W naszej gminie wiatraki mają powstać za blisko domów. Nawet 600 metrów od sąsiedniej zabudowy - mówi Patryk Rogosch ze stowarzyszenia “Przyszłość Ziemi Prudnickiej". Dziś przez godzinę kilkanaście osób zablokowało przejście dla pieszych w Laskowicach koło Lubrzy, w proteście przeciwko lokalizacji farm wiatrowych. - Obawiamy się hałasu. Według raportu oddziaływania na środowisko będzie on wynosić 55 decybeli w dzień i 45 decybeli w nocy. To zgodne z przepisami, ale hałas będzie słyszalny i będzie przeszkadzał. Obawiamy się też spadku wartości naszych domów. To szczególny problem dla ludzi spłacających kredyty hipoteczne, bo banki w tej sytuacji żądają dodatkowych zabezpieczeń.
Równoległy protest kilkadziesiąt osób przeprowadziło w Kolnicy koło Grodkowa. Tam jedna z firm ma już ważne pozwolenie na budowę farmy złożonej z 20 elektrowni wiatrowych, a trwają zabiegi o lokalizację kolejnych 100. Najbliższe staną 600 - 700 metrów od zabudowy mieszkalnej. Zdaniem Waldemara Kwiatkowskiego z Młodoszowic ze “Stowarzyszenie dla Rozwoju Wsi Polskiej" to za dużo i za blisko. Na dodatek po uchwaleniu w 2006 roku planu przestrzennego gminy, dopuszczającego takie inwestycje, mieszkańcy wiosek nie mogą nic zrobić, żeby je powstrzymać.
- Nasze odwołania są odrzucane, bo nie jesteśmy stroną - mówi Kwiatkowski. - Polskie prawo traktuje budowę 200-metrowego wiatraka, tak samo jak domku. Nie jesteśmy ich przeciwnikami, ale co najmniej 2 kilometry od domów.
- Te zarzuty są absurdalne - polemizuje Mariusz Kozaczek, wójt Lubrzy, gdzie ma powstać ok. 30 turbin. - Kto z odległości pół kilometra słyszy kombajn albo traktor? Nikt. A co dopiero cicho pracującą turbinę!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?