musieliśmy się ratować juniorami wstawianymi do zawodów ligowych. Tym bardziej więc to złoto należy cenić.
Czyżby powoli nadchodziła zmiana warty w opolskim klubie?
- Ona w każdym klubie jest nieunikniona. W naszym była wręcz wymuszona. Proszę pamiętać, że z różnych przyczyn w ostatnich dwóch latach odeszło od nas pięciu zawodników, którzy na arenie krajowej byli bardzo mocni (Krzysztof Szramiak i Paweł Koszałka zostali przyłapani na dopingu i nasz klub z nich zrezygnował, Damian Kuczyński zawiesił karierę ze względu na problemy z kolanami, a Tomasz Rosoł i Mateusz Kasina odeszli z klubu - dop. red.), a do tego doszły kłopoty ze zdrowiem dwóch liderów z ostatnich lat: Bartka Bonka i Kornela Czekiela. Młodzież wzięła na swoje barki ciężar walki o medale. Sebastian Hoim, Bartłomiej Barth czy Walenty Jarmoliński to młodzi chłopcy, którzy się jeszcze muszą sporo uczyć, ale ich wkład w miejsce na podium był bardzo duży i trzeba go docenić. Jeśli ci chłopcy będą chcieli ciężko pracować, to jest to dobry materiał na przyszłość. Wiadomo przecież, że Bartek Bonk kiedyś skończy swoją karierę i ktoś go będzie musiał zastąpić.
Przeczytaj też: Sztangiści Budowlanych Opole znów najlepsi w kraju!Nawiązując do naszego medalisty olimpijskiego, to wrócił na pomost po operacji nadgarstka w świetnym stylu. Wynik 405 kg na sobotnim finale Drużynowych Mistrzostw Polski budzi uznanie.
- Bartek solidnie trenował w ostatnim czasie i dla mnie ten wynik nie jest wielkim zaskoczeniem, choć zawsze są obawy czy czasem kontuzja się odnowi, jak duży będzie ból. Głośno przed zawodami nic nie mówiliśmy, ale wiedzieliśmy, że jest w dobrej dyspozycji. Bartek jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, ale też i utytułowanym, że nie może sobie już pozwolić na to, żeby pojechać na zawody tylko po to, by wystartować. Wobec niego jako medalisty olimpijskiego i mistrzostw świata oczekuje się wyników na odpowiednim poziomie. On ma tego świadomość dlatego wiedział, że musi przygotować odpowiednią formę. To się udało i pozwala z optymizmem patrzeć na następne zawody w tym roku.
Co teraz czeka pana zawodników?
- W październiku w planie są indywidualne mistrzostwa Polski. Na nich Bonk, Czekiel, Daniel Dołęga i Łukasz Krawczyk będą mieli za zadanie walkę o podium, a tak naprawdę celem dla każdego z nich powinien być złoty medal. Liczę, że nasza młodzież też pokaże się na krajowych mistrzostwach z dobrej strony. W tym roku jeszcze w listopadzie w Kazachstanie są mistrzostwa świata i mam nadzieję, że nasza doświadczona trójka powalczy o miejsce w reprezentacji Polski. Nie będzie im się łatwo dostać do kadry, ale walka o miejsce w niej powinna ich motywować do pracy w najbliższych tygodniach. Bartek Bonk jeśli będzie zdrowy to miejsce w reprezentacji Polski na mistrzostwa świata ma w zasadzie pewne. Dla niego to docelowa impreza w tym roku i z myślą o niej odpuścił pierwszą połowę roku. Musiał przejść operację nadgarstka, żeby móc w większym komforcie przygotowywać się do mistrzostw świata.
W tym roku przewaga Budowlanych Opole nie była tak duża nad dwoma kolejnymi ekipami: Tarpanem Mrocza i Mazovią Ciechanów jak w poprzednich latach. Denerwował się pan podczas finału, przed którym trzeba było odrabiać straty do tych dwóch drużyn?
- Jak już się jedzie na zawody to po to, żeby je wygrać. Nerwów więc trochę było, choć cały czas miałem świadomość, że przy tych wszystkich tegorocznych kłopotach kadrowych nawet brązowy medal byłby naszym sukcesem. Skończyło się w wymarzony dla nas sposób, choć po trzech spalonych próbach w rwaniu Czekiela pojawiło się wiele wątpliwości, czy uda się to złoto zdobyć. Kornel nie zdołał zaliczyć żadnej próby, ale startował na tych zawodach chory. Zmogła go grypa żołądkowa, a ona dla sztangistów jest wyjątkowa złośliwa, bo strasznie osłabia. Wszystko się jednak dla nas dobrze skończyło. Chłopcy spisali się na medal. Na złoty medal.
Nie lubi pan nigdy niczego obiecywać, ale chyba o dalsze sportowe losy Budowlanych możemy być spokojni?
- Zawsze trenujemy po to, by w kraju walczyć o medale. Miejsca poza podium nie interesują mnie. Trzeba jednak pamiętać o nieprzewidywalności sportu. O tym, że są kontuzje, zwłaszcza w takiej dyscyplinie jak nasza. Jest u nas w klubie kilku mocnych, doświadczonych zawodników, a na nich napiera młodzież. Taka sytuacja jest wręcz komfortowa. Oby tylko chłopakom zdrowie dopisywało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska