Piękna seria MKS-u Kluczbork skończona w Katowicach

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Rafał Niziołek (z lewej) dwa razy niepokoił bramkarza Rozwoju strzałami z rzutów wolnych. Nie dały one efektu,  tak  jak i inne próby gości.
Rafał Niziołek (z lewej) dwa razy niepokoił bramkarza Rozwoju strzałami z rzutów wolnych. Nie dały one efektu, tak jak i inne próby gości. Marcin Sagan
MKS Kluczbork doznał pierwszej porażki w tym sezonie. Przed wczorajszym meczem miał passę dziewięciu zwycięstw z rzędu.

- To, co w pewnym momencie ligi musiało się stać, stało się dziś - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec kluczborskiego zespołu Andrzej Konwiński. - Dobra passa się skończyła. Ma to związek z tym, że poprzednie mecze kosztowały nas bardzo dużo sił. Szczególnie ten ostatni, w minioną środę z Rakowem Częstochowa. Rozwój wygrał to spotkanie całkowicie zasłużenie.

Pierwsi groźnie zaatakowali nasi piłkarze. Strzał Mateusza Ariana w 10. min został jednak zablokowany. Po chwili z drugiej strony boiska zablokowany został strzał znanego z występów w Ruchu Zdzieszowice Przemysława Belli.

W 16. min Bella podjął kolejną próbę zaskoczenia bramkarza MKS-u Kluczbork - Krystiana Rudnickiego strzałem z dystansu. Uderzał z 20 m, a piłki po drodze dotknął jeszcze Sebastian Gielza myląc Rudnickiego.

Rozwój Katowice - MKS Kluczbork 3-0

Rozwój Katowice - MKS Kluczbork 3-0

Bramki: 1-0 Gielza - 16., 2-0 Tkocz - 29., 3-0 Żak - 50.
Rozwój: Soliński - Mielnik, Szymiński, Domański, Kapias I - Tkocz, Gacki (84. Niedzielski), Bella I (84. Świerczyński), Żak (64. Glenc), Wróbel - Gielza I (68. Szkatuła). Trener Dietmar Brehmer.
MKS: Rudnicki - Orłowicz, Ganowicz, Gierak, Uszalewski - Hober (62. Wolkiewicz), Arian, Niziołek, Swędrowski (62. Nowacki), Rein hard I (79. Komor) - Burski (62. Grzegorzewski). Andrzej Konwiński.
Sędziował Kamil Waskowski (Poznań); Widzów 180.

Młodzieżowy golkiper biało-niebieskich puścił pierwszego gola w lidze, a jego rekord minut bez straconej bramki zatrzymał się na liczbie 466. MKS szybko mógł wyrównać. Piotr Burski nie zdołał jednak w zamieszaniu podbramkowym dojść do podania Adama Orłowicza, a w 21. min po sprytnie rozegranym rzucie wolnym Tomasz Swędrowski uderzył z woleja nad poprzeczką.

Rudnicki puścił wczoraj pierwszą bramkę w lidze w barwach MKS-u, a w 29. min popełnił pierwszy poważny błąd odkąd trafił do naszego klubu. Był on opłakany w skutkach. Źle interweniował po wrzutce Tomasza Wróbla z lewej strony, odbił piłkę na 12. metr, skąd do siatki posłał ją Robert Tkocz.

Kontaktowego gola mógł zdobyć tuż przed przerwą Rafał Niziołek.

Po jego strzale z rzutu wolnego bramkarz Rozwoju Bartosz Soliński przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką.

Drugą połowę znakomicie zaczęli gospodarze. W krótkim odstępie czasu Rudnicki był trzy razy w opałach. W 50. min skapitulował po raz trzeci. Po zamieszaniu strzałem z dość ostrego kąta pokonał go Adam Żak. W pierwszym kwadransie drugiej połowy przewaga Rozwoju była największa.

Katowiczanie dominowali zwłaszcza pod względem fizycznym. Sytuacja poprawiła się, kiedy trener Konwiński dokonał potrójnej zmiany. Inna sprawa, że gospodarze wysoko prowadząc w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Mogli też podwyższyć wynik, ale więcej goli już im się nie udało strzelić. Solińskiego jeszcze postraszył w 75. min Niziołek strzałem z rzutu wolnego, ale piłka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką.

MKS nadal prowadzi w tabeli, ale musi szybko otrząsnął się po wczorajszej porażce. Zestawiając ją z dość szczęśliwym zwycięstwem z Rakowem można bowiem mówić o lekkim kryzysie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska