Incydent w Sądzie Rejonowym w Prudniku. Oskarżony pobił swojego obrońcę

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
40-latek stawił się w prudnickim sądzie, aby odpowiedzieć za... napaść na funkcjonariusza.
40-latek stawił się w prudnickim sądzie, aby odpowiedzieć za... napaść na funkcjonariusza. Archiwum
40-latek miał odpowiadać za napaść na policjanta. Nie zdążył, bo zanim zaczęła się rozprawa zaatakował prawnika. Interweniującym policjantom też się oberwało.

Wydarzenia bez precedensu rozegrały się w Sądzie Rejonowym w Prudniku. Oskarżony - 40-latek z województwa dolnośląskiego - odpowiadał z wolnej stopy, więc nie był pilnowany przez funkcjonariuszy. Czekał przed salą na wywołanie rozprawy i, jak mówią świadkowie, nic nie zapowiadało, że zaatakuje.

- O wyznaczonej godzinie wszedłem na salę rozpraw i usłyszałem za sobą łomot - relacjonuje Jacek Placzek, prokurator rejonowy w Prudniku, który był w tej sprawie oskarżycielem. - Chwilę później wszedł obrońca oskarżonego i powiedział, że właśnie został przez niego uderzony w głowę, a wcześniej jeszcze wulgarnie zwyzywany.

Oskarżony nerwowo chodził po sali, więc prokurator - obawiając się, że mężczyzna zaatakuje znowu - wezwał policję. - Poleciłem zatrzymać oskarżonego, co mu się widocznie nie spodobało, bo zaczął szarpać się z policjantami, kopać ich i wyzywać - opowiada prokurator Placzek.

Zaatakowany mecenas został wyznaczony jako obrońca z urzędu po to, aby pomóc swojemu klientowi. Mężczyźni nie spotkali się nigdy wcześniej, nie doszło też między nimi do zatargu, który wskazywałby na powód wybuchu agresji u oskarżonego.

- Pytaliśmy mężczyznę o powody jego zachowania, ale nie zechciał się do tego ustosunkować. Częściowo przyznał się do winy, ale odmówił złożenia wyjaśnień - mówi prokurator Jacek Placzek.

Zachowanie oskarżonego było irracjonalne, dlatego prokurator zdecydował, że należy zaczekać na opinię medyczną, która ma dać odpowiedź na pytanie, czy mężczyzna był poczytalny.

40-latek stawił się w prudnickim sądzie, aby odpowiedzieć za... napaść na funkcjonariusza. Rozprawa nie zdążyła się jednak nawet rozpocząć, bo po tym jak pobił mecenasa (na szczęście obrażenia nie były groźne), został bez obrońcy.

Teraz do pierwszego zarzutu, za który oskarżony nie zdążył odpowiedzieć, doszły dwa kolejne: napaść na obrońcę oraz interweniujący patrol. Niewykluczone, że zostaną one połączone w jedno postępowanie.

- Od ponad 30 lat jestem prokuratorem, ale taka sytuacja jeszcze mi się nie zdarzyła. Zwłaszcza, że obrońca przecież występuje w interesie swojego klienta - dziwi się prokurator Placzek.

Krewki 40-latek przebywa na wolności. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.

Podobne sprawy zdarzają się rzadko. Dwa lata temu - również w Prudniku - **

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska