Adam Czapski pozwany przez klientkę

Artur  Janowski
Artur Janowski
Adam Czapski już żałuje, że zdecydował się kandydować z listy PO. Nie zamierza jednak rezygnować, bo nie czuje się winny.
Adam Czapski już żałuje, że zdecydował się kandydować z listy PO. Nie zamierza jednak rezygnować, bo nie czuje się winny. Archiwum
Adam Czapski, słynny fryzjer i kucharz, a także kandydat PO na radnego w Opolu, ma proces o... makijaż. Klientka chce zwrotu pieniędzy za makijaż permanentny.

Pani Agnieszka - która złożyła pozew cywilny - twierdzi, że choć makijaż wykonano w 2013 roku, to do dziś ma duży, brzydki ślad na twarzy po źle wykonanej usłudze.

- Nie wracałabym do tego tematu, gdyby nie fakt, że pan Adam Czapski nie chce mi oddać moich pieniędzy, a jednocześnie zamierza być radnym miejskim - denerwuje się mieszkanka Opola.

Czapskiego, który jest opolskim celebrytą, a jednocześnie uznanym fryzjerem, kucharzem i wizażystą, zaprezentował we wrześniu jako przyszłego radnego Tadeusz Jarmuziewicz, kandydat PO na prezydenta Opola. Czapski zapowiedział, że jeśli uda mu się dostać do rady miasta, to przekaże wszystkie diety na działalność opolskich fundacji.

- Nie mam nic przeciwko, ale może najpierw zwróci mi ponad 1200 złotych za źle wykonany makijaż permanentny - komentuje pani Agnieszka.

Opolanka zleciła Czapskiemu makijaż brwi, kresek górnych i dolnych. Najpierw - jak przekonuje w pozwie - wizażysta zapewnił ją, że usługa będzie wykonana ze znieczuleniem. Znieczulenia jednak nie było, podobnie jak początkowo odpowiedniego tuszu.

- Przy kolejnej próbie wykonania makijażu pan Czapski uszkodził mi ciało, a potem sam przyznał, że popełnił błąd - opowiada pani Agnieszka.
Opolanka uważa, że częściowo udał się wyłącznie makijaż brwi. Reszta wymaga ponownego zabiegu.

- Dysponuję opinią lekarza, który zaleca mi zabieg laserowy, bo tylko on pozwoli na usunięcie rozlanego pod skórą pigmentu - dodaje opolanka.

Pani Agnieszka początkowo chciała sprawę załatwić polubownie. Liczyła, że wizażysta odda pieniądze za makijaż bez sądu.

- Początkowo chciałam, aby mi oddał przynajmniej 800 zł. Nigdy do tego nie doszło, więc w pewnym momencie wkurzyłam się i złożyłam pozew - opowiada pani Agnieszka.

Sam Czapski uważa, że błędu przy makijażu nie popełnił, a rozlany pigment pod skórą to wina opolanki, która musiała zataić swój stan zdrowia.

Wizażysta podkreśla również, że pani Agnieszka otrzyma pieniądze z jego ubezpieczenia, a w grę wchodzi kwota około 2 tysięcy złotych.

- Mimo to ktoś wykorzystuje fakt, że jestem osobą publiczną i liczy na kolejne pieniądze - komentuje Adam Czapski. - Nie ugnę się. Gdy tylko wygram obecną sprawę, to sam wytoczę tej pani proces o zniesławienie, a odszkodowanie przekażę na nasze hospicjum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska