Piłka ręczna: Gwardia Opole - KSZO Ostrowiec 36-26

Marcin Sabat
Marcin Sabat
W pierwszej połowie Remigiusz Lasoń (z piłką) i jego koledzy za nic mieli defensywę rywala.
W pierwszej połowie Remigiusz Lasoń (z piłką) i jego koledzy za nic mieli defensywę rywala. Mariusz Matkowski
Gwardia na inaugurację sezonu w I lidze pokazała dwa oblicza. W pierwszej połowie nauczyciela, który uczniowi nie pozostawia nadziei. W drugiej uczeń zaczął przerastać mistrza.
I liga piłki ręcznej: Gwardia Opole-KSZO Ostrowiec

I liga piłki ręcznej: Gwardia Opole-KSZO Ostrowiec

Przed przerwą gwardziści rozdawali karty, a do ich rąk trafiały same asy. Pierwszym był w bramce Adam Malcher, który zanotował 12 obron, a szczególnie uprzykrzał życie T. Pomiankiewiczowi. Bramkarz gospodarzy na tyle nastraszył rywali, że ci zaczęli dodatkowo pudłować. Kolejne asy Gwardia miała w defensywie i na skrzydłach w osobach Simica i Knopa. Rywali przed przerwą stać było na trzy dobre minuty, w których ze stanu 2-5 doszli na jedną bramkę. Potem ich bramkarz głównie wyciągał piłkę z siatki, a jego koledzy przez 18 minut bramkę zdobywali średnio co cztery minuty z ułamkiem. A nasi grali wręcz koncertowo.

To co w ekstraklasie było czasem niemożliwe, w I lidze przychodziło z dziecinną łatwością.
- Tak chcemy grać, dominować i nie pozostawiać rywalom złudzeń. Drobne błędy były, ale ich nie da się uniknąć - powiedział Ramigiusz Lasoń.
- Trener uczulał, że wszystko jest w naszych głowach i niestety miał rację, bo po przerwie zabrakło agresji, wkradło się rozluźnienie i o to będzie miał do nas pretensje - przyznał Sebastian Rumniak.

Po przerwie opolanie przede wszystkim słabiej bronili, choć Buchcic zaliczył sześć udanych interwencji. Ale za nic nie udawało się zatrzymać Kality, który trafiał z koła, karnych i z dystansu. Gospodarze za dużo kombinowali, przez co mnożyły się straty, a rzuty były gorsze i zaczęli sobie z nimi radzić bramkarze. Rywal grał z kolei prostymi środkami. Do 40 minuty przewaga wynosiła 12 trafień, ale w kolejnych pięciu rzucali tylko gracze KSZO i w 46 minucie przegrywali 20-28. Po trzech trafieniach z rzędu kality i kontrze Fugiela było 32-25, a w tym czasie trzy razy ratował kolegów Buchcic.

Końcówka znów należała do podopiecznych trenera Rafała Kuptela. Z koła trafił Lasoń, po przechwycie nie pomylił się praktycznie bezbłędny Trojanowski, pierwszą udaną interwencję w I lidze zanotował młodziutki Zając, a na koniec bramkę po długiej przerwie spowodowanej kontuzją rzucił Kłoda. Ostatecznie Gwardia wygrała 36-26, ale na takie drugie połowy jak dziś nie może sobie pozwolić. Bo zwyczajnie nie wypada.

Gwardia Opole - KSZOOstrowiec Św. 36-26 (21-9)
Gwardia: Malcher, Buchcic, Zając - Swat 2, Trojanowski 6, Knop 4, Rumniak 3, Scepanovic 1, Zeljic 3, Ciosek, Prokop 1, Płócienniczak 4, Simic 5, Lasoń 6, Kłoda 1, Wojcieszek.
KSZO: Drabik, Szewczyk - Mazur, Radowiecki, Fugiel 5, Jamioł 1, Afanasjew 2, Świeca, R. Pomiankiewicz 1, T. Pomiankiewicz 4, Biskup 4, Wojkowski, Kalita 9.
Sędziowali Michał Janas i Andrzej Chrzan (Tarnów). Kary: Gwardia - 6 min; KSZO - 4 min. Widzów 700.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska